Advertisement

Main Ad

Zamek Królewski w Sztokholmie

Zwiedzanie Zamku Królewskiego w szwedzkiej stolicy to coś, co wymaga poświęcenia całego dnia. Muzea, apartamenty królewskie, kaplica, skarbiec... Jeśli chce się zobaczyć to wszystko, trzeba się przygotować na spędzenie w środku przynajmniej kilku godzin. I również na niezłą lekcję szwedzkiej historii, bo kolekcje zgromadzone w pałacu robią wrażenie.
Większość miejsc w Zamku można zwiedzić w ramach jednego biletu, który kosztuje 150 koron (dzieci i studenci płacą połowę). Bilet obejmuje wstęp do apartamentów, muzeum Tre Kronor oraz skarbiec. W sezonie letnim w jego ramach możemy zobaczyć też Muzeum Antyków. Za dodatkowe 100 koron można zajrzeć też do Zbrojowni Królewskiej - a według zamkowej strony internetowej, przy kupnie głównego biletu do zamku, za wstęp do zbrojowni zapłacimy tylko 50%. Do Kaplicy Królewskiej wstęp jest darmowy. 
Zaczęliśmy zwiedzanie od muzeum Tre Kronor. Według strony internetowej jest to muzeum poświęcone oryginalnego zamkowi Tre Kronor w Sztokholmie, który został zniszczony w pożarze z 1697 r. Wystawy ustawiono w północnym skrzydle, które najlepiej zachowało się od ognia i spacerując po nim można się poczuć jak w starym, średniowiecznym zamku. Cóż, nie jest to w sumie tak odległe porównanie, bo części zachowanych murów pochodzą z początku XIII wieku. 
Muzeum składa się w głównej mierze z ruin i przedmiotów ocalałych z wielkiego pożaru. Ale mogliśmy tam też zobaczyć prezentacje przedstawiające, jak zmieniał się przez wieki zamek, aż do osiągnięcia w XVIII wieku swego obecnego wyglądu. Muzeum Tre Kronor nie jest duże, szybkie zapoznanie się z wystawami zajęło nam może z pół godziny.
Jako że zwiedzaliśmy zamek w sezonie wakacyjnym, mieliśmy możliwość wstępu również do Muzeum Antyków. Kolekcja antycznych rzeźb została zakupiona przez króla Gustawa III podczas jego podróży do Włoch, a po jego śmierci zdecydowano otworzyć drzwi wystawy dla publiczności, by uczcić pamięć króla. Według strony królewskiej, w ten sposób utworzono jedno z pierwszych muzeów w Europie - otwarte w 1794 r.
Muzeum jest niewielkie, ale robi naprawdę spore wrażenie. Uwielbiam wszystkie takie antyki i choć niekoniecznie pasowały mi one do Szwecji - obejrzenie i przeczytanie o tym wszystkim na pewno było ciekawe.
Z muzeum skierowaliśmy się do Królewskiej Zbrojowni - najstarszego muzeum w Szwecji, bo założonego już w 1628 roku! Inicjatorem tego pomysłu był król Gustaw II Adolf, który chciał zachować swoje szaty z wyprawy na Polskę.
Chociaż - oczywiście - mogliśmy tam zobaczyć różne zbroje i bronie, nie oczekujcie jednak "regularnej zbrojowni" - takiej jakie znamy z wielu innych muzeów. Królewska Zbrojownia skupia się przede wszystkim na tradycyjnych strojach i ozdobach, z wystawami takimi jak np. "Teatr Śmierci", poświęcony królewskim pogrzebom. Oczywiście, jest to ciekawe, ale dla mnie naprawdę rozczarowujące, bo wolałabym jednak więcej wystaw poświęconych broni.
Będąc wciąż w temacie królewskich dekoracji, zeszliśmy do podziemi, by zobaczyć Skarbiec. Schowane są tam królewskie regalia, a wystawa - choć oczywiście niewielka (jako że obecna rodzina królewska nie używa już klejnotów) - wywiera ogromne wrażenie.
Naprzeciwko wejścia do skarbca i apartamentów znajduje się Kaplica Królewska. Jednakże my zwiedzaliśmy pałac zaledwie na kilka dni przed ślubem księcia i nie można było wejść do środka. Ślub był także przyczyną zamknięcia dla turystów sporej części apartamentów, więc nasze zwiedzanie tutaj było bardzo krótkie.
Zwiedzanie apartamentów zaczęliśmy od Sali Państwowej, gdzie aż do 1975 r. otwierano sesje parlamentu. Poza pięknymi dekoracjami oraz tronem królowej Krystyny, główną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, była tablica informująca, że w całej Sali Państwowej jest bezpłatne wi-fi dla turystów ;).
Jedyna część apartamentów dostępna dla turystów przed ślubem to Apartamenty Orderów Rycerskich. Jakkolwiek część orderów i ozdób naprawdę robiła wrażenie, sama wystawa wydała mi się dość nudna. Naprawdę żałuję, że nie udało się zobaczyć pozostałych apartamentów...
Jako że część pałacu była niedostępna, mogliśmy tego samego dnia zobaczyć jeszcze katedrę i kościół Riddarholmen, a także muzeum Vasa. Jednakże mając możliwość zwiedzanie całego pałacu, spędzilibyśmy pewnie tam cały dzień... Ogólnie warto też zaglądać na stronę Zamku Królewskiego, gdzie są zawsze aktualne informacje dotyczące różnych wydarzeń oraz które miejsca mogą być w związku z tym zamknięte - sprawdź tutaj.

Prześlij komentarz

4 Komentarze

  1. My z mamą poświęciłyśmy na zwiedzanie apartamentów królewskich w Sztokholmie cały ranek, ale byłyśmy padnięte! Zajrzałyśmy też do Skarbca, ale do Muzeum Antyków już nie, a widać, że to ciekawe miejsce. Choć tego typu starożytne rzeźby oglądałam już w Londynie i Berlinie, więc nie wiem, czy bym się zdecydowała na podziwianie ich jeszcze w kolejnym mieście. ;)
    W sumie to apartamenty mi się podobały, ale wiedeńskie ładniejsze i bardziej przestronniejsze, i ładniejsze. W stolicy Szwecji, w zamku nie było czym oddychać, sale ogromne i jakieś takie ciemne...:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Sztokholm, to z Wiedniem bardziej porównuje się pałac Drottningholm, który jest siedzibą pary królewskiej, a nie sam zamek, który pełni raczej funkcje administracyjne :). Drottningholm bardzo mi się podobał (dużo bardziej niż Zamek Królewski), ale z Wiedniem porównywać nie będę, bo widziałam tylko z zewnątrz :D

      Usuń
  2. mnie starczyło czasu tylko na całe Apartamenty i Zbrojownię, Tobie na coś innego ;)

    Czym się różnią te apartamenty od większości innych w Europie? Że nadal są używane! To nie tylko muzeum przykryte kurzem, ale nadal przechadza się tam król, odbywają się audiencje i imprezy dworskie... to zupełnie inna świadomość niż w miejscu, które od iluś lat jest już martwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, choć używane są bardziej administracyjnie :) Większość siedzib rodziny królewskiej w Szwecji jednak nie jest udostępniana zwiedzającym (poza Drottningholmem, oczywiście) :)

      Usuń