Advertisement

Main Ad

Krótki spacer po St. Pölten

Austria, St. Pölten
St. (Sankt) Pölten to miasto położone ok. 60 km na zachód od Wiednia i liczące sobie ok. 55 tys. mieszkańców. Teoretycznie bywałam tam regularnie, bo to popularna stacja przesiadkowa w drodze z Wiednia do doliny Wachau. Tyle, że zawsze po prostu przesiadałam się z jednego pociągu do drugiego i nigdy nie przyszło mi na myśl, by odejść od dworca nieco dalej niż do pobliskiej piekarni, gdy akurat byłam głodna. Nigdy, aż do czasów, kiedy nadeszła pandemia. Nagle miałam sporo czasu w weekendy, kiedy wyjazdy za granicę stały się prawie że niemożliwe ;). Zatem któregoś dnia postanowiłam po prostu wysiąść w St. Pölten i zobaczyć to, co jest do zobaczenia w tym miejscu.
Najpierw skierowałam się na największy plac w mieście, od 1876 roku noszący nazwę placu ratuszowego (Rathausplatz). Z przerwą na lata 1939-55, bo zarówno naziści, jak i Rosjanie woleli swoje nazewnictwo. Główny budynek przy placu stanowi, naturalnie, sam ratusz - pochodzący z XVI wieku, ale zawdzięczający swoje barokowe zdobienia XVIII-wiecznym renowacjom. W centralnym punkcie placu stoi kolumna Św. Trójcy, wzniesiona w 1768 roku. Dookoła - przynajmniej w sezonie letnim - rozłożyło się mnóstwo stolików i parasoli należących do lokalnych restauracji.
Na powyższym zdjęciu za kolumną możecie zobaczyć różowawą świątynię. To kościół franciszkanów, zbudowany w drugiej połowie XVIII wieku w stylu barokowym. Chyba największym skarbem tej świątyni jest posążek Madonny, królowej pokoju z XVIII wieku, cudem ocalały podczas wojny w zniszczonym kościele św. Katarzyny w Görz. W lutym 1918 roku żołnierze przenieśli figurkę do kościoła franciszkanów w St. Pölten, gdzie znajduje się do dziś. Sama świątynia to przyjemny dla oka barok, choć raczej nieszczególnie zapadający w pamięć.
Okazało się też, że kościół franciszkanów był jedynym, który udało mi się odwiedzić podczas wizyty w mieście. Inne były po prostu zamknięte, nie dało się nawet spojrzeć do środka przez kraty. W katedrze Wniebowzięcia NMP przeszłam przez ładnie zdobione drzwi, by odbić się od kartki, że w ten weekend to zamknięte do godziny 18 - tyle czasu nie planowałam spędzić w St. Pölten tak czy inaczej. Zamiast więc zwiedzać kościoły, wybrałam się na dalszy spacer po mieście.
Zaskoczyło mnie, jak wiele mijanych budynków było ciekawie zdobionych różnymi malunkami. I nie mam tu na myśli tylko ładnie odnowionej historycznej architektury - na nowych budynkach też często migały mi kolorowe postacie ludzi i zwierząt, wizerunki świętych itp. Zdarzało mi się widywać podobne dekoracje również w Wiedniu, ale nie z taką częstotliwością jak w St. Pölten...
Mając trochę czasu, postanowiłam odwiedzić Muzeum Dolnej Austrii (Museum Niederösterreich), położone parę minut spacerem od centrum. Jest ono dość sporych rozmiarów, więc warto tu zajrzeć bez pośpiechu - szczególnie, jeśli przyjdziecie z dzieciakami, które na pewno znajdą tu dla siebie trochę atrakcji. Warto wziąć pod uwagę, że większość ekspozycji jest dostępna jedynie po niemiecku. Pierwsza część muzeum (ta, która spodoba się raczej najmłodszym) to Dom Natury (Haus für Natur) - to taka miniaturka różnych muzeów historii naturalnej, skupiająca się jednak na obszarze Dolnej Austrii. Znajdziemy tu figurki zwierząt, akwaria z mini-zoo, wystawy o ochronie klimatu... choć akurat ta ostatnia to była tylko wystawa tymczasowa ;)
Druga część muzeum przypadła mi do gustu znacznie bardziej, bo był to Dom Historii (Haus der Geschichte). Możemy tu poznać historię regionu w kontekście zarówno krajowym, jak i europejskim. Bardzo żałuję, że wystawy nie są całkowicie przetłumaczone na angielski, bo choć z moim niemieckim już dałam radę na tyle przejść przez muzeum, by coś z tej wizyty wynieść, to jednak myślę, że jest to na tyle fajne miejsce, że dobrze by było je promować też wśród międzynarodowych turystów :). W 2020 roku wystawa tymczasowa była poświęcona młodemu Hitlerowi - mogłam tu zapoznać się z życiem przywódcy III Rzeszy i jednego z największych zbrodniarzy od dzieciństwa aż do wybuchu I wojny światowej. W każdej części Muzeum Dolnej Austrii można spokojnie spędzić ze dwie godziny - ja przy ładnej pogodzie raczej nie chciałam siedzieć czterech godzin w muzeum, więc przez część przyrodniczą przeszłam dość szybko, więcej czasu jednak poświęcając części historycznej :).
Mogłam się już zbierać z powrotem na dworzec, ale wypatrzyłam jeszcze jedno miejsce, które chciałam odwiedzić w St. Pölten, a które było akurat po drodze z muzeum. To miejscowa synagoga, mieszcząca w sobie obecnie Instytut Historii Żydów w Austrii. Oryginalnie zbudowana w latach 1912-13, nie przetrwała Anschlussu i nazistowskiej okupacji. Po Holokauście nie za bardzo wiedziano, co zrobić ze zniszczoną budowlą - przekazano ją Izraelskiej Wspólnocie Kulturowej w Wiedniu, ale zabrakło już wspólnoty żydowskiej w samym St. Pölten. W końcu w latach osiemdziesiątych podjęto decyzję o odbudowie synagogi, ale wychodząc z założenia, że nie będzie ona już pełniła funkcji sakralnej, ale będzie raczej miejscem organizacji wydarzeń kulturalnych. Ten cel udało się osiągnąć, odkąd w 1988 roku dawna synagoga stała się siedzibą wspomnianego już instytutu. Obecnie budynek można bezpłatnie zwiedzać w godzinach popołudniowych - przed wejściem znajduje się tablica upamiętniająca ofiary Holokaustu pochodzące z St. Pölten.
St. Pölten to nie jest miasto na całodniowy wypad z Wiednia, no chyba, że ktoś będzie miał ochotę odwiedzić wszystkie znajdujące się tam muzea - jedno po drugim ;). Na prosty spacer po historycznym centrum miasta wystarczą spokojnie ze dwie godziny. Można też zaplanować trochę więcej czasu i odwiedzić Muzeum Dolnej Austrii, by dowiedzieć się nieco więcej o tym regionie. Najsensowniej jednak połączyć wizytę w St. Pölten z wypadem do doliny Wachau - a tam już na pewno nie będziecie się nudzić :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze