Advertisement

Main Ad

Zagrzeb po raz drugi

Z ciężkim sercem przychodzi mi zamknąć letnie tematy ostatnim postem z wakacyjnej Chorwacji. Ale skoro za oknem mamy już piękną zimę tej jesieni, to co się będę dłużej dobijała wakacyjnymi zdjęciami ;). Wyjazd zakończyłyśmy tam, gdzie go zaczęłyśmy, czyli w Zagrzebiu. Jako że podczas pierwszej wizyty udało nam się zobaczyć całkiem sporo, tym razem nie spieszyło nam się w ogóle. Ponadto znalazłyśmy nocleg w na tyle dobrej lokalizacji, że właściwie wszędzie mogłyśmy chodzić pieszo. Niewielki pokoik z łazienką w hostelu Rooms Grahor na kolana może nie powalał, a ceny miał dość turystyczne (44 euro za noc), jednak było czysto i wszędzie blisko, więc czego więcej chcieć? :)
Jedynym miejscem, które stwierdziłyśmy, że musimy odwiedzić, było muzeum technologiczne im. Tesli. Swoją drogą, nie miałam wcześniej pojęcia, że ten naukowiec urodził się na Chorwacji w serbskiej rodzinie (i wszystkie źródła podają, że był Serbem, a chorwackie - że Chorwatem ;) ). 
Muzeum samo w sobie jest dość duże, a wstęp kosztuje 20 kun (11,50 zł). Decydując się na zwiedzanie, warto zapoznać się z godzinami różnych tras z przewodnikiem, dostępnymi na stronie muzeum. Taka atrakcja jest w cenie biletu, a do niektórych miejsc bez przewodnika nie wejdziemy. Nam się udało załapać na zwiedzanie kopalni pod ziemią, a potem na eksperymenty w sali pokazowej z udziałem publiczności :).
Osobiście to właśnie eksperymenty oraz zwiedzanie kopalni uznałam za najciekawsze części muzeum. Reszta to ogromne wystawy poświęcone rozwojowi technologii, więc zobaczymy tam przeróżne pojazdy i sprzęty użytku domowego z różnych epok. Nie zaprzeczę, niektóre były bardzo ciekawe, ale pozostaje jednak takie wrażenie, że "już to wszystko gdzieś widziałam".
Po wyjściu z muzeum trafiłyśmy na przemarsz grupy Chorwatów poprzebieranych w tradycyjne stroje. Kierowali się w stronę targu, jednak nie zauważyłam, by odbywały się tam jakieś specjalne uroczystości... Na dłużej się jednak nie zatrzymałyśmy, bo miałyśmy jeszcze w planach inne muzeum :).
W ogóle mam wrażenie, że Zagrzeb się specjalizuje w ciekawych muzeach ;). Pisałam już wcześniej o Muzeum Zerwanych Związków, do którego trafiłyśmy za pierwszym razem. Przy drugiej wizycie skierowałyśmy się do położonego nie tak daleko od naszego hostelu Muzeum Iluzji. Wstęp do tego świata złudzeń kosztuje 40 kun (23 zł) i zdecydowanie warto takie miejsce odwiedzić... w towarzystwie. Bo spora część atrakcji zyskuje dopiero wtedy, gdy mamy towarzystwo - możemy wtedy obserwować się nawzajem, porównywać swoje odczucia... albo nawet swój wzrost, bo w końcu punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, prawda? ;)
Spacerując po Zagrzebiu, zwróciłam uwagę na króciutką kolejkę (całą trasę pokonuje ona w ok. minutę) łączącą Górne Miasto z dolnym centrum. Co ciekawe, jest to najstarszy środek komunikacji miejskiej w Zagrzebiu, bo powstała już w 1890 r., choć po II wojnie światowej odbudowano ją dopiero w 1974 r. Nie zdecydowałyśmy się na przejazd, ale wspięłyśmy na górę po schodach biegnących wzdłuż torów.
Spacerując po Zagrzebiu, trafiłyśmy też na kolejne wydarzenie. Gdyby to był pałac, powiedziałabym, że to zmiana warty, ale zupełnie nie wiem, jak postrzegać panów stojących naprzeciwko katedry? Przemarsz przy dźwiękach muzyki, konni i piesi - to wszystko natychmiastowo przyciągnęło tłumy turystów. Choć muszę przyznać, że zrobiło mi się szkoda tych panów... Na dworze było 30 stopni w cieniu, a oni tak ubrani stali w pełnym słońcu przez długi czas.
Przy drugiej wizycie nie udało nam się już odwiedzić w Zagrzebiu zbyt wielu nowych miejsc, ale i tak nie czułyśmy takiej potrzeby. Chciałyśmy na spokojnie zakończyć piękne chorwackie wakacje i myślę, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nam się to udało ;).
A cały wyjazd, miejsce po miejscu, znajdziecie w poniższych wpisach. Zapraszam! :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze