Advertisement

Main Ad

Kreta od kuchni

Gdzie zjeść na Krecie?
Na Krecie byliśmy tydzień, a tydzień to już całkiem sporo czasu, by przetestować trochę knajpek i restauracji. Jak rzadko w każdym miejscu, gdzie się zatrzymywaliśmy, miałam przygotowane nazwy miejscówek, gdzie - według internetowych polecajek - warto się zatrzymać na jedzenie. Niektóre okazały się przegenialne, z innymi nie trafiliśmy najlepiej, a jeszcze czasami udawało się kompletnie przypadkowo trafić do fajnego miejsca, którego nawet nie mieliśmy na liście ;). A numerem jeden pod kątem kulinarnym okazał się dla nas Heraklion, czego bym się kompletnie nie spodziewała... ;)

Piekarnia To Artopolion [Chania]

Świetna miejscówka na śniadania! Na to miejsce trafiłam przypadkiem, szukając piekarni obok naszego hotelu... i zamiast kupować pieczywo do śniadań w pokoju, przychodziliśmy tu trzy dni z rzędu, by jeść na miejscu ;). Próbowaliśmy kilku różnych rzeczy i wszystko było przepyszne, a porcje ogromne - ja nie dałam rady skończyć żadnej (na zdjęciach poniżej Croque Madame i naleśniki). Na plus też świeża sałatka do każdego dania śniadaniowego :). Za ogromne śniadanie dla dwóch osób i dwa świeże soki owocowe płaciliśmy zazwyczaj 20-25 €, ale naprawdę było warto (jedzenie na wynos jest średnio 1-1,50€ tańsze). A, no i przychodząc tutaj, nie możecie się spieszyć - kuchnię mają małą, ruch spory, więc na śniadanie czeka się czasem i kilkadziesiąt minut. My ostatniego dnia chcieliśmy już ruszyć w dalszą trasę, więc kupiliśmy tam gotowe kanapki i też nam bardzo smakowały.

Aroma Cafe [Chania]

Raz postanowiliśmy spróbować śniadań na wybrzeżu przy porcie - knajpek jest tu zatrzęsienie i większość oferuje z rana menu śniadaniowe, a nasz wybór padł na Aromę w oparciu o dobre oceny w Google ;). Ja zamówiłam kanapkę z lokalnymi składnikami (w pakiecie dali chipsy, czego do końca nie rozumiem, ale okay...) i naprawdę mi smakowało. M. wybrał zestaw śniadaniowy, pięknie podany i tak obfity, że owoce braliśmy na wynos, na drugie śniadanie. No i jedzonko z widokiem zawsze mile widziane :).

Colombo Kitchen & Bar [Chania]

Kolejna polecajka z Google'a - oceny 4,8, normalne ceny i dobra lokalizacja, parę kroków od katedry. Restauracja otwiera się dopiero popołudniami (od 16:30) i trafiliśmy tam zaraz po otwarciu, więc jako pierwsi klienci nie mogliśmy narzekać na tempo obsługi ;). Fajne miejscowe wino, dobra moussaka, a na koniec darmowy deser i shot alkoholu. Całościowo knajpa mnie na kolana nie rzuciła - było dobrze, ale nie tak rewelacyjnie, jak mogłabym się spodziewać po Grecji ;). Na plus lokalizacja - w centrum, ale w wąskiej, spokojnej uliczce.

Tawerna Amphora [Chania]

Miejsce, co do którego mam mieszane uczucia... Świetnie położona knajpka, tuż przy samym porcie, z pięknym widokiem. Ceny, jak na takie miejsce, też okay, oceny w internecie dobre. Zamówiona jako starter grillowana feta z warzywami była przepyszna. Wino - szczególnie to deserowe dane w gratisie po obiedzie - również genialne. Ale oboje nie trafiliśmy z daniem głównym, a to jednak trochę boli... ;) Ja spróbowałam pastitsio, czyli tzw. greckiej lasagni - spoko, ale bez rewelacji. Choć też muszę przyznać, że nigdy wcześniej tego nie jadłam, więc też ciężko ocenić, czy to danie niezbyt w moim guście, czy jednak przygotowanie nie podeszło. A mięso zamówione przez M. było na tyle tłuste, że najbardziej z niego ucieszył się czający pod stołem kot... Może więc warto wpadać tu na startery i wino? ;)

I jeszcze parę miejsc na drinki... [Chania]

Jedzenie ważna rzecz, ale czasem na urlopie człowiek chce po prostu usiąść z drinkiem i odpocząć... ;) Przetestowaliśmy tutaj trzy miejsca i wrażenia skrajnie różne.
Pallas > dobrze oceniana restauracja z całkiem sporym menu koktajlowym. Piękny widok, dobre drinki i przekąski, ale cenowo dość drogo, więc długo nie posiedzieliśmy...
Zepos > było chyba największą pomyłką, przynajmniej pod kątem drinków, bo całościowo restauracja ma znośne oceny. Przechodziliśmy tamtędy kilkukrotnie, zawsze przyjaźnie zagadywani przez ichniejszego naganiacza. No i raz postanowiliśmy się skusić, nie na jedzenie, ale właśnie na drinki. Nie dostaliśmy żadnego menu, tylko kelner szybko wyrecytował listę drinków, które okazały się potem drogie i rozwodnione. Wyszliśmy po jednej kolejce i miejscówkę już potem omijaliśmy szerokim łukiem...
Peacock > to niewielki bar koktajlowy, gdzie większość prostych - choć dobrych - drinków kosztuje ledwo 5 €. Wieczorami są tam prawdziwe tłumy, co też nas zachęciło. Obsługa przyjazna i pomocna, lokalizacja w samym centrum Chanii, więc jedyny minus to plastikowe kubeczki - ot, gdyby chciało się wziąć drinka na wynos ;).

Tawerna Sunset [Kampos]

Chyba największy niewypał, choć z internetowych polecajek... To knajpka położona przy drodze z Chanii do Elafonisi z naprawdę pięknymi widokami i - według znalezionych polecajek - równie wspaniałym jedzeniem. My podjechaliśmy tutaj po południu i właściwie cokolwiek byśmy nie chcieli zamówić, to już się skończyło. Z tego, co zostało, ja wybrałam wieprzowe souvlaki, M. - kotleta, no i... nie. Ani jedno, ani drugie nie było szczególnie dobre - znów z mięska najbardziej ucieszył się miejscowy kotek... Z drugiej jednak strony pani przy sąsiednim stoliku zachwycała się swoim daniem i chciała drugą porcję na wynos, ale usłyszała, że już zjadła ostatnią dostępną porcję... Może więc faktycznie mają dobrą kuchnię, tylko trzeba tam zajrzeć w porze lunchu, a nie po południu? Cenowo ok, więc przynajmniej nie pozostało poczucie, że człowiek dużo zapłacił, a mu nie smakowało ;).

Maria's Home Cooking [Retimno]

O tej małej, domowej restauracji przeczytałam na blogu Agnieszki, a potem zobaczyłam bardzo wysokie oceny w Google i fakt, że z hotelu mieliśmy tam ledwo 3 minuty spacerem... Obowiązkowo trzeba było zajrzeć. Niestety, podobnie jak w przypadku tawerny Sunset, Maria's Home Cooking to miejsce, gdzie dobrze zajrzeć w porze lunchu, bo potem właściwie nic nie zostaje. Ta restauracja nie ma menu - codziennie ok. 11 rozpoczynają gotowanie kilku dań i pozwalają zajrzeć do garnków, co wygląda najciekawiej. A potem zostaje to, co łatwo dogotować - w naszym przypadku było to spaghetti, na które i tak się skusiliśmy. I faktycznie było bardzo smacznie, sama Maria przesympatyczna i ciągle zagadująca, a i cenowo bardzo przystępnie. W Retimno byliśmy zbyt krótko, by zajrzeć tam i następnego dnia, ale jestem w stanie zrozumieć bardzo wysokie oceny tego miejsca :).

Hunky Funky Cocktail Bar [Retimno]

Aż ciężko mi uwierzyć, że mam z tego miejsca tylko te dwa powyższe zdjęcia! Bo w tym barze koktajlowym spędziliśmy naprawdę sporo czasu, a na koniec kelnerka pytała nas o najlepsze drinki, bo spróbowaliście prawie całego menu! ;) Żeby nie było, to menu też nie jest nie wiadomo jak długie... ;) Fajnie podane, przepyszne drinki, miła atmosfera, samo centrum Retimno (tuż przy słynnej fontannie Rimondi)... Do tego na bieżąco donoszą wodę i słone przekąski, a gdy posiedzieliśmy dłużej, to i (chyba) właściciel przyszedł do nas na shoty na koszt firmy ;). Bar ma ocenę 4,9/5 i zdecydowanie nie bez powodu - to świetna miejscówka na świętowanie wakacji. Cenowo, no jak to drinki, nie kosztują tyle co wino czy piwo, ale ceny też nie są wygórowane - na pewno warto tu zajrzeć.

Restauracja Xalali [Heraklion]

Może ich jedzenie nie wygląda na zdjęciu najbardziej widowiskowo, ale Xalali to nasz numer jeden, jeśli chodzi o kreteńskie restauracje. Niedaleko centrum, genialne jedzenie z wykorzystaniem miejscowych smaków, do tego dostępne też lokalne piwa kraftowe... A miejsce na uboczu, cicho i spokojnie, na jedzenie się czeka krótko, ceny też normalne. No dosłownie nie ma się czego przyczepić, a jest się czym zachwycać :). Po jedzeniu, standardowo, na koszt firmy deser i raki, choć ja akurat za tym mocnym alkoholem nie przepadam - no ale darowanemu koniowi... ;) Punkt obowiązkowy w Heraklionie!

Granary Espresso Bar [Heraklion]

To miejsce odkryliśmy ostatniego ranka, szukając czegoś w centrum na śniadanie. Były miejsca, było blisko, menu ciekawe, ceny dobre, więc nawet nie patrzyliśmy na oceny. A potem przyszło nam żałować, że nie odkryliśmy Granary wcześniej, bo to było prawdziwe śniadanie mistrzów i tyle innych rzeczy w menu wpadło nam w oko, a tu już trzeba się było zbierać na lotnisko. Mają świetne smoothie, dobre lemoniady i naprawdę fajne opcje większych śniadań z dodatkiem kreteńskich składników. Idzie się najeść, to na pewno :). Minusem może być dość długi czas oczekiwania (potem widziałam w internecie negatywne komentarze dotyczące właśnie czekania), co zauważyliśmy nawet będąc jednymi z pierwszych gości w restauracji - przy większym ruchu może to być faktycznie denerwujące. Ale przyjść tu z samego rana na śniadanie - oj, trzeba! ;)

[ Źródło: Google Maps ]

Gyros Hovoli [Heraklion]

Ostatnie miejsce, z którego nie mam żadnych zdjęć, bo nie siedzieliśmy w środku, ale wzięliśmy gyrosa na wynos - w końcu być w Grecji i nie zjeść gyrosa... no coś byłoby nie tak ;). Hovoli to naprawdę fajna miejscówka na tego fast fooda - wybór dań spory, a jedzenie na wynos jest dużo tańsze niż zaprezentowane w dostępnym na miejscu menu. Więc jeśli chcecie się dobrze najeść za kilka euro albo po prostu spróbować porządnego greckiego gyrosa - Hovoli to właściwe miejsce :).

Muszę przyznać, że jak lubię grecką kuchnię, to Kreta nie pozostawiła po sobie takiego efektu wow, jakiego często w Grecji doświadczałam. Bardzo dobrze trafiliśmy w Heraklionie, fajnie i w innych miejscach - wszystkie powyższe polecajki nie powinny Was rozczarować. Ale mam trochę poczucie, że grecką kuchnię stać na więcej ;). 

Prześlij komentarz

0 Komentarze