Advertisement

Main Ad

Eisriesenwelt - świat lodowych olbrzymów

Kiedy przyglądałam się dość niekorzystnym prognozom pogody na nasz długi sierpniowy weekend w Salzkammergut, musiałam zadać pytanie, co będziemy robić, jeśli deszcz nie pozwoli na spędzanie czasu na dworze. - Pojedziemy do jaskini lodowej, którą chciałaś zobaczyć - stwierdził M., który ten plan miał w głowie, jeszcze zanim ja zaczęłam marudzić na pogarszającą się pogodę. Ubiegłej jesieni byliśmy w Werfen i choć udało nam się wtedy zobaczyć zamek Hohenwerfen, to przy położonym tuż obok Eisriesenwelt powitał nas znak, że sezon się już skończył, zapraszamy wiosną. Wiosną może nie, ale latem... ;) Eisriesenwelt jest otwarty codziennie od 1 maja do 31 października i naprawdę warto to miejsce odwiedzić, będąc w tym okresie w okolicy.
Jako że wybraliśmy się do Eisriesenwelt w długi sierpniowy weekend, bilety kupiliśmy online z kilkudniowym wyprzedzeniem. Bilety są ważne na półgodzinne okienko czasowe, podczas którego powinniśmy zeskanować je w Besucherzentrum - centrum dla odwiedzających. Można tam podjechać autem, ale parking szybko się zapełnia i w godzinach popołudniowych polecono nam zatrzymać się na większym parkingu na dole, w samym Werfen. Stamtąd regularnie, co 20-30 minut, kursuje shuttle-bus do jaskini - warto to wziąć pod uwagę, wyliczając sobie czas dotarcia do punktu startowego zgodnie z godziną na bilecie. Parking jest w cenie biletu autobusowego, który z kolei mamy w cenie kupionych wcześniej biletów do jaskini. Jeśli jednak celujecie w zakup biletów dopiero na miejscu, wtedy za autobus musicie normalnie zapłacić - przejazd w obie strony kosztuje 10 € / osobę.
Zatem z Werfen do centrum dla odwiedzających mamy 5 km, które można pokonać samochodem lub shuttle-busem, gdy parking na górze okaże się już zapełniony. Potem z Besucherzentrum czeka nas ok. 20-minutowy spacer do kolejki - są tu dwie trasy do wyboru: albo wzdłuż lasu, albo częściowo tunelem; my ze względu na pogodę wybraliśmy tunel (to słoneczko na zdjęciach było w drodze powrotnej, wcześniej akurat lało...). Następnie stanęliśmy w kolejce do kolejki linowej - o ile sam przejazd do góry trwa chwilę (według informacji na bilecie: 3 minuty), to kolejka w sezonie była na co najmniej kilkanaście minut czekania. A potem na górze czekał nas dalszy spacer, znów ok. 20-minutowy i znów trasę można było częściowo pokonać tunelem. Przy brzydkiej pogodzie tunel jest jedyną dostępną opcją, większość odsłoniętej trasy była zamknięta. Warto więc uwzględnić cały ten czas, gdy kupujemy bilety - ja rezerwowałam na 14:30, zakładając, że o tej porze wejdziemy do jaskini i przed 16 ruszymy z powrotem do Wiednia. Tymczasem chwilę po 14:30 odbiliśmy bilety, potem spacer, czekanie na kolejkę, kolejny spacer, czekanie, aż zbierze się kolejna grupa do jaskini... i o tej 16 dopiero weszliśmy do środka.
Na stronie internetowej Eisriesenwelt znajdziemy informację, że zwiedzanie jaskini odbywa się w godzinach 9:30-15:45. Praktycznie, jak ludzi jest więcej i wciąż czekają, kolejne trasy odbywają się tak do 16 z minutami. Przewodnicy zbierali na zmianę grupy angielsko- i niemieckojęzyczne i co kilka minut wpuszczali do jaskini kolejną wycieczkę - nam tu przyszło chwilę poczekać, bo ludzi było tyle, że nie załapaliśmy się do pierwszej grupy w żadnym z języków i dołączyliśmy dopiero do drugiej z kolei niemieckojęzycznej. Przewodnik na start dawał co 3-4 osobom lampę, ale osobiście polecam mieć własną latarkę, żeby oświetlać sobie schody przed sobą - my wzięliśmy latarkę i czołówkę i było to dużo lepsze rozwiązanie, niż spacer za kimś z lampą lub samodzielne jej noszenie. Przy wejściu do Eisriesenwelt znajduje się spory znak zakazu fotografowania, co mnie zdziwiło, bo widziałam wiele zdjęć z jaskini w internecie. Przewodnik jednak na start rzucił: jak widzicie, jest tu znak zakaz robienia zdjęć. Ale macie szczęście, szefa dziś nie ma, więc nie ma i zakazu. Tylko zdjęcia róbcie, jak będziemy się zatrzymywać na moje wyjaśnienia, nie blokujmy drogi w marszu. - Zatem nie wolno, ale można ;).
Ciekawostką jest samo wejście do jaskini, gdzie zderzają się temperatury: zimna z wnętrza i ciepła z dworu. Powoduje to powstanie silnego ruchu powietrza, według przewodnika wiatr przy wejściu może sięgać nawet 90 km/godz. i naprawdę to czuć, wchodząc. Jednak wystarczy zrobić kilka kroków do przodu i gdy zamknęły się za nami drzwi, w jaskini było już cicho i spokojnie. No i zimno, bo temperatura w Eisriesenwelt wynosi 0℃. Warto więc mieć rękawiczki, kurtkę, dobre buty, żeby się nie ślizgać... ale też nie ma co się martwić zmarznięciem, bo - jak to ujął przewodnik - w środku jest jakieś 0℃, więc żeby wam nie było zimno, przygotowaliśmy dla was 1400 schodów, ok. 40 pięter. Tak, dało się nawet zgrzać ;).
Eisriesenwelt - tłumaczone dosłownie jako Świat lodowych olbrzymów - to największa na świecie jaskinia lodowa. W sumie chyba powinnam to była napisać już wcześniej, prawda? ;) Ale skupiłam się na dotarciu na miejsce, teraz zaś można o tym miejscu opowiedzieć nieco więcej. Długość całego kompleksu jaskiń ciągnie się na 42 km, choć - oczywiście - turystom udostępnia się tylko niewielki odcinek. Zaczynamy na wysokości 1.641 m n.p.m., a koniec trasy znajduje się na wysokości 1.756 m, w sali zwanej Pałacem Lodowym. Wewnątrz jaskini nie ma żadnego oświetlenia - jedyne światło to to, które przynieśliśmy ze sobą. Czasem, by lepiej rozświetlić niektóre formacje lodowe, przewodnik podpalał niewielkie ilości magnezu, który przez chwilę wydzielał intensywne, białe światło.
Jaskinię lodową odkrył w 1879 roku Anton Posselt, jednak udało mu się zejść ledwo 200 m w jej głąb i musiał się wycofać. Potem o Eisriesenwelt zapomniano i dopiero tuż przed I wojną światową badania w niej prowadzili Alexander von Mörk, Erwin Angermayer oraz Hermann Rihl - prochy tego pierwszego, zgodnie z jego życzeniem, zostały złożone w urnie w jaskini (a zginął wkrótce po jej zbadaniu, walcząc w I wojnie światowej), w ogromnej komnacie nazwanej jego imieniem. Już w latach dwudziestych wystartowały pierwsze trasy turystyczne po Eisriesentwelt - w jaskini stworzono proste, drewniane ścieżki, a na zewnątrz postawiono schronisko. W 1955 roku uruchomiono kolejkę linową, która znacznie ułatwiła podejście do samej jaskini. Liczba odwiedzających stale rośnie - obecnie Eisriesenwelt odwiedza 150-200 tysięcy turystów rocznie.
Wewnątrz jaskini lodowej spędziliśmy ok. godziny i nie obraziłabym się, gdybyśmy mieli jeszcze z 10-15 min. na zdjęcia, ale cóż - przynajmniej w sezonie ruch jest na tyle duży, że puszczają wycieczkę za wycieczką. Przewodnik trafił nam się bardzo fajny i zabawny, choć nie wszystko po niemiecku wyłapywałam. Sam Eisriesenwelt wywarł na mnie spore wrażenie - zarówno ogrom pomieszczeń, jak i piękne lodowe formacje. Bilety wstępu dla osób dorosłych kosztują 38 €, dla młodzieży (15-18 lat) - 27 €, a dla dzieci - 19 €. Sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że widziałam pojedyncze osoby wchodzące do jaskini z psami, czyli chyba nie jest to zabronione, choć nie sądzę, by spacer po tylu schodach w zimnie i w tłumie ludzi był szczególną przyjemnością dla czworonoga... Ale do Eisriesenwelt zdecydowanie warto przyjechać - to nie tylko piękne miejsce, ale też dobre ćwiczenie fizyczne przy podejściu do jaskini i po schodach wewnątrz (w naszej wycieczce była pani, która już na schodach wymiękała, więc tak, da się zmęczyć) ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze