Advertisement

Main Ad

Dzień Cynamonowych Bułeczek

Ta szwedzka "tradycja", by dedykować specjalne dni różnym słodyczom wydawała mi się zawsze niezwykle zabawna. Na przykład dzisiaj, 4 października, obchodzi się tu Narodowy Dzień Cynamonowych Bułeczek (kanelbullens dag). W sumie całkiem nowe "święto", jako że wymyśliła je w 1999 r. Hembakningsrådet (Rada Wypieków Domowych), chcąca uhonorować swoją 40 rocznicę istnienia wprowadzeniem jakiejś tradycji piekarniczej. A że Szwedzi uwielbiają słodycze, przyjęło się to bardzo szybko.
Myślę, że w ubiegłym roku te "obchody" były jakoś bardziej zauważalne z mojego punktu widzenia. Cały internet pełen był informacji, zdjęć i przepisów. Dzisiaj już chyba po prostu nie obserwuję aż tylu szwedzkich stron i pewnie nawet Dzień Cynamonowych Bułeczek wyleciałby mi z głowy, gdybym nie zobaczyła jednego artykułu w internecie. Nie pamiętam już dokładnie jego tytułu, ale było to coś w stylu "X powodów, by kochać szwedzką jesień"... Ponieważ właściwie nie wyobrażałam sobie żadnego powodu, dla którego miałabym kochać szwedzką jesień (szczerze, uważam ją za najgorszą porę roku tutaj :P), więc otworzyłam link, a tam jednym z głównych wymienionych punktów był właśnie Kanelbullens dag. A potem to już zaczęłam zauważać te reklamy dosłownie wszędzie :P.
I nawet nie musiałam jakoś specjalnie szukać tych plakatów. Większość zdjęć zrobiłam dzisiaj na T-Centralen, kiedy odprowadzałam koleżankę na autobus. Jakoś jestem pewna, że wszystkie inne sklepy również są pełne cynamonowych bułeczek ;). Przypomina mi to trochę nasz polski tłusty czwartek, choć Szwedzi akurat świętują taki dzień również - tłusty wtorek tutaj obchodzi się przy słodkiej semli... ;)
Bułeczki cynamonowe, takie jakie znamy je obecnie, zostały stworzone po I Wojnie Światowej, choć popularność zyskały dopiero w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Właściwie to teraz wszystkie artykuły na temat szwedzkiej fiki po prostu muszą wspomnieć też o kanelbulle, co w gruncie rzeczy faktycznie tak wygląda... Przynajmniej u mnie w biurze zauważyłam, że 9 na 10 przerw na fikę musi zawierać też bułeczki cynamonowe. Lubię słodycze, ale nawet dla mnie to czasem najzwyczajniej w świecie za dużo...
Choć większość blogów i stron internetowych na 4 października wrzuca przepisy, jak zrobić domowe bułeczki cynamonowe, nawet nie przyszło mi do głowy, by tego spróbować, skoro i tak nie zjadłabym więcej niż jedną ;). Z odwiedzającą mnie w Sztokholmie koleżanką kupiłyśmy pięciopak bułeczek i... wsadziłam swoją część do zamrażarki. Chyba wystarczy mi samo oglądanie tych zdjęć i plakatów wszędzie wokół. A własny Dzień Cynamonowej Bułeczki urządzę sobie innym razem ;).

Prześlij komentarz

4 Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. I smakują też, choć są baaardzo słodkie :) Ja lubię zwłaszcza te zielone z pierwszego zdjęcia, z pistacją :)

      Usuń
  2. Ja lubie te "swieta" ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze to dobra wymówka, by zjeść coś słodkiego :D

      Usuń