Słyszałam kiedyś, że emigracja uczy ludzi asertywności. Spotkałam też tutaj osoby, który były najlepszym dowodem na to, że nie jest do prawda. Oczywiście, emigracja może nauczyć nas walki o swoje i o to, na czym nam naprawdę zależy, ale osobiście uważam, że jeśli w swoim własnym kraju ktoś nie umiał być asertywny, to nie stanie się nagle taki, gdy tylko wyjedzie za granicę. A jak to wygląda w moim przypadku?
Nie lubię listopada. Nie lubię tych szarych dni i nieprzewidywalnej pogody. Już nie złota jesień, jeszcze nie biała zima. Tylko dni, które wolałoby się spędzić pod dziesiątkami koców, udając ludzkie burrito, w otoczeniu wszechobecnych świeczek, z kieliszkiem wina i dobrą książką w dłoniach. Ponieważ pogoda na zewnątrz zdecydowanie nie zachęca do spacerów, zaczęłam przeglądać moje sztokholmskie zdjęcia. I zdałam sobie sprawę, że jest jeszcze kilka całkiem fajnych miejsc, których wam tu jeszcze nie pokazałam! :) Więc zamiast narzekać na szary listopad, pozwolę sobie zabrać was na wyspę Djurgården przy pomocy letnich i jesiennych zdjęć :).
Malmö... Malmö to było wyjątkowe miejsce. Pół roku wymiany studenckiej, które kompletnie zmieniło całe moje późniejsze życie. Bez tej wymiany, nie mieszkałabym i nie pracowała teraz w Sztokholmie. Cóż, wciąż się codziennie zastanawiam, czy to wyszło mi na dobre czy nie. Nawet jeśli nie lubię myślenia w stylu "co by było gdyby...", bo przeszłości się nie zmieni i tak, w tej kwestii jednak myśli "co by było gdyby" pojawiają się w mojej głowie cały czas. Co by było, gdybym zamiast Malmö wybrała Lublanę (która była moim drugim wyborem w formularzu Erasmusa)? Co by było, gdybym się zdecydowała na cieplejszą Słowenię zamiast zimnej Szwecji? Co by było gdyby...?
Lubię T.Love, chociaż nigdy nie miałam możliwości naprawdę uczestniczyć w żadnym ich koncercie. Mówię "naprawdę", bo owszem, byłam na kilku ich juwenaliowych koncertach, ale kto pamięta cokolwiek z Juwenaliów... ;P Więc tym razem nawet cena 350 SEK (160 zł) nie wpłynęła na moją decyzję wybrania się na koncert 15 listopada. Bilety były dostępne w polskich sklepach, więc po prostu wybrałam się do tego najbliższego... i wyszłam stamtąd bez biletu, bo można było płacić tylko gotówką, a kto dziś nosi przy sobie gotówkę w Szwecji? :P Ale następnym razem byłam już przygotowana i już w połowie października miałam w szufladzie bilet na sztokholmski koncert T.Love :).
Lubię patrzeć na kraj, w którym mieszkam, okiem turystki. Odkrywać nowe miasta, do których można pojechać, muzea warte odwiedzenia, atrakcje do zobaczenia i restauracje, w których można odpocząć i coś przekąsić. Jeśli chodzi o Szwecję, jest to dla mnie kraj bardzo ciekawy z dwóch perspektyw. Po pierwsze, natura - jeziora, lasy, wszystkie te piękne krajobrazy. Po drugie, historia - zwłaszcza wszystko związane z Wikingami :). Jest wiele miejsc, które chciałam odwiedzić w Szwecji i główną przeszkodą były zawsze pieniądze... podróżowanie po Skandynawii jest niestety bardzo drogie. Ale mimo to, przygotowałam swoją Bucket List - miejsca, które kiedyś muszę zobaczyć w Szwecji!
Czy w Sztokholmie jest bezpiecznie? - zapytała mnie kilka tygodni temu koleżanka, planująca mnie tu odwiedzić. Pamiętam, że roześmiałam się, czytając jej pytanie. Hej, to w końcu europejska stolica, nieprawdaż? Oczywiście, są tu mniej lub bardziej niebezpieczne dzielnice, jak w każdym większym mieście, ale czy naprawdę trzeba zadawać takie pytania przed wyjazdem? Mieszkam w naprawdę spokojnej okolicy i raczej nie mam oporów przed wracaniem tu samej nocą, ale wciąż... do jakiego stopnia oddaje to sytuację w reszcie miasta lub kraju?
To jeden z tematów, na jaki już od dawna chciałam napisać posta - jak to wygląda tutaj, w Szwecji, jeśli chodzi o tak podstawowe dla kobiet sprawy jak wizyty ginekologiczne. Dziś zacznę od dwóch rzeczy, które są tu zorganizowane nieco inaczej niż to znam z Polski - cytologia i antykoncepcja hormonalna. I szczerze mówiąc, myślę, że w Szwecji jest to zorganizowane lepiej ;).
Wiecie co, przemieszkałam tutaj już przez dwa sezony letnie a nigdy nie widziałam pełnej ceremonii zmiany warty. Przez pełną ceremonię rozumiem paradę konną, która odbywa się w Sztokholmie latem, chociaż - z tego, co słyszałam - nie zawsze jest to takie wielkie wydarzenie. Zwykła zmiana warty jest nieco prostsza i można ją obejrzeć nawet poza sezonem turystycznym. Właściwie tak też na nią natrafiłam, trochę przez przypadek, spacerując po Gamla Stan i zauważając tłumy przed Pałacem Królewskim pewnego październikowego dnia...
![]() |
[ "Blogowanie może być bezużyteczne, ale przynajmniej jest tańsze od terapii." ] |
Zaczęłam pisać tego bloga na kilka miesięcy przed wyprowadzką za granicę. Najpierw miał być o moich przebojach z szukaniem pracy w Szwecji, potem - już po przeniesieniu się do Sztokholmu - stał się czymś pomiędzy moim małym osobistym przewodnikiem po szwedzkiej stolicy i jej okolicach, a uwagami na temat życia tutaj. Wygląda na to, że z czasem zaczął się też pojawiać w Google i innych wyszukiwarkach, więc od czasu do czasu zapisywałam sobie te słowa-klucze, które wyświetlały mi się w statystykach. Chyba nawet czasem blog ten bywa przydatny dla turystów w Szwecji, chociaż niektóre słowa-klucze sprawiają, że zaczynam się zastanawiać... dlaczego ci ludzie trafili na mój blog?
![]() |
[ Źródło: wikipedia ] |
Jak i w ubiegłym roku, tym razem Globen też zmienił swój wygląd, stając się największą dynią na Halloween. Jak i w ubiegłym roku, tym razem też nie udało mi się tam pojechać, by to zobaczyć. Na szczęście to nie jedyna halloweenowa dekoracja, którą można było zobaczyć w Sztokholmie, więc choć nie udało mi się podskoczyć pod Globen, nie oznacza to jednak, że ominęły mnie inne atrakcje. Oczywiście, niewłaściwe byłoby myślenie, że Szwedzi zastąpili sobie amerykańskim Halloween Dzień Wszystkich Świętych, który tu wypada zawsze w sobotę pomiędzy 31 października a 6 listopada, więc w tym roku tak się złożyło, że data pokryła się z Halloween. Tutaj możecie przeczytać mój post o wizycie na przepięknym Cmentarzu Leśnym w Dzień Wszystkich Świętych, a teraz chciałabym wam pokazać trochę szwedzkiego Halloween :).