Miałyśmy przyjechać do Trydentu w piątkowy wieczór. Bilety na Flixbusa były kupione odpowiednio wcześniej za zawrotną kwotą 1 euro / sztuka. Dotarłyśmy na terminal autobusowy, biegnąc jak szalone, mając zaledwie moment do odjazdu autobusu. Potem się okazało, że wcale nie musiałyśmy się spieszyć, bus miał ok. godziny i 15 minut opóźnienia, a na dodatek powiedziano nam, że nie ma co narzekać. Poprzedniego dnia ten sam bus był opóźniony o ponad 2 godziny, więc nam wcale tak źle się nie ułożyło, prawda? ;) Podróż z Turynu potrwała trochę czasu i do Trydentu dojechałyśmy coś około 23. I już na przystanku spotkałyśmy naszego włoskiego kolegę, który zatroszczył się o nas przez cały ten cudowny weekend :).
![]() |
[ "Czasem sobie myślę: Co to przyjaciel? A potem mówię: Przyjaciel to ktoś do podzielenia się ostatnim ciasteczkiem" - Ciasteczkowy potwór :) ] |
Nasz Klub Polki na Obczyźnie rozpoczął ostatnio nowy, ciekawy projekt. Przyjaźń na emigracji. Tutaj możecie znaleźć listę postów napisanych przez pozostałe blogerki. A teraz... zapraszam Was do mojego świata :).
Muszę przyznać, stresowała mnie przeprowadzka do Szwecji. Tyle się nasłuchałam komentarzy o tym, jak zimni i niekoleżeńscy są Szwedzi, do tego studiowałam wcześniej przez pół roku w Malmö i w sumie żadnego Szweda tam nie poznałam jakoś wyjątkowo dobrze. Miałam cudownych przyjaciół z całego świata, ale Szwedzi... Tak, to nieco inna historia ;).
Muszę przyznać, stresowała mnie przeprowadzka do Szwecji. Tyle się nasłuchałam komentarzy o tym, jak zimni i niekoleżeńscy są Szwedzi, do tego studiowałam wcześniej przez pół roku w Malmö i w sumie żadnego Szweda tam nie poznałam jakoś wyjątkowo dobrze. Miałam cudownych przyjaciół z całego świata, ale Szwedzi... Tak, to nieco inna historia ;).
Posprawdzałam wszystkie połączenia i wszystko sobie wyliczyłam. Wyjście z pracy przed czasem, skierowanie się prosto na autobus lotniskowy. Potem samolot do Bergamo, stamtąd autobus do Mediolanu, a na dworcu głównym w Mediolanie łapanie pociągu do Turynu, którym powinnam dotrzeć na miejsce zaraz po północy. Wszystko w pośpiechu, ale zawsze mając te 10-15 minut na przesiadki. W przypadku niewielkiego opóźnienia zawsze był jeszcze jeden pociąg godzinę później - ostatni pociąg, jeśli nie chciałam spędzić nocy na dworcu w Mediolanie. Więc, znając życie, nie byłam nawet zaskoczona, kiedy dotarłam na lotnisko Skavsta i przeczytałam informację o opóźnieniu wylotu właśnie o tę godzinę.
Podczas ostatniego weekendu park Kungsträdgården gościł jedno z takich wydarzeń, na które obowiązkowo musiałam zajrzeć. Vikinga och medeltida marknad - wikiński i średniowieczny jarmark. Dodając do tego piękną szwedzką wiosnę (i mówię to bez sarkazmu! ;) ) - to był dobry dzień w dobrym miejscu! :)
A zatem zaledwie kilka dni temu otrzymałam tę piękną fioletową kopertę ze szwedzkiego Urzędu Podatkowego - Skatteverket. Fioletowa koperta przypomniała mi, że oto nadszedł czas, by złożyć deklarację podatkową, w końcu termin ostateczny przypada już 2 maja. Nie zamierzam tu zgłębiać się w szczegóły, jak to wszystko wygląda dla kogoś, kto prowadzi swoją własną działalność gospodarczą albo na przykład kupuje czy sprzedaje akcje - po prostu nie mam na ten temat bladego pojęcia. Ale jeśli jesteś tak jak ja - ot, zwykłą osobą prywatną, która normalnie sobie pracuje i płaci podatki, to mam dla ciebie dobrą wiadomość - rozliczenie podatkowe w Szwecji jest proste! :)