Advertisement

Main Ad

Långholmen i hotel w więzieniu

W niedzielę słońce wyjrzało zza chmur późnym popołudniem, więc musieliśmy zaplanować coś, co nie zajmie zbyt dużo czasu. Långholmen - mała wyspa położona ok. pół godziny spacerem od mojego miejsca zamieszkania wydawała się być idealnym wyborem. Zwłaszcza, kiedy przeczytałam o jednym wyjątkowym hotelu-muzeum tam...
Långholmen jest połączona z Kungsholmen Mostem Zachodnim (Västerbron). Został on otwarty w 1935 r. a jego 602 m czynią go najdłuższym stalowym mostem łukowym w Szwecji. Most Zachodni jest bardzo długi i... bardzo wietrzny. Dlatego też spacer po nim może być nie lada wyzwaniem ;).
Jako że było już nieco późno, chciałam rozpocząć zwiedzanie wyspy od hotelu Långholmen i muzeum położonego w tym samym budynku. Budynku dawnego więzienia, oferującym obecnie zakwaterowanie w celach. Ponadto znajdują się tam wystawy poświęcone historii tego miejsca, a bilet do muzeum jest bardzo tani, bo kosztuje zaledwie 25 koron. Długi mur i wieża strażnicza dają nam znać, że dotarliśmy już blisko.
Musieliśmy chwilę odczekać na kupno biletów, bo kasa znajdowała się w recepcji hotelowej, a właśnie jacyś goście próbowali się zakwaterować. W międzyczasie obejrzeliśmy wnętrze budynku, który wciąż - ze swymi szarymi ścianami i numerami cel - wygląda na więzienie. Jeśli ktoś chciałby się tam zatrzymać - ceny w hotelu zaczynają się od 995 koron, ale w dzielonym dormitorium można się zatrzymać już za 265 koron za noc.
No i weszliśmy do środka! Więzienie na Långholmen funkcjonowało przez ok. 250 lat i zamknięto je w 1975 r. Współcześnie muzeum przedstawia jego historię, rodzaje kar na przestrzeni wieków oraz historie niektórych więźniów.
Jakkolwiek wystawa nie jest duża (30 minut w zupełności wystarczy na zapoznanie się z nią), jest jednak bardzo ciekawa. Właściwie to nigdy wcześniej nie widziałam takiego muzeum, więc zwracałam uwagę na każdy szczegół na wystawie.
Chociaż większość cel została zamieniona na pokoje hotelowe, jedna z nich jest częścią muzeum, do której mogliśmy wejść. Byłam nieźle zaskoczona, jak małe są cele i nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak zimno musiało w nich być zimą w tamtych czasach...
Zdjęcie po lewej przedstawia drabinę zrobioną z pościeli, po której próbował uciec jeden z więźniów. Czyli takie rzeczy nie tylko w filmach! ;)
I, jak w każdym muzeum, również w Långholmen można kupić różne pamiątki ;). Po zwiedzeniu muzeum i przerwie na fikę, zdecydowaliśmy się wyjść i zobaczyć też resztę wyspy.
Wiatr był wariacki, więc nie dane nam było się nacieszyć słońcem tak bardzo jak tego chcieliśmy. Jednakże nie powstrzymało nas to od sprawdzenia jak zimna jest woda i od spacerowania po Långholmen.
Choć wyspa jest położona niemal w sercu Sztokholmu, nie znajdzie się na niej żadnych większych budynków. Jest raczej pełna małych, czerwonych domków - tak typowych dla szwedzkiego krajobrazu.
Spacerując po okolicy, minęliśmy Carlshäll, wyróżniający się na tle innych domków na wyspie. Został zbudowany w 1837 r. przez Carla Modeera, który chciał się w nim osiedlić na starość i nazwał budynek od swojego imienia.
Jeśli wierzyć Wikipedii - "Långholmen jest zieloną oazą miasta" i na pewno taka będzie już za jakiś miesiąc. Póki co wiosna bardzo powoli budzi się z zimowego snu i wyspa nie wygląda jeszcze na "zieloną wyspę" ;)
Spacerując wzdłuż wybrzeża, mija się wiele łódek i niewielkich drewnianych pomostów. Naprawdę przypadły mi do gustu, jakkolwiek większość z nich wygląda właściwie tak samo.
Nie wszystkie łódki były już na wodzie. Gdy opuszczaliśmy wyspę, mijaliśmy rzędy przykrytych łodzi - wiele z nich było remontowanych i zapach farby unosił się wszędzie dookoła.
Wracając przez Zachodni Most, zatrzymaliśmy się, by porobić zdjęcia okolicy, jako że z mostu jest świetny widok na Ratusz i Stare Miasto. Myślę, że to też najlepszy sposób, by dotrzeć na Långholmen - dojechać metrem do Fridhemsplan, a stamtąd spacer zajmuje 15 minut, a do tego jakie widoki dookoła! :)

Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Gabi dzieki Tobie "zakochalam sie" w Szwecji-jest tam bardzo pieknie.
    Ciekawi mnie tylko jacy sa Szwedzi na co dzien? Bardzo prosze Cie o odpowiedz na moje pytanko :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć (a raczej czytać :))! Tak, Szwecja jest piękna, mam wrażenie, że natura nadrabia z nawiązką monotonię tutejszych miast.
      Z moich dotychczasowych kontaktów ze Szwedami mogę stwierdzić, że są na pewno bardzo mili i pomocni. Na pewno bardziej zamknięci w sobie niż my, ale to aż tak nie przeszkadza, bo są mistrzami w gadce "o niczym" ;). Ale fakt, że w bliższe relacje ciężko wejść, nie mam żadnych szwedzkich znajomych, z którymi można by wyskoczyć na piwo po pracy...
      Z kolei mój partner mieszkający na północy twierdzi, że tam Szwedzi są kompletnie zimni, do wszystkiego podchodzą z dystansem i najchętniej by Cię zignorowali. Więc widać lepiej mieszkać w stolicy :D

      Usuń
  2. Spałam w tym więzieniu i muszę przyznać, że doznanie jest... ciekawe. Niby zwykły hotel, ale pobudka rano i uświadomienie sobie, że jestem w więzieniu to jednak coś ;-) Do tego pamiętam jak dziś, że zapomniałam piżamy i musiałam kupić taką koszulkę w paski, w której spałam... To było ładnych kilka lat temu, ale koszulkę jeszcze mam, na pamiątkę ;-) Drugim ciekawym hostelem, w którym niestety nie dane mi było spać, ale Mąż mówił, że jest fajnie, jest ten na żaglowcu Chapman. Tylko, że tam niewiele jest do zwiedzania, a bardziej do spania ;-) Pozdrawiam z Finlandii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No spanie w takiej koszulce w takim miejscu to już musi być wyjątkowe przeżycie! Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Dziekuje Ci za te informacje.Ja dzisiaj tak rozmyslalam sobie o tych Szwedach i przyszlo mi do glowy,ze moze z nimi jest tak,ze im wyzej mieszkaja tym wyzsze mniemanie o sobie maja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo im zimniej, tym zimniejsi się stają :D

      Usuń