Advertisement

Main Ad

Dolina Logarska i droga panoramiczna Solčava

Słowenia, Dolina Logarska
To wokół tego miejsca zaplanowałam cały nasz majowy długi weekend w Słowenii. Położona w Alpach Kamnickich Dolina Logarska znajduje się tuż przy austriackiej granicy, więc dla nas był to idealny pomysł na krótki wypad. Dolina jest zdecydowanie najpopularniejszą miejscówką w regionie, choć nie aż tak znaną jak słoweńskie jaskinie czy jezioro Bled - dla mnie miało to same zalety, bo tłumów tu nie uświadczyliśmy ;). Wjazd do Logarskiej znajduje się przy kapliczce Chrystusa Króla, pod miejscowością Solčava - wszystko jest tak świetnie oznaczone, że nie da się nie trafić.
Przy kapliczce znajduje się darmowy parking - można tam zostawić auto i pieszo lub rowerem wyruszyć na zwiedzanie doliny. Wjazd autem do Doliny Logarskiej kosztuje 7 € i po zapoznaniu się z różnymi komentarzami w internecie postawiłam jednak na tę opcję. Logarska liczy sobie ok. 7 km długości, co jeszcze stanowiłoby fajną przejażdżkę rowerem, ale piechotą daje łącznie 14-kilometrowy spacer... I większość tego spaceru odbywa się przez las, bez żadnych widoków. Uznałam, że trochę mija się to z celem - ja tu przyjechałam dla widoków! Zapłaciliśmy więc te 7 € i ruszyliśmy przez dolinę, docierając do parkingu na samym jej końcu, skąd startował dalszy szlak...
No bo w końcu też nie o to chodzi, by wszystko oglądać z okien samochodu... ;) Z ostatniego parkingu można dojść prostym szlakiem pod wodospad Rinka, liczący sobie 90 m wysokości i stanowiący początek płynącej przez region rzeczki Savinja. Wysokość wodospadu robi wrażenie i choć nie niesie on ze sobą zbyt wiele wody, to rozbryzguje się ona wszędzie dookoła... ;) Fajnie urządzonym punktem widokowym jest tutaj niewielki bar Orle Gniazdo - drewniana platforma jakby zawieszona na skałach jest dostępna dla każdego, nie trzeba nic kupować w barze.
Jako że podejście pod wodospad nie zajęło dużo czasu, stwierdziliśmy, że idziemy wyżej - szlakiem biegnącym do źródeł Rinki. Ta trasa jest już bardziej wymagająca, na krótkim odcinku trzeba pokonać 100 m przewyższenia po skalistej ścieżce przez las. Trochę pomarudziłam, ale dałam radę, a widoki z góry były naprawdę piękne. Podeszliśmy jeszcze dalej wzdłuż źródeł wodospadu - szlak biegnie do schroniska Frischaufov dom na Okrešlju, ale nie czułam się na tyle komfortowo, by iść dalej po wysokich kamieniach obmywanych wodospadem. Podobno jednak, gdy minie się źródło Rinki, dalsza trasa jest już krótka i łagodna, więc pewnie warto rozważyć, gdy kogoś nie stresują śliskie skały ;).
Zeszliśmy z powrotem na parking tą samą trasą i ruszyliśmy autem przez las - tym razem wybierając drugą z asfaltowych dróg przez dolinę. W centrum Logarskiej znajdują się dwie otwarte polany (obszary nieporośnięte lasem bądź co bądź ;) ), stanowiące dobre punkty do fotografowania doliny - najpopularniejsza miejscówka to ta przy hotelu Plesnik. Jest tam gdzie zaparkować, choć trzeba się liczyć z nieco większym natłokiem turystów. Trochę szkoda, że na Logarską wybraliśmy się popołudniem i dolina już zaczęła tonąć w cieniu - nie psuło to jednak widoków :). Za to niewątpliwą zaletą była pełnia wiosny - maj to w Alpach mnóstwo zieleni i kwiatów, czym trudno się było nie zachwycać.
Zaledwie parę minut spacerem od hotelu Plesnik spływa jeszcze jeden wodospad - Palenk. Według tablicy informacyjnej liczy on sobie 78 m, ale że na całej wysokości, a nie swobodnego spadku jak w przypadku Rinki, więc nie jest aż tak widowiskowy. Patrząc po zdjęciach w internecie, miejsce to musi świetnie wyglądać zimą, gdy wodospad zamarza, tworząc piękne, lodowe kaskady. Jednak i latem warto tu zajrzeć, zwłaszcza, że zajmie to dodatkowo max. 10-15 minut. Po zobaczeniu wodospadu skierowaliśmy się do wyjazdu z doliny - o 18 nie było tam już nikogo, kto by sprzedawał bilety, więc jeśli komuś nie przeszkadza oglądanie Logarskiej w cieniu, można podjechać tutaj wieczorową porą, bez płacenia za wstęp ;). A jeśli kogoś nie ciągną wodospady i nie ma ochoty podchodzić do Rinki czy Palenk, to można i zaparkować przy kaplicy i obejrzeć dolinę przy wjeździe do niej. Bo tak naprawdę najpopularniejsze, najpiękniejsze zdjęcia Logarskiej są robione w dwóch miejscach: przy wjeździe do doliny oraz przy hotelu Plesnik, tylko tam las nie zasłania gór... Ja jednak uważam, że warto zobaczyć i wodospady, to dopiero ukaże pełen urok Doliny Logarskiej... :)
Inne spojrzenie na Logarską zapewnia droga panoramiczna (Solčavska Panoramska Cesta) - to już jest jednak rozwiązanie dla zmotoryzowanych... bądź też masochistów na rowerach. Takich też kilku mijaliśmy, ale trzeba tu brać pod uwagę, że trasa liczy sobie 21 km i trzeba wjechać naprawdę wysoko - w końcu chodzi o to, by wszystkie doliny mieć u swoich stóp. Początkowo jedzie się normalną drogą, ale spora część trasy to drogi szutrowe - na szczęście na tyle dobrej jakości, że bez problemu da się wjechać zwykłym autem. Na stronie internetowej znajdziecie mapkę z oznaczonymi najciekawszymi punktami na trasie - w każdym z tych miejsc postawiono tablice z informacjami po słoweńsku, angielsku i niemiecku.
My na trasę wjechaliśmy w miejscowości Solčava, od której droga panoramiczna wzięła swoją nazwę - drugi wjazd jest przy samej Dolinie Logarskiej. Są też dwa dodatkowe wjazdy od strony granicy austriackiej, dla nas było to ułatwienie, gdyż trasę robiliśmy na koniec pobytu w Słowenii i zamiast zjeżdżać na dół do Logarskiej mogliśmy od razu podjechać do granicy. Dla tych, co wciąż planują jednak zwiedzać okolice Alp Kamnickich, połączenie doliny z drogą panoramiczną powinno stanowić fajny pomysł na spędzenie całego dnia. Wiele z punktów na trasie to farmy, na których można zakupić lokalne produkty.
W poniedziałkowe przedpołudnie ruch na drodze był niewielki, z rzadka mijały nas inne auta, czasem zatrzymując się w tych samych miejscach co i my. Usłyszałam w żartach, że przynajmniej punkt nr 5 - miejscowy kościółek - powinniśmy mieć dla siebie, bo co jak co, ale mało jest takich fanatyków architektury sakralnej jak ja... A tu nagle ruch na drodze się wzmógł i gdy podjechaliśmy do wioski Podolševa, w której znajduje się kościółek, okazało się, że wszędzie są tłumy i parkingi pełne... i wszyscy ci ludzie garną właśnie do świątyni. Pierwszy szok ustąpił zrozumieniu - były Zielone Świątki, a kościółek nosił wezwanie Św. Ducha, czyli trafiła się akurat msza odpustowa. Zajrzałam znad głów tłumu do środka, ale nie było co się wpychać dalej, lepiej pojechać w spokojniejsze miejsce...
Za to obowiązkowo zatrzymaliśmy się na dłużej przy punkcie nr 7, gdzie postawiono drewnianą platformę... bo to najlepszy punkt widokowy na Dolinę Logarską, jaki można sobie wymarzyć. Zresztą jest tu nie tylko platforma, ale i drewniane leżaki - nic, tylko położyć się w słońcu, wsłuchiwać w ciszę i oglądać otoczoną górami dolinę... :) Takich punktów widokowych, koło których jest miejsce na kilka samochodów, na trasie jest parę, ale widok z 7 bije pozostałe na głowę ;). Nie wiem, jaki ruch jest tutaj w sezonie - przy większej liczbie turystów może być czasem ciężko zaparkować.
W wielu miejscach wypatrzyliśmy też figurkę smoka - to nawiązanie do opowieści o chłopcu Krištofie (wizerunek chłopca też przewija się na tablicach informacyjnych) i małym smoku o imieniu Lintver, który miał symbolizować naturę: piękną, ale nieprzewidywalną i czasami okrutną. Figurki smoka stanowią dodatkową atrakcję, bo są umiejscowione w ten sposób, że nic, tylko je fotografować na tle pięknych gór :). Przyznam, że dopóki nie zaczęłam szukać ciekawych miejsc w pobliżu Doliny Logarskiej, nie zdawałam sobie sprawy z istnienia drogi panoramicznej Solčava. A nawet, gdy już ją znalazłam, to nie byłam pewna, czy to dobry pomysł pchać się do góry po szutrowych drogach autem osobowym. Na szczęście się na to zdecydowaliśmy i jestem już bardziej niż pewna, że był to dobry pomysł ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze