Advertisement

Main Ad

Jesienny spacer po kościołach na Kungsholmen

A więc mamy teraz złotą szwedzką jesień. I choć nocą temperatury już czasem spadają poniżej zera, dni wciąż potrafią być ciepłe i słoneczne. W ubiegły weekend chciałam się trochę nacieszyć tą pogodą i wybrałam się na spacer, by trochę lepiej poznać wyspę, na której przyszło mi mieszkać. Ale że jej parki i ulice znam już całkiem dobrze, chciałam zobaczyć coś z nieco innej perspektywy. Więc opierając się na tym, co mnie interesuje, podjęłam decyzję o zobaczeniu kościołów na Kungsholmen.
Pierwszy ze zwiedzanych kościołów mijałam już wcześniej wiele razy, często zachwycając się pięknymi liśćmi pokrywającymi jego mury, ale jakoś nigdy nie weszłam do środka. St:Görans kyrka - kościół św. Jerzego, nazwa kościoła nie zaskakuje zbytnio, jeśli zarówno sąsiednia ulica, jak i szpital naprzeciwko (w którym już też - oczywiście - zdążyłam wylądować, w ramach moich testów szwedzkiej służby zdrowia... :P) mają tego samego patrona ;).
Chociaż z zewnątrz kościół robi niezłe wrażenie, to jego wnętrze jest dość nowoczesne i proste. Kościół św. Jerzego wybudowano na początku XX wieku, początkowo jako kaplicę z wieżą. Kaplica została zburzona w latach pięćdziesiątych i jeszcze w tej samej dekadzie wybudowano na jej miejsce kościół.
Większość rzeźb w kościele, włączając w to te zdobiące ambonę, stworzył David Wretling. Dekoracje są bardzo proste, niemal nie da się nie zauważyć, że kościół wybudowano nie tak dawno, nie wydając na niego więcej niż to było konieczne ;). Jednak organy wykonane zostały w słynnym zakładzie w Lundzie - A Mårtenssons Orgelfabrik.
Po wyjściu z kościoła przeszłam przez Kronobergsparken i skierowałam się w okolice szpitala św. Eryka. Albo raczej obecnie kliniki okulistycznej. Gdzie już też kiedyś zdążyłam zawitać, jakże by inaczej :P. Tuż za kliniką znajduje się niewielki, ale piękny park zwany Grubbenparken, a w jego środku stoi mała kaplica. Św. Eryka, oczywiście ;). Zbudowano ją w latach 1911-1913 jako kaplicę pogrzebową dla szpitala św. Eryka. Kiedy tylko zobaczyłam ten piękny budynek otoczony kolorowymi drzewami, naprawdę się zachwyciłam :)
Kiedy dotarłam na miejsce, przy wejściu do kaplicy stało sporo osób. Szybko zdałam sobie sprawę, że właśnie musiała dobiegać końca jakaś uroczystość, więc zdecydowałam się poczekać te kilka minut, zanim ludzie się rozejdą. W międzyczasie pospacerowałam trochę po tym małym parku, ciesząc się pięknem szwedzkiej jesieni :).
Po dłuższej chwili mogłam w końcu zajrzeć do środka kaplicy. Jest bardzo mała i prosta, ale ma jakiś urok, na który w głównej mierze wpływa jej położenie. Co ciekawe, początkowo kaplica św. Eryka była położona kilkaset metrów na wschód, jednak w 1994 roku przeniesiono ją do centrum Grubbenparken, gdy tworzono całą dzielnicę St. Erik.
Właściwie to cała ta okolica wokół szpitala św. Eryka jest warta uwagi, nie tylko ze względu na kapliczkę w centralnej części parku :). To dzielnica mieszkalna, wybudowana pomiędzy 1995 a 1998 rokiem na terenie zburzonych uprzednio dawnych budynków szpitalnych. St. Erik był jednym z największych tego typu projektów w Sztokholmie w latach dziewięćdziesiątych i, co warte wspomnienia, zaprojektowany został przez polskiego architekta Aleksandra Wolodarskiego i wygrał potem wiele nagród za najlepszy projekt dzielnicy mieszkalnej. Osobiście nie miałabym nic przeciwko mieszkaniu tam - St. Erik to naprawdę piękna i przytulna okolica, a już zwłaszcza w kolorach jesieni :).
Z dzielnicy St. Erik zawędrowałam na południową część wyspy, by zobaczyć ostatni kościół na mojej trasie - Kungsholms kyrka. Wchodząc na jego teren od strony ratusza, przeszłam przez niewielki cmentarz, oglądając krzyże i tablice nagrobne niemal wyrastające z dywanu kolorowych liści.
Kościół Kungsholmen (albo oficjalnie - kościół Ulryki Eleonory) to najstarszy kościół na wyspie, otwarty w 1688 roku i zaprojektowany przez architekta Mathiasa Spielera. Wieża, jaką ją widzimy obecnie, została dodana na początku XIX wieku na miejsce poprzedniej. W ubiegłym stuleciu kościół przeszedł dwie większe renowacje - pierwszą w latach pięćdziesiątych a drugą w dziewięćdziesiątych. Po nich aż ciężko uwierzyć, że ten kościół ma już prawie 350 lat...
W sobotni wieczór w kościele Kungsholmen miał się odbyć koncert, a kiedy tam weszłam, właśnie odbywała się próba i przez całe moje zwiedzanie towarzyszyła mi piękna muzyka :). Większość dekoracji w kościele pochodzi z XVII wieku i są znacznie bardziej szczegółowe i ładniejsze niż w pozostałych kościołach odwiedzonych przeze mnie tego dnia. Jedynie ołtarz i ambona pochodzą z pierwszej połowy XIX wieku.
Może z historycznego i turystycznego punktu widzenia żaden z kościołów na Kungsholmen nie jest nawet w połowie tak ciekawy jak chociażby sztokholmska katedra, ale mimo to uważam, że czasem fajnie jest tak poodkrywać różne szczegóły w swojej okolicy. A moim numerem jeden sobotniego spaceru została zdecydowanie dzielnica St. Erik wraz ze swą małą kapliczką - nawet nie wiedziałam, że takie piękne miejsce jest tak blisko mnie :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze