Advertisement

Main Ad

W końcu w Kolumbii!

Byłam tak zmęczona, że oczy mi się same zamykały i myślałam tylko o prysznicu i łóżku. A mój organizm myślał, że jest rano i czas wstawać,  a nie spać. Mówiąc krótko: bardzo szczęśliwa i bardzo zmęczona dotarłam do Kolumbii!
Zaczynając od Warszawy. Jako że lot mieliśmy z samego rana, musieliśmy przenocować w Warszawie. Wybraliśmy Novotel airport hotel, który jest blisko lotniska Chopina. Pokój był bardzo przyjemny, ale niestety byliśmy zbyt podekscytowani wyjazdem,  by móc spać. O 4:30 wsiedliśmy do shuffle busa - darmowa opcja w hotelu pozwoliła nam zaoszczędzić na taksówce i wydać te pieniądze na gorącą czekoladę na lotnisku ;)
Pierwszą przesiadkę mieliśmy w Paryżu. Był już czas najwyższy, by coś zjeść, więc zdecydowaliśmy się na brunch we włoskim stylu. Wino pomogło nam się zrelaksować, ale szybko zrobiliśmy się baaardzo śpiący.  A w Paryżu musieliśmy czekać 4 godziny...
Lot trwał ok 11 godzin. I jakoś nie było płaczących dzieciaków na pokładzie. W pewnym momencie nie mogłam już usiedzieć w miejscu a ok. 22 czasu europejskiego chciało mi się już bardzo spać, ale spanie w samolocie było niemożliwe. Obserwowałam mapę lotu i przeszkadzałam Kolumbijczykowi, oczywiście :p
Ostatnia przesiadka, na szczęście najkrótsza, była w Panamie. 2 godziny na lotnisku, potem prawie godzina czekania w samolocie - nie wiem,  po co?  I w końcu ok 23:30 (5:30 w Polsce) dotarliśmy na lotnisko El Dorado. By spędzić kolejne pół godziny w kolejce do punktu migracyjnego.  Kolejki były długie i kompletnie niezorganizowane, ale w końcu przyszła nasza kolej. Po co przyjeżdżacie? Gdzie będziecie mieszkać?  Itd. Itp... wreszcie pieczątka w paszporcie i witamy w Bogocie. 
Nie, nie spaliśmy dobrze ostatniej nocy, bo jet lag nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Ale śniadanie w hotelu było warte wstania z łóżka i zejścia do restauracji hotelowej. Zaczynając od różnych owoców i świeżego soku z marakui, a potem przyszedł czas na kolumbijskie specjalności! 
Te małe pierożki nazywają się empanadas i są zrobione z kukurydzy, w środku mają mięso i ziemniaki. Na środku burrito z serem i jajkami. To małe z tyłu to carimañola z serem. Plus słodka bułeczka. Kocham kolumbijskie jedzenie!
Zdjęcia robione telefonem, przepraszam za jakość ;)

Prześlij komentarz

3 Komentarze

  1. Hi, Gabi! So, having fun travelling during xmas time? :)
    Will you come to Rio? heheheh

    [ ]
    Renato

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hey, nice to see you here ;) I guess this time I'll focus on the western part of South America ;)

      Usuń
    2. oooh... ok... :) Have fun!!! :)

      Usuń