Advertisement

Main Ad

Fortyfikacje Peschiery

Włochy Peschiera del Garda
Peschiera to jedno z ciekawszych turystycznie oraz najlepiej skomunikowanych miasteczek nad Gardą. Kursują tutaj pociągi, więc w zaledwie godzinę dojedziemy tu z Mediolanu, jeszcze szybciej z Werony - oczywiście bezpośrednio. Zresztą i my zdecydowaliśmy się na przyjazd do Peschiery pociągiem - z Desenzano to ledwo 8 minut jazdy i 2,20€ za bilet, przy takim połączeniu nie ma co nawet myśleć o przyjeździe samochodem ;). Potem jeszcze niespełna dziesięciominutowy spacer z dworca do bramy Porta Verona i już jesteśmy przy starym mieście, będącym jedną (nie za) wielką fortecą. Od 2017 roku miasteczko znajduje się na liście UNESCO jako część transgranicznych Fortyfikacji weneckich z XVI–XVII w., dzielonych z Chorwacją i Czarnogórą. We Włoszech, obok Peschiery, załapał się tu jeszcze system obronny Bergamo. Zatem mamy pięknie położone nad Gardą, zabytkowe i świetnie zachowane miasteczko, na dodatek uznane za światowe dziedzictwo... Czy kogoś jeszcze trzeba przekonywać do wizyty w Peschiera del Garda? ;)
Forteca w Peschiera del Garda jest świetnie położona - w miejscu, gdzie rzeka Mincio wypływa z Gardy, z pozostałych zaś stron mury są otoczone fosą. Jakby tego było mało, przez Peschierę też przebijają się kanały, tworząc niesamowitą wręcz twierdzę na wodzie. Pełno tu łódek, a gdzieś w rogu znalazła się nawet gondola z cenami dużo niższymi niż w Wenecji - tylko gondoliera brakowało ;). W słoneczny dzień widoki są świetne, bo woda mieni się w chyba wszystkich odcieniach niebieskiego i zielonego, a wzdłuż wybrzeża posadzono sporo kwiatów.
Ale do rzeczy ;). Na teren starego miasta weszliśmy przez wspomnianą Porta Verona i znaleźliśmy się na mniejszej wyspie. Na lewo mieliśmy Muzeum Rybołówstwa oraz... wejście na mury, z czego skwapliwie skorzystaliśmy.  To znaczy ze spaceru po murach, a nie z muzeum, żeby nie było ;). Ta część nazywa się Forte San Marco i pochodzi z 1553 roku - z murów mamy dobry widok na wysepkę (Isola dei Terrai) oraz most kolejowy. Następnie przeszliśmy charakterystycznym mostem - Ponte dei Voltoni - i znaleźliśmy się w głównej części fortecy.
I od razu trafiliśmy na główny plac Peschiery - Piazza Ferdinando di Savoia. Po lewej mieliśmy kompleks Rocca - oryginalnie rzymską budowlę zmienioną w zamek przez rodzinę Scaligeri (XIII-XIV w.), a potem w arsenał przez Wenecjan (XVI-XVII w.). Ulotka z informacji turystycznej wspomina, że z majestatycznego XVII-wiecznego wejścia można zobaczyć portal z 1575 roku... No pewnie można było... zanim się zaczął remont. Podczas naszej wizyty cała ta część Piazza di Savoia była otoczona płachtami i rusztowaniami i przez chwilę się zastanawialiśmy, czy na pewno dobrze rozumiemy, że zamek powinien być gdzieś przy tym placu? Niestety, był dokładnie tam - zamknięty i niewidoczny :(. Całkowicie zakryty przez renowacje był również sąsiedni austriacki szpital-więzienie z 1866 roku. Dobrze, że dało się zobaczyć chociaż pozostałości rzymskich ruin z I-IV wieku, choć pewnie zamek wywarłby na nas większe wrażenie ;).
Na szczęście otwarty był też kościół św. Marcina, który - w sytuacji, gdy wszystko inne skrywały rusztowania - zdecydowanie górował nad placem. W ulotce wspomniano, że to jeden z najstarszych kościołów diecezji werońskiej i byłoby super, gdyby to dotyczyło budynku, a nie tylko ciągłości świątyń w tym miejscu... Bo faktycznie, badania wskazują, że kościół tutaj zbudowano jeszcze na początku XI wieku, ale w starej świątyni wojska napoleońskie urządziły magazyn i szpital, a budynek tego najzwyczajniej w świecie nie przetrwał. Był w takim stanie, że renowacji się nie podjęto, tylko kościół zburzono i w latach 1820-22 wybudowano nowy. A ten - zwłaszcza jak na włoskie warunki - zdecydowanie nie należy do najstarszych ;). Większość wystroju wnętrza pochodzi z XX wieku i cóż, większego wrażenia nie wywiera.
Zatem czas na dalszy spacer po miasteczku - warto nadmienić od razu, że historyczne centrum Peschiery jest malutkie. Przejście z Piazza Ferdinando di Savoia na drugą stronę fortecy zajmuje jakieś pięć minut - przecięcie wysepki na szerokość zajmie nam może ze trzy minuty. Oczywiście miło pospacerować wąskimi uliczkami czy wzdłuż kanałów, ale nie łudźmy się, że zajmie nam to dużo czasu. Po pół godzinie człowiek ma wrażenie, że już chyba obszedł wszystko... ;)
Ci, którzy do Peschiery dotrą od zachodniej strony, wejdą nie przez Porta Verona, ale przez Porta Brescia. Do bramy wiedzie XVIII-wieczny most przerzucony nad fosą, a tuż obok ciągnie się bastion Tognon z 1552 roku, przerobiony na park i punkt widokowy. Po drugiej stronie mostu znajdziemy już współczesną część Peschiery i całkiem sporo restauracji - może to być całkiem dobry wybór na kolację po nieco niższych cenach niż na terenie fortecy. Może, bo my akurat z oferty kulinarnej miasteczka nie mieliśmy okazji skorzystać, więc niestety nic tu nie polecę :).
Przy Porta Brescia znajdziemy drugi najważniejszy plac Peschiery - Piazza Betteloni. To tutaj stoi - niewyróżniający się szczególnie - ratusz miejski, pod którym rozstawiono nieliczne stragany z drobiazgami. Obok trafiliśmy też do informacji turystycznej, gdzie - ku mojemu zdziwieniu - nie mieli indywidualnych mapek miasteczka. Trzeba było sobie radzić z folderem informacyjnym dotyczącym całej okolicy, z którego człowiek po prostu wyrwał mapkę fortecy... ;)
Przy Piazza Betteloni znajduje się też przystań promowa - dla tych, co chcą dotrzeć do Peschiery drogą wodną. My trzymaliśmy się pociągów, ale do portu podeszliśmy i tak, bo stąd rozciągał się najlepszy widok na Gardę z całkiem nieźle widocznymi tego dnia Alpami. Niestety, przebiega tędy droga Viale Cordigero, która jest dostępna dla samochodów. Przyznam, że było to dla mnie największe negatywne zaskoczenie w miasteczku, że faktycznie na stare miasto da się wjechać autem, nawet jeśli tylko część fortecy jest otwarta dla ruchu...
Mostem biegnącym wzdłuż ulicy przeszliśmy z powrotem na mniejszą wysepkę, gdzie znajdują się jeszcze dawne austriackie baraki (obecnie szkoła policyjna) oraz niewielki park. Tu już nie było dużo do oglądania, skierowaliśmy się więc znów na Porta Verona i dalej na dworzec. W Peschierze spędziliśmy z pół dnia i w zupełności nam to wystarczyło - nie jest to duże miasteczko, ale na tyle piękne i ciekawe historycznie, że nie wyobrażam sobie, by nie wpaść tu choć na kilka godzin, będąc w okolicy :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze