Advertisement

Main Ad

Austriacka Biblioteka Narodowa

Austriacka Biblioteka Narodowa (Österreichischen Nationalbibliothek) to było dla mnie takie miejsce, które niby chciałam odwiedzić, ale jednak zniechęcała mnie cena. Nie to, że wstęp kosztuje nie wiadomo jaki majątek - po prostu uważałam, że płacenie 8€ za wejście tylko do jednej sali reprezentacyjnej to jednak przesada. Sporo komentarzy przeczytanych w internecie odzwierciedlało ten sam tok myślenia. Z drugiej strony, oglądałam zdjęcia z biblioteki i jednak mnie ciągnęło, żeby to wszystko zobaczyć na własne oczy ;). Aż w końcu kupiłam sobie Niederösterreich-Card, z którą wejście do biblioteki miałam za darmo, i zajrzałam tam z rodzicami podczas ich ostatniej wizyty w Wiedniu.
Oczywiście, żeby już na początku była jasność - by wejść do standardowej biblioteki, nie trzeba kupować biletów za 8€. Austriacka Biblioteka Narodowa to główna biblioteka w kraju, do której musi trafić egzemplarz każdej wydanej w kraju książki. Jest to też największa austriacka biblioteka akademicka, więc siłą rzeczy zaglądają tam nie tylko turyści. Za wstęp do oddziału na Heldenplatz i dostęp do tekstów zapłacimy 3€ za dzień albo 30€ za rok, gdy interesuje nas coś więcej niż jednorazowa wizyta. Jednak z turystycznego punktu widzenia to nie nowoczesna czytelnia jest miejscem przyciągającym tłumy ;). To, co dzisiaj jest Austriacką Biblioteką Narodową, wywodzi się z dworskiej kolekcji książek Habsburgów, powstałej już w 1368 roku. Na początku XVIII wieku specjalnie dla biblioteki wybudowano ogromne, barokowe pomieszczenie w Hofburgu - Salę Reprezentacyjną (Prunksaal). To właśnie na zwiedzanie tej zaprojektowanej przez Johanna Bernharda Fischera von Erlach sali wybrałam się w ubiegłym miesiącu. Jednak, jak łatwo się domyślić, trudno by zmieścić w jednym pomieszczeniu to, co biblioteka gromadziła przez wieki. W końcu instytucja ta posiada w swoich zbiorach około 12,5 miliona obiektów (zarówno materialnych, jak i cyfrowych), z czego prawie 4 miliony stanowią standardowe książki! A co poza tym? Wszelakie mapy, historyczne papirusy, nuty, globusy, grafiki i ryciny, starodruki... Dlatego tak ogromną kolekcję trzeba było podzielić na kilka części.
Zatem, jeśli chcecie skorzystać ze współczesnych zbiorów, idziecie na Heldenplatz, płacicie 30€ za roczne członkostwo (albo 3€ za jednodniowy wstęp do czytelni) i jesteście w raju ;). Podobno, na specjalnych warunkach, można też mieć dostęp do części archiwów, jeśli prowadzicie badania naukowe i potraficie to jakoś udowodnić. A jeśli tak jak ja jesteście po prostu turystami, którzy chcą zobaczyć co nieco z historycznych zbiorów biblioteki - macie całkiem niezły wybór, gdzie możecie zajrzeć ;). Atrakcją numer jeden, o której bardziej szczegółowo opowiem w dalszej części wpisu, jest zdecydowanie Sala Reprezentacyjna, czyli barokowa perełka przy Josefsplatz, którą można odwiedzić za 8€. Jeśli ciekawi was literatura austriacka, przy Johannesgasse znajduje się Muzeum Literatury - wstęp za 7€. Ponadto za 5€ można kupić bilet łączony na trzy niewielkie muzea, zawierające inne ciekawostki z bogatych zbiorów bibliotecznych: Muzeum Globusów i Muzeum Esperanto (oba znajdują się w Palais Mollard) oraz Muzeum Papirusów (Heldenplatz). Jeśli chcemy odwiedzić wszystko z powyższej listy, najlepiej kupić całościowy bilet tygodniowy za 19€ (albo skorzystać z Niederösterreich-Card, dającej jednorazowy darmowy wstęp do każdej z atrakcji). Póki co byłam tylko w Sali Reprezentacyjnej, ale Muzea Globusów i Papirusów są wysoko na mojej liście must-see.
Sala Reprezentacyjna wywiera niemałe wrażenie już przy wejściu - długie na 80 i wysokie na 20 metrów pomieszczenie jest przepięknie zdobione w barokowym stylu. Wzdłuż ścian ciągną się półki z książkami - niestety odgrodzone, żeby turyści nie dotykali cennych zbiorów. W wielu szafkach są ukryte drzwi, a za nimi kolejne pomieszczenia pełne książek. W Prunksaal znajduje się ponad 200.000 tomów - najcenniejsze z nich wystawiono w szklanych gablotkach. Wokół sali ciągnie się też wystawa poświęcona zbiorom ze zdjęciami różnych perełek, których nie dane nam jest obejrzeć na własne oczy.
Warto tu też zwrócić uwagę na barokowe freski na kopule, stworzone w latach 1726-1730 przez nadwornego malarza Daniela Grana. To scena ubóstwiająca (właśnie po raz pierwszy natrafiłam na słowo deifikacja) Karola VI - otoczonego aniołami i w towarzystwie Apolla i Herkulesa trzymających portret cesarza. Pod kopułą znajduje się ekran multimedialny, na którym możemy przybliżyć sobie poszczególne elementy fresku oraz poczytać o ich symbolice (po niemiecku i angielsku).
Sala Reprezentacyjna nie jest dużym pomieszczeniem i nawet czytając wszystkie informacje na wystawach i bawiąc się ekranem z freskami, nie spędzimy tam dużo czasu. Austriacka Biblioteka Narodowa zdecydowanie warta jest wizyty dla swoich bogatych zbiorów i przepięknego, barokowego wystroju. A czy warta jest też swojej ceny za - jakby nie patrzeć - krótką wizytę? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam na to pytanie... :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze