Advertisement

Main Ad

Głosowanie za granicą

A więc wczoraj wybrałam się na pocztę i wysłałam kopertę z kartą do głosowania w wyborach prezydenta Polski. Możliwość zrobienia tego w ten sposób, zamiast wybrania się osobiście do ambasady, była głównym powodem, dla którego zdecydowałam się na ten krok. Innym był fakt, że w końcu miałam na kogo głosować, choć myślę, że nie zdarzy się to już w drugiej turze. Wybory w Polsce są zawsze drażliwym tematem, a teraz dodatkowo zdałam sobie sprawę, jak drażliwym tematem są one dla emigrantów...
Ja głosuję po prostu dlatego, że mogę,że mam takie prawo. Bo chociaż nie planuję tego, nie mam pewności, czy któregoś dnia nie wrócę do Polski i chciałabym, by była ona inna niż w dniu, gdy wyjeżdżałam. Bo nawet jeśli nie wrócę, to wciąż mieszkają tam ludzie, na których mi zależy i chcę dla nich jak najlepiej. Jest wiele powodów, dla których idzie się na wybory... i równie wiele, by na nie nie iść, zwłaszcza, gdy mieszka się za granicą. Jest taki klub, do którego przynależę, zrzeszający Polki żyjące na obczyźnie (zobacz: Klub Polek). Jakiś czas temu na jego facebookowej grupie Kasia z bloga W krainie deszczowców zapytała, czy myślimy o uczestnictwie w wyborach czy nie. I dlaczego?
Dlaczego tak? Bo to jest nasze konstytucyjne prawo i nawet mieszkanie za granicą nie odbiera nam go. Zwłaszcza, że dla wielu z nas polskie obywatelstwo jest jedynym, jakie mamy. Bo niektórzy rozważają powrót do Polski i chcą mieć jakiś wpływ na sytuację w kraju. Bo zostawiliśmy tam rodziny i przyjaciół, o których przecież musimy myśleć.
A dlaczego nie? Mieszkanie za granicą, zwłaszcza przez dłuższy czas, zwłaszcza, gdy ma się już inne obywatelstwo i naprawdę przynależy się do tego innego kraju, sprawia, że ludzie nie znają już na tyle dobrze sytuacji w Polsce, by chcieć o niej współdecydować. Nie czytają już wiadomości z Polski, czasem nie znają nawet kandydatów. Nawet jeśli zostawili rodziny/przyjaciół w kraju, te rodziny i przyjaciele mają prawo głosu, więc nie trzeba głosować "dla nich". No i do tego argument podnoszony nie tylko przez emigrantów: nie chcemy wybierać mniejszego zła - nie ma odpowiednich kandydatów.
To tylko przykłady, ale czuję, że rozumiem każdy z tych punktów widzenia. I tych, którzy zdecydowali się zagłosować i tych, których nie obchodzą już wybory w Polsce. Cieszy mnie też, że nie czuję żadnej presji związanej z tym tematem ze strony otoczenia, nikt mi nie mówi, że nie powinnam głosować, skoro wyjechałam (co, niestety, jest dość popularnym stanowiskiem w Polsce). Ale może to tylko dlatego, że mam normalnych znajomych ;).
A jak głosować, będąc za granicą? Pierwszy sposób to ten, który i ja wybrałam - korespondencyjnie. Jakkolwiek rejestracja jest już zamknięta, a koperty z kartami do głosowania zostały już rozesłane. Teraz mamy czas, by je wypełnić, dołączyć (w oddzielnej kopercie) podpisaną deklarację odnośnie głosowania za granicą i wysłać do właściwej komisji wyborczej. Jeśli chcesz głosować osobiście, musisz się zarejestrować (pisząc lub dzwoniąc do ambasady lub za pośrednictwem portalu MSZ) do 7 maja. W Szwecji można głosować w Sztokholmie, Malmö i Göteborgu. Bardzo dobry przewodnik jak to zrobić przygotował portal Szwecja Dzisiaj i można go znaleźć tutaj. Bo twój głos może coś zmienić! :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze