Advertisement

Main Ad

Ostatni miesiąc w Szwecji

I nagle zrobił się miesiąc. Dokładnie za 31 dni będę stała przy dwóch walizkach (reszta zostanie wysłana wcześniej) w pustym mieszkaniu, czekając, aż zjawi się ktoś po odbiór kluczy. Dokładnie za miesiąc moja szwedzka przygoda dobiegnie końca, a ja wciąż jestem w szoku, jak bardzo czas przyspieszył ostatnimi tygodniami. Nagle zdałam sobie sprawę, że mój kalendarz na marzec jest już wypełniony prawie po brzegi i nawet jeśli bym jeszcze chciała coś więcej zrobić, to doby raczej nie rozciągnę.
Za miesiąc przeprowadzę się do Wiednia, ale - zanim to jeszcze nastąpi - w planach na marzec mam:
- kilkugodzinny wypad do Sali i zwiedzanie kopalni srebra, 
- konferencję w Rejkiawiku,
- wizytę przyjaciela w Sztokholmie i finał Mello,
- wyjazd służbowy na szkolenie do Warszawy,
- ostatni urlop - długi weekend w Rumunii,
- konferencję finansową w Sztokholmie.
W międzyczasie, bo w końcu tego wolnego czasu będę miała jeszcze taaak dużo, trzeba się będzie spakować i wysłać wszystkie swoje rzeczy kontenerem do Austrii. Już w poniedziałek wpadnie do mnie przedstawiciel firmy przeprowadzkowej i pomoże oszacować, ile kartonów w ogóle potrzebuję ;). Muszę doprowadzić mieszkanie z powrotem do stanu jakby nikt tu nigdy nie mieszkał. Ogarnąć wszystkie formalności - wypowiedzieć ubezpieczenie, zlikwidować kartę kredytową, zgłosić wyprowadzkę do Skatteverket. Znaleźć jakieś fajne miejsce na imprezę pożegnalną, bo zaproszenia - szwedzkim zwyczajem - rozesłałam z miesięcznym wyprzedzeniem ;). Do tego szkolenie mojego następcy - facet przyjechał w ubiegłym tygodniu i wydaje się ogarnięty, ale przy tych wszystkich wyjazdach i konferencjach nie za bardzo jest kiedy wszystko przekazywać. Naprawdę przydałoby się rozciągnąć tę dobę. Zwłaszcza, że chciałabym przy tym wszystkim jeszcze regularnie się spotykać ze znajomymi, uczyć nowych rzeczy do wiedeńskiej pracy, powtarzać niemiecki, nie wspominając już o tak banalnych rzeczach jak robienie prania, zakupów czy sen ;). Ale zdecydowanie bardziej wolę mieć tyle na głowie niż siedzieć i się nudzić, jak jeszcze narzekałam te trzy tygodnie temu
W Wiedniu znów byłam w ubiegłym tygodniu - zresztą te wszystkie białe zdjęcia z tego wpisu przedstawiają zimową Austrię. Przez cały mój pobyt temperatury nie przekraczały zera stopni, a śnieg wirował nad głową. Strasznie mnie ciągnęło, żeby wyskoczyć do samego Wiednia i zobaczyć miasto pokryte śniegiem. Niestety, zarówno hotel, jak i oddział firmowy, znajdowały się pod Wiedniem, w okolicach Vösendorfu. Nie jest to znowu nie wiadomo jaki koniec świata, by do centrum dojechać się nie dało, ale gdy pracowaliśmy do 18-18:30, a potem szliśmy na kolację w okolicy, to wolna byłam dopiero o 21. I nie była to już godzina, żeby jechać zwiedzać Wiedeń, zwłaszcza, jeśli następnego dnia trzeba było wstawać przed 7 do pracy. Wyszłam z założenia, że skoro w Austrii planuję mieszkać przez czas dłuższy i bliżej nieokreślony, to jeszcze nieraz miasto przykryte śniegiem zobaczę, a teraz mogę się po prostu rozgrzewać w hotelowej wannie ;).
Jednak sporo rzeczy udało mi się już w ciągu ostatniego miesiąca ogarnąć. Umowa na mieszkanie służbowe na pierwsze 1,5 miesiąca już podpisana z możliwością przedłużenia o kilka tygodni, gdyby nie udało mi się odpowiednio szybko wynająć własnego mieszkania. Zapoznałam się z ofertami banków i wybrałam ten, który wydaje mi się najwłaściwszy - w połowie marca będzie trzeba się zająć założeniem konta. Laptop i dostępy służbowe do pracy w Wiedniu są już pozamawiane, więc kiedy zacznę pracę, wszystko powinno być tam dopięte na ostatni guzik. Zapisałam się do miliona grup na facebooku pt. Wohnung / Zimmer in Wien gesucht! i przeglądam oferty mieszkań do wynajęcia. Mam takie poczucie, że już co nieco jest zorganizowane, resztę da się sensownie rozplanować i ze wszystkim się spokojnie wyrobię. Prawda...?
I tylko się śmieję, że teraz czas planować urlop - w końcu i Wiedeń i Sztokholm dopasowują się do mojej przeprowadzki. 1 kwietnia zaczynam nową pracę, zatem:
- w kwietniu Wizzair otwiera bazę w Wiedniu. Dotąd nie było tam żadnych tanich linii, a na mój przyjazd Wizz decyduje się na 17 nowych tras, w tym Grecja, Cypr, Izrael i Kanary... już mam ochotę coś zabukować ;),
- od 1 kwietnia Szwecja wprowadza nowy podatek lotniczy. Loty w ramach UE podrożeją o ok. 80 koron, te dalsze nawet do 430 koron. To bardzo miło z ich strony, że czekali z tym na mój wyjazd ;).
Może jednak z rezerwacją czegoś nowego poczekam do samej przeprowadzki - teraz chyba jednak wciąż mam całkiem sporo na głowie... :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze