Advertisement

Main Ad

Klasztor kartuzów w Gaming

Klasztor kartuzów w Gaming to jedna z tych ciekawostek, których się nie planuje zawczasu, a na które się trafia przypadkiem po drodze i wpadają w oko :). Gaming to małe miasteczko (ok. 3.000 mieszkańców) położone w Dolnej Austrii, dla nas idealnie na trasie z Gesäuse do Wiednia. Wracając raz do stolicy w piątkowe popołudnie, rozglądaliśmy się za miejscem na obiad, a Google podpowiedział Kartausenkeller z bardzo wysokimi ocenami. Zachęciło, a kiedy zobaczyłam jeszcze sąsiednie budowle, zaczęłam czytać o historii tego miejsca, to wiedziałam, że na samym jedzeniu to się nie skończy... ;)
Historia Gaming sięga czasów średniowiecznych, a klasztor kartuzów założył w 1330 roku książę Albrecht II zwany Kulawym. Sprowadził on tutaj zakonników z Mauerbachu i nadał im bogate ziemie - wychodził z założenia, że Gaming stanie się rodzinną nekropolią, więc warto w nią zainwestować na start. Ale choć pochowano tutaj zarówno księcia, jak i jego żonę Joannę, kolejne pokolenia miały już swoje miejsca spoczynku gdzie indziej. Swoją drogą, z ciekawostek: najstarszy syn Albrechta, Rudolf, założył później Uniwersytet Wiedeński, dzięki czemu został zapamiętany przez historię zdecydowanie bardziej od ojca ;). Wracając jednak do klasztoru w Gaming, funkcjonował on nieprzerwanie aż do 1782 roku i słynnej decyzji Józefa II, która rozwiązała wszystkie klasztory w cesarstwie. Wielu z nich udało się potem odrodzić, niestety nie kartuzom w Gaming - na początku XIX wieku tereny te znalazły prywatnego właściciela. Obecnie wciąż swoją funkcję pełni tutejszy kościół, ale pozostałe dawne budynki klasztorne mieszczą dziś w sobie hotel, restaurację i austriacki oddział Franciszkańskiego Uniwersytetu w Steubenville.
Kościół klasztorny został zbudowany w stylu gotyckim w latach 1332-1340 i w zaskakująco dobrym stanie przetrwał do dnia dzisiejszego. W XVII wieku wejście do świątyni doczekało się pięknego marmurowego portalu, który można zobaczyć na jednym z powyższych zdjęć. Oczywiście barokowe stiuki i freski to też nie są pozostałości z czasów średniowiecznych - wnętrze zostało przerobione w pierwszej połowie XVIII wieku na polecenie opata Jana VIII Jerumba. Warto zajrzeć na dłuższą chwilę do kościoła - tak jak i reszta budynków klasztornych przeszedł nie tak dawno temu renowację.
W 2008 roku w dawnym klasztorze otworzył się też browar i miejscowego piwa można spróbować (lub też kupić na wynos) w restauracji Kartausenkeller. Choć browar istnieje dość krótko, już niektóre z ich piw doczekały się nagród, więc miłośnikom tego trunku zdecydowanie polecam spróbowanie. Tych, którzy wolą coś lżejszego, zachęcam do spróbowania bardzo dobrego gruszkowego radlera :). Poza tym Kartausenkeller, chociaż nie należy do najtańszych restauracji, naprawdę zasłużyła sobie na te wysokie oceny, które widziałam w internecie. Sznycel był pyszny, hamburger mojej drugiej połówki podobno też niczego sobie.
Spacerując po terenie dawnego klasztoru, zajrzałam jeszcze do Prälatensaal, sali, którą zbudowano w latach 1332-42 na najważniejsze uroczystości. Potem w XVII wieku wnętrza udekorowano w stylu barokowym. Teraz w środku stały stoliki zastawione i czekające na przyjęcie gości - w sumie z kościołem tuż obok teren klasztoru kartuzów w Gaming świetnie nadaje się na chociażby wesela :). Dalszy spacer po okolicy musieliśmy już sobie odpuścić, bo grzmoty, które słyszeliśmy podczas jedzenia, przekształciły się już w regularną burzę... Jednak myślę, że też nie ma co się tu zatrzymywać na dłużej, skoro sam klasztor już od lat nie pełni swojej funkcji, a pozostałych budynków nie można zwiedzać, bo mają prywatnych właścicieli. Jest to jednak niewątpliwa ciekawostka na trasie i warto się tu zatrzymać na godzinkę, jak będziecie mieli po drodze - zajrzeć do kościoła i zjeść w lokalnej restauracji :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze