Advertisement

Main Ad

Spacer po Grinzingu

Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Wiedniu na spacery i bywałabym tam znacznie częściej, gdyby nie to, że z Meidlingu mam tu jednak kawałek, do tego z przesiadkami. W efekcie łatwiej mi dojechać na lotnisko czy do położonego dobre 50 km od Wiednia Wiener Neustadt niż do innej dzielnicy... Co oczywiście nie znaczy, że nie próbuję ;). Zazwyczaj łączę wtedy Grinzing ze wzgórzami Kahlenberg lub Leopoldsberg, dokąd mogę dojechać autobusem 38A ze stacji Heiligenstadt, a potem ze wzgórz schodzę pieszo do Grinzingu przez piękne obszary porośnięte winoroślą. Jednak nie jest to jedyny sposób, by tutaj dotrzeć - można też po prostu podjechać do Grinzingu - albo wspomnianym już autobusem 38A, który przez tę dzielnicę przejeżdża, albo tramwajem 38 ze stacji metra Nußdorfer Straße. W gruncie rzeczy można z Heiligenstadt do Grinzingu się też po prostu przespacerować - to zaledwie 2-3 kilometry... :) Zatem, skoro wiemy już, jak do tej dzielnicy się dostać, opowiem Wam o niej coś więcej ;).
Grinzing jest obecnie częścią 19. Bezirku (Döbling), ale do końca XIX wieku stanowił oddzielną miejscowość. Pierwsze wzmianki o Grinzingu pochodzą z 1114 roku, bo wtedy wspomniano o wiosce w księgach klasztoru Klosterneuburg. Zainteresowani historią Grinzingu mogą odszukać tablicę informacyjną tuż obok restauracji Nino's - znajdziemy tam chronologię najważniejszych wydarzeń w historii wioski / miasteczka / dzielnicy Wiednia ;).
Współczesny Grinzing słynie przede wszystkim z wina - wspominałam już o winnicach porastających pobliskie wzgórza. Nie znajdziecie chyba lepszego miejsca w mieście, by w pięknej okolicy delektować się lokalnym winem. Przewijają się tutaj zarówno zwykłe restauracje, czekające na turystów, jak i tzw. Heuriger (od heuriger Wein - tegoroczne wino), gdzie można spróbować sezonowego wina od producentów, którzy sprzedają je na specjalnych licencjach. Przyznam, że sama jeszcze w takim Heurigerze nie byłam, ale z ciekawością kiedyś zajrzę ;).
To, co ja uwielbiam w Grinzingu, to jego klimat. Wiele wąskich uliczek otoczonych niską zabudową i mnóstwem zieleni. Spokój, bo jednak trafia tu znacznie mniej ludzi niż do turystycznych części Wiednia. Pobliskie wzgórza, które znacząco zwiększają obszar, po którym można sobie godzinami spacerować. Właściwie nie ma tu żadnych istotnych zabytków / atrakcji turystycznych, ale Grinzing wcale ich nie potrzebuje... ;)
Jedyne, co jeszcze czeka na moją wizytę w Grinzingu, to kościoły, które - niestety - chwilowo są pozamykane. Kościół parafialny (Pfarrkirche Grinzing) p.w. Św. Krzyża góruje nad dzielnicą i sama parafia ma długą historię - jednak obecny kształt  świątyni został jej nadany pod koniec XIX wieku. Nieco na uboczu, przy cmentarzu, znajduje się jeszcze Kaasgrabenkirche z początków XX wieku. Nie są to więc wybitnie historyczne budowle, ale że lubię zwiedzać świątynie, na pewno tam jeszcze zawitam, jak się cała sytuacja nieco uspokoi.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację, gdy wiele miejsc jest pozamykanych, Grinzing świetnie się nadawał na spacer. Fakt, że nie mogłam się zatrzymać, by zajrzeć do kościoła czy napić się wina, ale na to nadarzy się jeszcze niejedna okazja ;). Póki co trzeba się cieszyć, że można choć pobłądzić po wąskich, zielonych uliczkach i korzystać z wiosennej pogody... :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze