Advertisement

Main Ad

Pałace Hof i Niederweiden

Austria Schloss Hof, pałac, bilety
Pomyśl sobie, gdzie byś chciała wyskoczyć z Wiednia, ale trudno bez samochodu - stwierdzili moi rodzice podczas sierpniowego pobytu w Austrii, gdy zastanawialiśmy się, co tu zobaczyć w sobotę. Rozważyliśmy różne opcje i wybór padł na pałacyki przy słowackiej granicy. Da się tam dojechać transportem publicznym, ale wymaga to trochę kombinowania, no i czasu, a samochód jednak ułatwia życie. Jeden łączony bilet za 18 € pozwala na odwiedzenie dwóch zabytków: Schloss Hof oraz Schloss Niederweiden, oddalonych od siebie o jakieś pięć kilometrów. Pałac Hof jest zdecydowanie większy i bardziej popularny od Niederweiden, dlatego też i od tego pierwszego warto zacząć zwiedzanie, by zdążyć wszystko na spokojnie... :)
Pałac Hof zbudowano w latach dwudziestych XVII wieku na rozkaz Friedricha von Pranckh. Renesansowa budowla istniała w niezmienionym stanie przez dobre sto lat, aż trafiła w ręce księcia Eugeniusza Sabaudzkiego w 1725 roku. Zatrudnił on architekta Johanna Lucasa von Hildebrandt (tego samego, który zaprojektował mu wiedeński Belweder) do przebudowy pałacu Hof w stylu barokowym. I na szczęście budynek przetrwał do dnia dzisiejszego, choć podczas I wojny światowej przeniosła się tu Austro-Węgierska Akademia Morska, podczas II wojny - zajmował ją Wehrmacht, a następnie Armia Czerwona.

Zwiedzając pałac, możemy obejrzeć jego wnętrza (w dużej części pozmieniane na życzenie Marii Teresy, która nabyła posiadłość w 1755 roku), kaplicę oraz tymczasowe wystawy. W sezonie lato-jesień 2020 była to wystawa poświęcona arcyksięciu Rudolfowi - synowi Franciszka Józefa i Sisi, skupiająca się głównie na jego życiu prywatnym. W pięknie zdobionej kaplicy w 1766 roku odbył się ślub córki Marii Teresy, Marii Krystyny z Albertem Sasko-Cieszyńskim (ten był z kolei synem naszego Augusta III Sasa).
Pałac pałacem, ale - szczególnie w sezonie - miejscem zdecydowanie wartym odwiedzenia są też przypałacowe ogrody. Nie zachowały się w oryginale, ale w 2002 roku rozpoczęto ich rekonstrukcję na podstawie obrazów Canaletta, namalowanych ok. 1760 roku na zlecenie Marii Teresy. Kilka tarasów tworzy barokowy ogród z pięknymi fontannami i rzeźbami. Jeśli pogoda dopisze, to w ogrodach można spędzić znacznie więcej czasu niż w samym pałacu... :)
Obok ogrodów rozciąga się ogromne gospodarstwo, które przyciągnie raczej rodziny z dzieciakami ;). My ominęliśmy tę część szerokim łukiem, ale chętni mogą i tu spędzić sporo czasu, oglądając konie, muły, osiołki, alpaki, wielbłądy i wiele, wiele innych. Dalej znajdziemy też małe ogródki, zabudowania gospodarskie i restaurację, w której można się zatrzymać na coś do jedzenia (o ile akurat nie ma pandemii... ;) ).
Zajrzeliśmy jeszcze do oranżerii, w której - okazało się - obecnie były tylko toalety i skierowaliśmy się z powrotem do samochodu. Przy pałacu Hof znajduje się sporej wielkości darmowy parking dla odwiedzających, również za darmo można się zatrzymać przy Niederweiden, choć tam akurat parking jest zdecydowanie mniejszy ;). Przy wejściu na parking stał zaparkowany niewielki bus, kursujący regularnie między stacją kolejową Marchegg a pałacami Hof i Niederweiden - da się więc tu dotrzeć bez samochodu, ale dopasowanie shuttle busów i pociągów tak, żeby odwiedzić oba pałace jednego dnia, wymaga niemało gimnastyki.
Na szczęście nie musieliśmy tak kombinować, tylko wsiedliśmy w auto i pięć minut później zaparkowaliśmy przy pałacu Niederweiden :). Pod koniec XVII wieku hrabia Ernst Rüdiger von Starhemberg zakupił wioskę Niederweiden i w 1693 roku nakazał zbudować tutaj nową posiadłość. Potem historia biegła nieco podobnym trybem, co w pałacu Hof - najpierw kupił go książę Eugeniusz Sabaudzki, później Maria Teresa, w każdym wypadku pałac doczekał się kolejnych zmian w swoim wyglądzie. W przeciwieństwie do pałacu Hof, Niederweiden miał jednak swoje znacznie gorsze dni potem. Większość wystroju wywieziono do Wiednia, ogrody kompletnie zarosły. Podczas I wojny światowej w pałacu urządzono stajnie dla koni. Potem zapadły się sufity i część dachu w zaniedbanej budowli... Dopiero w 1956 roku rozpoczęto renowację, choć i ta nie odbyła się bez przeszkód - pożar zniszczył sporą część dachu.
Współcześnie jednak odrestaurowany pałacyk można zwiedzać, choć nie spędzi się tu zbyt wiele czasu. Gdyby przyjeżdżać tu oddzielnie, a nie żeby zwiedzać na jednym bilecie z pałacem Hof, to chyba nie byłoby sensu ;). W 2020 roku fani Sisi znaleźliby tu coś dla siebie, bo w środku zrobiono wystawę tymczasową poświęconą Elżbiecie. Wszystko ładnie po niemiecku, angielsku i słowacku - ze względu na niewielką odległość do granicy. Przypałacowy ogród to właściwie tylko niewielka przestrzeń z rozstawionymi leżakami i mała kawiarnia. Myślę, że na Niederweiden spokojnie wystarczy zostawić sobie z godzinę, a resztę czasu przeznaczyć jednak na pałac Hof :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze