Advertisement

Main Ad

Umeå w sercu Lublina

Kiedy usłyszałam po raz pierwszy, że Lublin ma swoją własną Umeå, zaczęłam się śmiać - co za zbieg okoliczności! Restaurację otworzono jesienią 2014 roku, w tym czasie bywałam regularnym gościem w Umeå. Tzn. w mieście na północy Szwecji, a nie w polskiej restauracji, oczywiście. Chciałam zajrzeć do tego miejsca, gdy przyjechałam do Lublina na Boże Narodzenie, ale akurat było zamknięte w związku z przerwą świąteczną. Ale teraz jest otwarte, więc - korzystając z wiosennej pogody - poszłam na spacer, kierując się do Umeå na brunch :).
O czym warto wspomnieć już na samym początku - Umeå to restauracja wegańska i wegetariańska. Nie będę kłamać - jako prawdziwy mięsożerca, byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Ale menu dostępne codziennie na fanpage'u skutecznie zachęciło mnie do spróbowania mimo wszystko ;). Codzienne menu składa się z kilku zup, różnych burgerów oraz czegoś słodkiego na deser. I, oczywiście, wszystko bazuje na samych roślinach. Dla tych bardziej zainteresowanych tematem, w Umeå można znaleźć różne książki i ulotki dotyczące kuchni wegańskiej i wegetariańskiej.
We wnętrzu restauracji widoczne jest odniesienie do samego Umeå. Jak już pisałam tutaj - Umeå to miasto brzóz. Więc naturalnie te drzewa zostały namalowane na ścianach w środku. Jakiś czas temu znalazłam gdzieś w internecie artykuł o tej restauracji i napisano w nim, że nazwa wzięła się z fascynacji założycieli do zespołów muzycznych rodem z Umeå. Jednak nie mogę już nigdzie znaleźć tego artykułu, więc ciężko powiedzieć coś więcej na ten temat, ale mimo wszystko, każdy powód jest dobry, by nazwać restaurację tak jak szwedzkie miasto ;). 
[  I odrobina oryginalnej Umeå ;) ]
A samo jedzenie... Wybrałam pieczarkowego burgera. Ale może bardziej dla wyjaśnienia...
Wstałam rano do pracy, ale nie zjadłam żadnego śniadania. Zdecydowałam się na 40-minutowy marsz z mieszkania do restauracji. Kiedy dostałam jedzenie, była już prawie 13, a to był mój pierwszy posiłek tego dnia - i byłam już naprawdę głodna! A najzwyczajniej w świecie nie dałam rady zjeść wszystkiego. Co więcej, byłam tak pełna potem, że nawet nie chciałam myśleć o zjedzeniu czegokolwiek tak do 19-20. Więc zaczynając od tego - porcje są ogromne!
No i ceny są bardzo niskie. Za hamburgera zapłaciłam 10 zł i - o ile dobrze pamiętam - była to najdroższa pozycja w menu. Wszystko inne można dostać za zaledwie kilka złotych. Zamawiając burgera, tworzymy własną kompozycję - bułka, sos i główne "nadzienie". By pokazać wam nieco lepiej, czego można się spodziewać - wybór burgerów z dnia mojej wizyty:
- pieczarkowy
- ciecierzyca / kuskus z sezamem
- fasola / bulgur / chilli / bazylia
- cukinia / marchew / orzechy brazylijskie
- tofu wędzone / soja.
I tak, jak na mięsożercę przystało, miałam takie uczucie, że jednak czegoś mi w tych burgerach brakuje :P. Ale po zjedzeniu większej części swojego, po prostu już nie miałam w sobie miejsca na nic więcej ;)
I choć nazwa restauracji oraz brzozy na jej ścianach to jedyne, co przywiodło mi tam na myśl Szwecję, to wciąż myślę, że Umeå to bardzo fajna restauracja. Strasznie się cieszę, że takie miejsca zaczynają się pojawiać na mapie mojego rodzinnego miasta! :) Cóż, może tylko ta brama, w której znajduje się wejście, nie wygląda zbyt reprezentacyjnie... Ale nie można mieć wszystkiego, prawda? ;)
Informacje praktyczne:
- Lublin, ul. Orla 4
- otwarte od poniedziałku do soboty, 12-19
- kuchnia wegańska/wegetariańska

Prześlij komentarz

1 Komentarze