Advertisement

Main Ad

Fuschl am See i ruiny Wartenfels

Jeziora Fuschlsee nie mieliśmy w planach podczas naszego letniego wypadu do Salzkammergut. Ale wypady samochodem mają tę zaletę, do której wciąż ciężko mi się przyzwyczaić, że plany można na bieżąco zmieniać i np. dopasowywać do pogody... A tę trzeba było uwzględniać, gdy prognozy zapowiadały dwa chłodne i deszczowe dni, przez co musiałam zrezygnować z mojego pierwotnego pomysłu, by wjechać kolejką Zwölferhorn Seilbahn i z góry spojrzeć na Wolfgangsee. Gdy w piątkowy wieczór kładliśmy się spać, prognozy się nieco poprawiły - miało zacząć lat dopiero w sobotę koło południa, co wciąż dawało nam parę godzin na zwiedzanie suchą stopą z samego rana ;). Kolejki wciąż nie brałam pod uwagę, bo nie chciałam, by ulewa złapała nas na górze, wciąż jednak miałam ochotę spojrzeć na jeziora z jakiegoś fajnego punktu widokowego. I tak przeglądałam sobie mapę, aż trafiłam na Burgruine Wartenfels... i już miałam plan na sobotnie, jeszcze bezdeszczowe przedpołudnie :).
Zamek Wartenfels został wzniesiony na wzgórzu, na wysokości 924 m n.p.m., na terenie pomiędzy jeziorami Fuschlsee i Mondsee. Za budowę twierdzy jeszcze w XIII wieku odpowiadał Konrad von Steinkirchen i funkcjonowała ona przez ponad dwieście lat jako lenno arcybiskupów Salzburga, aż do wojen chłopskich w latach dwudziestych XVI wieku. Zniszczonego zamku do końca nigdy nie odbudowano i tylko coraz bardziej popadał w ruinę. Pozostałości Wartenfels nieco odbudowano w latach osiemdziesiątych - bardziej dla bezpieczeństwa odwiedzających niż dla zrobienia z tego miejsca jakiejś specjalnej atrakcji turystycznej. No i tłumów tu nie ma - mimo długiego, letniego weekendu w drodze do i wśród samych ruin napotkaliśmy tylko kilka osób.
Fani dłuższych spacerów górskich mogą zacząć wędrówkę przy jeziorze Fuschlsee i iść do góry, ale jest też parking położony trochę wyżej i z niego spacer do ruin zamkowych zajmuje tylko 15-20 minut. Nie trzeba tu jednak kończyć trasy, bo szlak biegnie dalej do góry na Schober (1.328 m) i Frauenkopf (1.304 m) - my mieliśmy inne plany, ale patrząc po zdjęciach w internecie, z góry można się spodziewać niczego sobie widoków :). Zresztą na widoki nie mogliśmy narzekać i wśród ruin, choć czasami nieco przysłaniały je drzewa. Ale z Wartenfels dobrze widać Fuschlsee, Mondsee oraz Wolfgangsee, więc moja potrzeba spojrzenia na jeziora z góry została zaskopojona ;).
Mieliśmy teraz wracać nad Wolfgangsee, ale przejeżdżaliśmy przez miasteczko Fuschl am See, które już z okien samochodu bardzo wpadło mi w oko... Do tego zapowiadane opady deszczu w prognozach przesunęły się o kolejną godzinę czy dwie i niebo wciąż było całkiem niebieskie, więc nie mogłam się oprzeć i zaproponowałam krótki postój przy Fuschlsee. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy Seebad, gdzie wciąż było całkiem sporo wolnych miejsc, mimo sierpniowej soboty (patrząc po internetowych komentarzach, parking jest płatny niezależnie od sezonu czy pory dnia i wielu osobom myślącym inaczej przyszły potem wezwania do zapłaty dość wysokich kwot... więc nie dajcie się zmylić podniesionym szlabanom ;) ). A potem ruszyliśmy na spacer po miasteczku.
Gmina Fuschl am See liczy sobie nieco ponad 1.700 mieszkańców, nie jest to więc nie wiadomo jaka metropolia ;). Można by powiedzieć, że Fuschl żyje z turystyki, ale nie byłaby to w pełni prawda - w miasteczku znajduje się bowiem siedziba główna jednej z najbardziej znanych austriackich firm, czyli Red Bulla. Nie wiedziałam o tym jednak, kiedy tutaj zajeżdżaliśmy, więc choć z parkingu do Red Bulla mielibyśmy niespełna 10-minutowy spacer, to w tamtym kierunku nie poszliśmy... A szkoda, bo kompleks na zdjęciach wygląda całkiem ciekawie ;). My skierowaliśmy się w drugą stronę i pospacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża, mijając park, kawiarnie i niewielką publiczną plażę.
Spoglądając w niebo, stwierdziliśmy, że w ciągu najbliższej godziny raczej się jeszcze nie rozpada, więc można by zaryzykować i nacieszyć się ładną pogodą nie tylko nad jeziorem, ale i na jeziorze. Zajrzeliśmy więc do niewielkiej wypożyczalni łódek i zdecydowaliśmy się na rower wodny - koszt takiej przyjemności latem 2025 roku to 14 € za pół godziny lub 20 € za godzinę. Żadnych opłat z góry ani dokumentów w zastaw - ot, wybierzcie sobie rowerek i wskakujcie, zapłacicie po powrocie :). Złapaliśmy trochę słońca, zobaczyliśmy Fuschl am See i okolice z perspektywy wody - nie mieliśmy tego w planach, ale spontaniczne pomysły bywają czasem bardzo trafione :).
Nad Fuschlsee można spędzić i więcej czasu - dłużej pospacerować po miasteczku, podjechać do zamienionego w hotel zamku (Rosewood Schloss Fuschl), popływać w jeziorze czy wybrać się na jeden z wielu szlaków po okolicznych górach, skąd na pewno rozciągają się piękne widoki. Dla nas Fuschl am See było nieplanowanym postojem, miłym sposobem na spędzenie przedpołudnia, ale nie chcieliśmy zostać tu dłużej - mieliśmy dużo ciekawsze plany nad Wolfgangsee... :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze