Dziś mijają trzy miesiące odkąd wczesnym rankiem wzięłam swój bagaż i z tatą za kierownicą wyjechałam z Lublina i skierowałam się na lotnisko w Modlinie, by wsiąść w samolot do Szwecji. Lot w jedną stronę. Myślałam o jakimś fajnym podsumowaniu tych trzech miesięcy tutaj, o zrobieniu ładnych zdjęć Sztokholmu i wtedy... pogoda zrobiła się jak na powyższym obrazku ;). Pierwszy śnieg w Sztokholmie. Ale jako że temperatury są powyżej zera, cały ten biały puch roztopił się zanim wyszłam z pracy i miasto było z powrotem ciemne i deszczowe. A to nie było to, co chciałabym pokazać na zdjęciach. I wtedy, przeglądając stare zdjęcia na komputerze, znalazłam kilka zdjęć mojego rodzinnego miasta. Więc zdecydowałam się pokazać trochę Lublin - w środku lata. By na trochę zapomnieć o tej pogodzie za oknem.
Lublin jest kompletnie niedocenianym miastem. Niezbyt dużym, ale wciąż będącym stolicą regionu. Na pytanie "Gdzie to właściwie leży?" zazwyczaj odpowiadam "gdzieś pośrodku pomiędzy Warszawą a Ukrainą" ;). Naprawdę byłam zaskoczona faktem, że wielu moich znajomych nigdy nie było w moim rodzinnym mieście. A wszyscy ci, którzy je odwiedzili, mówili to samo: "miasto jest ładne i ma niesamowity klimat" :).
Lublin jest piękny i ciekawy z turystycznego punktu widzenia, jakkolwiek daleko mu do ideału, jeśli chodzi o życie i pracę tam. Lubię polecać moje miasto wszystkim obcokrajowcom przyjeżdżającym do Polski, zwłaszcza, że zazwyczaj nie mają go w swoich planach. I nigdy nie słyszałam, by ktoś był rozczarowany ;).
Lublin to stare miasto z naprawdę wspaniałą historią. "Najstarszy dokument wspominający o Lublinie pochodzi z 1198r., więc nazwa musiała funkcjonować w ogólnym użyciu już jakiś czas wcześniej" [*]. Dlatego też w mieście znajduje się wiele starszych i nowszych zabytków, między innymi warto wspomnieć o zamku lubelskim, starym mieście z Bramą Grodzką i Bramą Krakowską, trybunale czy obozie koncentracyjnym Majdanek. Przed II wojną światową miasto zamieszkiwała duża społeczność żydowska i wśród wielu różnych ścieżek turystycznych po Lublinie można wybrać szlak żydowski.
Ale nawet jeśli nie ma się ochoty na intensywne zwiedzanie, zawsze warto po prostu pospacerować po małych uliczkach starego miasta. Nie jest ono wystarczająco duże, by tam pobłądzić, ale na pewno można trafić do magicznych zaułków :).
Fundamenty kościoła farnego w centrum starego miasta. Kościół zbudowano w XIII wieku, a rozebrany został w 1846 roku. Kilka lat temu miasto zdecydowało się na wyeksponowanie fundamentów, które obecnie są miejscem spotkań i różnych wydarzeń kulturalnych.
Miasto jest również naprawdę tanie w porównaniu do innych większych polskich miast. Kiedy studiowałam w Warszawie, tęskniłam za cenami piw na lubelskiej starówce. Mieszkając w Sztokholmie, tęsknię nawet za warszawskimi cenami ;).
Archikatedra św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty jest największym kościołem w Lublinie. Zbudowano ją na przełomie XVI i XVII wieku i po raz pierwszy ją zwiedzałam (nie licząc czasów, gdy byłam dzieckiem i z których nic nie pamiętam) około 2 lat temu, oprowadzając koleżankę po mieście. Tak jakoś wyszło, że naprawdę nie znałam swojego miasta rodzinnego z turystycznego punktu widzenia, dopóki nie zaczęłam po nim oprowadzać ludzi.
Tęsknię za wieloma osobami w Lublinie. I tak bardzo tęsknię za pogodą jak na powyższych zdjęciach! Cóż, sama sobie wybrałam tę Szwecję :P.
2 Komentarze
Chyba każdy z nas kocha swoje rodzinne miasto :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo mam z moim dziesięciotysięcznym na podlasiu :))
i wspaniale zmieniłaś szatę graficzną bloga!
Cieszę się, że się podoba :) Dla mnie samej jest dużo czytelniej, więc mam nadzieję, że inni odbiorą to podobnie :)
OdpowiedzUsuń