Advertisement

Main Ad

Poświąteczny Salzburg i Muzeum Bożego Narodzenia

Nawet na początku stycznia o białą zimę w Salzburgu trudno. Kilka stopni i deszcze to pogoda nieszczególnie zachęcająca do długich spacerów, pozwalająca za to odkrywać różne muzea. Miasto jest wciąż świątecznie przystrojone, więc choć zmrok zapada wcześnie, to porozwieszane lampki rozjaśniają zimowe ciemności. Do tego nie ma tłumów (choć pustek na ulicach się tu chyba nigdy nie uświadczy) - mimo że Salzburg zmaga się ze zbyt dużą ilością turystów, to zjeżdżają się tu oni w nieco innym okresie niż chłodny, styczniowy weekend. Cóż, lepiej dla mnie ;).
W informacji turystycznej dostałam mapkę, na której zaznaczono również jarmarki świąteczne, ale tutaj - niestety - się spóźniłam. O ile w Wiedniu sporo jarmarków po Bożym Narodzeniu przekształca się w jarmarki noworoczne i przyciąga turystów aż do 6 stycznia, to w Salzburgu jarmarki działają właściwie tylko podczas adwentu. Mimo wszystko musiałam o to zapytać panią w informacji ;). I okazało się, że w sumie jeden ostatni jarmark w Salzburgu jest otwarty do 6 stycznia - Sternadvent, do którego prowadzi brama odbiegająca od jednej z głównych ulic miasta.
Wiedeńskie jarmarki kojarzą mi się z grzańcami, jedzeniem i dekoracjami świątecznymi. Sternadvent skupiał się głównie na tych ostatnich, choć wiadomo, że grzane wino dostaniemy i tutaj. Dominują tu jednak stoiska z rękodziełem i naprawdę znalazłam mnóstwo drobiazgów, od których nie mogłam oderwać oczu ;). Choć jak patrzę na stronę jarmarku, to i stoisk z przekąskami i napojami wymieniają całkiem sporo... Może większość była otwarta przed świętami, a w okresie noworocznym pozostały tylko resztki. Trzeba będzie kiedyś odwiedzić Salzburg i w grudniu :).
Spodobały mi się zimowe magnesy z Salzburga, które również sprzedawano na jarmarku. Przez chwilę myślałam, czy by sobie takiego nie kupić, ale w końcu stwierdziłam, że przecież on nawet nie przedstawia Salzburga, tylko jakieś wioski w górach. Masowa produkcja made in China, do której jedynie nalepiono naklejkę Salzburg.  Stwierdziłam, że potem poszukam magnesów w sklepach z pamiątkami... i przypomniałam sobie o tym, jak wsiadałam do pociągu powrotnego do Wiednia. I nie mam magnesu z Salzburga... :(
W świąteczny klimat wprowadza też klasztor św. Piotra, choć jarmark bożonarodzeniowy i tu dobiegł końca. Wciąż jednak stoją (pozamykane) stoiska, a wszystko jest pięknie udekorowane. Z ciekawością wchodzę w pięknie udekorowaną bramę, mijając informację Weihnachtswunderwelt - Christmas Wonderland... Za mną zaglądają inni zaciekawieni turyści, ale szybko się cofają, widząc, że nic już się tu nie dzieje. Jarmark na tym małym placyku musiał być masakrycznie zatłoczony, ale i tak wierzę, że atmosfera była nieziemska ;).
W Salzburgu jednak atmosferę świąteczną można poznać przez cały czas - niezależnie od pory roku czy miesiąca. A wszystko za sprawą Muzeum Bożego Narodzenia (Weihnachtsmuseum), znajdującego się przy placu Mozarta. Muzeum jest otwarte przez cały rok od środy do niedzieli (w grudniu codziennie), a bilet wstępu kosztuje 6€. Ja skorzystałam z okazji, że mogłam tu zajrzeć z kartą turystyczną, choć akurat to miejsce ciekawiło mnie na tyle, że oddzielny bilet też bym kupiła ;).
Cofnąć się w czasie możemy dzięki Ursuli Kloiber, która przez lata zbierała różne przedmioty związane ze świętami, między innymi buszując po pchlich targach. Jeszcze zanim utworzono muzeum w Salzburgu, Ursula wystawiła swoją kolekcję w Bawarskim Muzeum Narodowym w Monachium. Dziś to już nie jedna wystawa, ale oddzielne muzeum, zajmujące kilka pomieszczeń i opowiadające o Bożym Narodzeniu pomiędzy 1840 a 1940 rokiem. Zebrano tu stosy dekoracji choinkowych, kartek świątecznych, kalendarzy adwentowych, figurek Mikołaja i Krampusa, szopek świątecznych... Zrekonstruowano nawet świąteczny pokoik sprzed kilkudziesięciu lat. Przy okazji możemy też poczytać o austriackich zwyczajach świątecznych - skąd się wzięła tradycja jarmarków świątecznych, o co chodzi z Krampusem, jak zmieniały się kartki świąteczne, co wieszano na choince przed laty...
Szczególnie zaciekawiła mnie niewielka gablota poświęcona Bożemu Narodzeniu za czasów I wojny światowej. Znajdziemy tu m.in. kartki świąteczne, na których przeplatają się ilustracje religijne z wojennymi, czy bombki w kształcie żołnierzy i broni. Była to nierealna wręcz mieszanka dwóch różnych światów - jakby żołnierzom na froncie z jednej strony chciano stworzyć świąteczną atmosferę, a zarazem nie pozwolić im zapomnieć, gdzie i po co się znajdują...
Nawet w styczniu da się w Salzburgu odczuć klimat świąt Bożego Narodzenia, choć na pewno nie umywa się to nawet do tego, co to miasto ma do zaoferowania w grudniu. Z drugiej strony - przynajmniej teraz nie było tych wszystkich turystów, co zjeżdżają do Austrii na jarmarki... ;)

Prześlij komentarz

0 Komentarze