- Gdybyś mi po prostu powiedziała, że od zawsze marzył ci się Wiedeń i dlatego wyjeżdżasz, to uznałbym, że jesteś naiwna - stwierdził mój szef. - Ale gdy przy tym nigdy o Szwecji tak naprawdę nie marzyłaś i w Sztokholmie nie czujesz się jak w domu, to kupuję te argumenty. I nie sądzę, bym był w stanie zaoferować ci cokolwiek, co skłoniłoby cię do pozostania.
Miał rację - nie byłby w stanie przekonać mnie do pozostania, choć nie to, że nie próbował. Szkoda tylko, że w taki sposób, że zamiast o zostaniu, marzyłam raczej o jeszcze szybszym wyjeździe ;). Mimo wszystko wczoraj w moje ręce trafiła umowa o pracę podpisana przez moich nowych przełożonych, więc... czas na zmiany. Zmieniam pracę. Zmieniam otoczenie. Mieszkanie, miasto. Kraj. Język. Wszystko. I chyba nigdy nie byłam aż tak szczęśliwa ;).