Polin. Muzeum Historii Żydów Polskich. Jednakże każdy, kogo znam, nazywa je po prostu Muzeum żydowskim. Otwarte zaledwie kilka miesięcy po mojej wyprowadzce z Warszawy, było pierwszym miejscem, które wszyscy polecali mi odwiedzić. Miałam kilka godzin z rana, wszyscy znajomi siedzieli w pracy, więc mogłam spędzić w środku prawie 3 godziny, zanim przyszło mi łapać pociąg powrotny do Lublina. Nie mając nic lepszego do roboty, ponadto będąc bardzo zainteresowaną tym nowym muzeum, przespacerowałam się z metra Ratusz Arsenał i stanęłam naprzeciwko budynku Polinu.
- Cześć, jak się masz? - zapytał kolega z pracy, mijając mnie w kuchni.
- W porządku. Właśnie zaczęłam wczoraj się uczyć szwedzkiego!
- Jej! Znowu?
Chyba nie dałoby się lepiej podsumować tego, jak Gabi podchodzi do nauki szwedzkiego. Chwile największej motywacji przeplatają się z momentami w stylu "a co mi tam, niepotrzebne mi to", a potem znowu "albo może jednak to się przyda". Przeprowadzka do Szwecji uzmysłowiła mi też jedną rzecz - nie jest łatwo nauczyć się szwedzkiego w kraju, gdzie każdy mówi i lubi mówić po angielsku. Ale zanim do tego dojdę, cofnijmy się do samego początku...
- W porządku. Właśnie zaczęłam wczoraj się uczyć szwedzkiego!
- Jej! Znowu?
Chyba nie dałoby się lepiej podsumować tego, jak Gabi podchodzi do nauki szwedzkiego. Chwile największej motywacji przeplatają się z momentami w stylu "a co mi tam, niepotrzebne mi to", a potem znowu "albo może jednak to się przyda". Przeprowadzka do Szwecji uzmysłowiła mi też jedną rzecz - nie jest łatwo nauczyć się szwedzkiego w kraju, gdzie każdy mówi i lubi mówić po angielsku. Ale zanim do tego dojdę, cofnijmy się do samego początku...
Zdecydowałam się nie iść punkt po punkcie z wyzwaniem Szwecjobloga. Mocno wierząc, że za kilka miesięcy będę w stanie poradzić sobie z książką dla dzieci w oryginale, po szwedzku, odłożyłam ten punkt na koniec mojej listy. Ale przez to musiałam rozejrzeć się za inną książką szwedzkiego autora, a nie mając nic konkretnego na myśli, zaczęłam googlać "szwedzką literaturę". Wystarczyło mi szybkie spojrzenie na streszczenie, by wiedzieć, że "Ta, którą nigdy nie byłam" Majgull Axelsson będzie następną książką, po którą sięgnę.
Był taki moment, kiedy naprawdę lubiłam uczyć się języków za pomocą różnych aplikacji na telefon komórkowy. Szukałam czegoś, co regularnie przedstawiałoby mi po kilka słówek w prosty i przystępny sposób. Telefon zawsze noszę przy sobie, więc w ten sposób mogłabym się uczyć kilku słówek lub zwrotów dziennie, zarówno po szwedzku i hiszpańsku (albo raczej po hiszpańsku i szwedzku, bo na tym mi zależało w tamtym czasie), nieważne czy siedziałam w domu czy akurat gdzieś wyjechałam. I wypróbowałam dotąd dwie różne aplikacje, o których chciałabym wspomnieć kilka słów.
Pamiętam, że zanim się przeprowadziłam do Sztokholmu, czytałam masę postów na blogach oraz artykułów o tym mieście. Spośród wielu innych znalazłam jeden na blogu Przepisy z podróży, pełen pięknych zdjęć Sztokholmu podczas białej zimy. Byłam naprawdę zachwycona i nie mogłam się doczekać, by zobaczyć Sztokholm pokryty śniegiem. A zima jakoś nie chciała przyjść. Pierwszy prawdziwy śnieg w Sztokholmie zobaczyłam jakoś w połowie stycznia 2015 r. A pogoda chyba ze mną igrała - w ciągu tygodnia śnieg potrafił sypać godzinami, zaś ja musiałam przedzierać się przez zaspy do pracy. Jednak gdy nadchodziły weekendy, temperatury nagle sięgały zera stopni, a cały ten śnieg zamieniał się w okropną chlapę... Nie było nawet jak wyjść, żeby zrobić trochę zdjęć! Potem pochorowałam się na nieco dłużej i kiedy w końcu poczułam się lepiej, za oknem była już wczesna wiosna. Czyli wiosna przyszła, a ja wciąż siedziałam z tą myślą gdzieś w głowie: "hej, chcę zobaczyć zimę w Sztokholmie!".
![]() |
[ "Pójdę do piekła według każdej religii." ] |
Szwedzkie podejście do religii zawsze wydawało mi się bardzo ciekawe. Z jednej strony Szwecja to jeden z najbardziej świeckich krajów w Europie. Z drugiej - prawie 70% Szwedów wciąż należy do Svenska Kyrkan (Kościoła Szwecji) według jego strony. Niezależnie od tego, jaki jest mój osobisty stosunek do religii, pochodzę jednak z kraju znacznie bardziej religijnego niż Szwecja. I chciałabym wam tu przedstawić kilka rzeczy związanych z tym tematem, który z mojego punktu widzenia nieraz wydaje się ciekawy i dziwny ;).
Zawsze lubiłam czytać, więc aż sama się zdziwiłam, gdy zdałam sobie sprawę, że w ubiegłym roku przeczytałam zaledwie kilka książek. Największy wpływ miała na to zdecydowanie moja przeprowadzka w pobliże miejsca pracy, gdyż zawsze najwięcej czytałam w metrze i autobusie, a tu nagle mogłam dojść do pracy 5-minutowym spacerem. Kiedy w połowie grudnia przyjechałam do Polski, zaczęłam czytać książkę za książką. Przypomniałam sobie wtedy, jak bardzo to lubię, więc zdecydowałam się dołączyć do "52 book challenge", obiecując sobie przeczytać 52 książki w 2016 roku. Już kilka dni później Natalia ze Szwecjobloga zaczęła swój projekt: "W 2016 roku czytam i oglądam ze Szwecjoblogiem" (link). Jako że nie jestem zbytnią fanką filmów, postanowiłam skupić się na pierwszej części projektu - 15 szwedzkich książek. Zaczynając od punktu 1 - kryminału, wybrałam ostatnią książkę z sagi "Millenium".
Jak daleko może być ze starówki do centrum miasta? Zwłaszcza w niewielkim mieście na północy Szwecji? To nie może być przecież więcej niż pół godziny spaceru - pomyślałam, więc tylko szybko zerknęłam na Google Maps, zanim opuściliśmy centrum Luleå. Powinnam była też popatrzeć na odległość na mapie, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, jak długi dystans to może być! Po godzinie marszu, nasza dróżka wzdłuż ulicy nagle się skończyła, a według mapy byliśmy dopiero w połowie drogi. Mogliśmy albo wrócić do centrum miasta albo próbować przedzierać się przez śnieg na poboczu ulicy...
Więc oto nadszedł Nowy Rok. Czas zmian, postanowień i co jeszcze tylko przyjdzie wam do głowy. Tak długo na niego czekałam, bo 2015 to nie był dla mnie dobry czas. Szczerze mówiąc, okazał się on jednym z najgorszych lat mojego życia pod wieloma względami, dlatego zdecydowałam się nie robić zwykłego podsumowania. Za dużo rzeczy się wydarzyło, do których nie chcę wracać wspomnieniami. Ale mimo wszystko, 2015 był jednak ciekawym rokiem. Może też dlatego, że rozpoczął się gdzieś daleko stąd, w Kolumbii?