Advertisement

Main Ad

Spacerem po starożytnym Rzymie: Koloseum i Forum Romanum

Rzym Koloseum
Do Rzymu wyskoczyliśmy na weekend, z którego od razu całą sobotę poświęciliśmy na zwiedzanie Watykanu. Na Wieczne Miasto została nam zatem tylko niedziela i chyba nie muszę tu nikogo przekonywać, że jeden dzień na Rzym to stanowczo za mało. Nie staraliśmy się więc na siłę obejść całego miasta w tę ograniczoną liczbę godzin, zamiast tego postawiliśmy na krótki spacer i zobaczenie rzymskiego must-see, czyli Koloseum oraz - zwiedzanego na tym samym bilecie - pobliskiego Forum Romanum i wzgórza Palatyn. I choć sama uważam, że w Rzymie jest zdecydowanie więcej must-see, to przecież na pewno tam jeszcze wrócę... ;) Dziś zaś zabiorę Was na spacer po starożytnych ruinach, ale zanim ustawimy się w kolejkę do wejścia do Koloseum, podejdźmy najpierw do pozostałości innego obiektu, znajdującego się w pobliżu.
Zaledwie kilkaset metrów od Koloseum znajdują się starożytne ruiny Circus Maximus, czyli największego cyrku w starożytnym Rzymie - i tu zaznaczmy, że rzymski cyrk był odpowiednikiem greckiego hipodromu, a nie tym, co rozumiemy w dzisiejszym znaczeniu tego słowa ;). Pierwotnie zbudowany głównie z drewna, jeszcze w VI w. p.n.e., był kilkakrotnie niszczony (choćby przez pożary) i odbudowywany, z czasem też coraz częściej i z kamienia. Na widowni mogło się znaleźć ponad 150.000 widzów, a co do jego wielkości - internet podpowiada mi tu dość różne wymiary. O ile ok. 600 m długości pojawia się w większości źródeł, to już szerokość Circus Maximus na różnych stronach wynosi od 118 do nawet 225 m, więc różnice są dość spore, jakby nie patrzeć. Sama nie mierzyłam ;). Po terenie dawnego miejsca wyścigów można swobodnie spacerować, niewiele się tu zachowało poza samym kształtem dawnej budowli. Jedynie od strony metra Circo Massimo znajdziemy trochę ruin, w których urządzono Circo Maximo Experience. To teren ogrodzony i biletowany - wstęp kosztuje 12 € - gdzie możemy zobaczyć pozostałości hipodromu, poczytać o tym miejscu i z pomocą wirtualnej rzeczywistości wyobrazić sobie, jak wyglądało kiedyś. Pewnie gdybym przyjechała tu sama, to skorzystałabym z tej atrakcji, ale że byliśmy grupą, uznaliśmy, że całościowo wychodziło to trochę za drogo jak na tak niewielkie miejsce. Zatem po krótkim postoju przy Circus Maximum ruszyliśmy wzdłuż Palatynu do Koloseum.
Bilety do Koloseum kupowaliśmy z kilkudniowym wyprzedzeniem - poza sezonem to w zupełności wystarczyło. Rozważaliśmy zakup biletu Full Experience, obejmującego również wejście na arenę i do podziemi, ale tutaj były wejściówki tylko na końcowe godziny dnia, a my chcieliśmy od Koloseum zacząć... Musiał więc wystarczyć zwykły bilet, który udało się kupić już na okolice południa. Bilet normalny do Koloseum i na stanowisko archeologiczne Forum Romanum / Palatyn kosztuje 18 €, wspomniane zaś wcześniej Full Experience - 24 €. Wejście do słynnego Amfiteatru Flawiuszów jest na konkretną godzinę, a bilety są imienne, podczas kontroli sprawdzano nam dowody osobiste. Forum Romanum możemy zwiedzić w ciągu 24 godz. przed lub po godzinie wejścia do Koloseum - my woleliśmy zostawić to sobie na później, żeby mieć nieograniczony niczym poza zmęczeniem czas na zwiedzanie :).
Obeszliśmy najpierw amfiteatr z zewnątrz, by skierować do wejścia od strony Piazza del Colosseo. Tworzyły się tu kolejki, ale wszystko szło sprawnie, nie było też problemu z wejściem na parę minut przed czasem wyznaczonym na biletach. Najpierw sprawdzanie biletów i dokumentów tożsamości, potem standardowa kontrola bezpieczeństwa, czy nie wnosi się na teren obiektu niebezpiecznych przedmiotów, a potem wraz z całym tłumem ruszyliśmy na zwiedzanie. Przez Koloseum biegnie jednokierunkowa trasa, obejmująca dwa poziomy budowli i pozwalająca ją obejść naokoło. Wyraźnie są też oznaczone miejsca, gdzie trzeba odbić, mając rozszerzone bilety, więc raczej nie idzie się tu zaplątać. Według informacji na bilecie, na podstawową trasę po amfiteatrze przeznaczono 75 minut i wydaje mi się, że to za mało. Nam obejście całości zajęło ok. 1,5 godz., a przecież też nie czytaliśmy szczegółowo wszystkiego na wystawach...
Koloseum... najsłynniejszy amfiteatr na świecie, który warto choć raz zobaczyć na własne oczy, bo - nie da się ukryć - robi on ogromne wrażenie. Powstał w latach siedemdziesiątych I wieku, za panowania dynastii Flawiuszów, stąd i nazwa: Amfiteatr Flawiuszów. Ten największy z teatrów rzymskiego imperium mógł pomieścić od 50 do nawet 80 tys. osób, a sama arena miała wymiary 83 na 48 m (dane za Wikipedią ;) ). Pierwotnie zewnętrzna strona budynku była zdobiona kolumnami (w stylu doryckim, jońskim i korynckim), a pomiędzy nimi znajdowały się rzeźby przedstawiające postacie z mitologii, głównie bóstwa i herosów. Miniaturę zrekonstruowanego Koloseum też można zobaczyć na wystawach, niestety za szkłem, więc ciężko o dobre zdjęcie ;). Dopóki istniało imperium rzymskie, zniszczenia amfiteatru, które pojawiały się w wyniku pożarów czy trzęsień ziemi, w miarę systematycznie naprawiano. Potem jednak budynek zaczął popadać w ruinę - utworzono w nim stajnie, na arenie urządzono kapliczkę i cmentarz, kamienie służyły za budulec dla innych budowli w Rzymie... Nie pomagały też nawracające katastrofy naturalne, głównie trzęsienia ziemi. Dalszej zamianie Koloseum w kamieniołom przeciwstawił się w połowie XVIII wieku papież Benedykt XIV, uznawszy, że to w sumie święte miejsce, bo ginęli tam chrześcijanie, wypadałoby je więc uszanować. W XIX wieku rozpoczęto prace, mające na celu zabezpieczenie i renowację amfiteatru, połączone z wykopaliskami archeologicznymi. Dzięki temu wciąż mamy co oglądać, choć wiadomo, że ponad tysiąclecia niszczenia Koloseum nie da się już cofnąć.
Najlepszy widok na wnętrze Koloseum zapewnia górny poziom, choć zdecydowanie trzeba obejść całość ;). W niektórych miejscach można wyjrzeć też na drugą stronę, czyli nie na arenę, ale na całą okolicę amfiteatru. Zwiedzanie kończy się na platformie przykrywającej część areny, skąd można bardziej szczegółowo przyjrzeć się konstrukcjom poziom niżej - zejść tam można jedynie z biletem Full Experience. Podczas naszej wizyty w Koloseum dodatkową ciekawostką była też wystawa poświęcona tureckiemu stanowisku archeologicznemu w Göbekli Tepe, choć osobiście odniosłam wrażenie, że 95% odwiedzających amfiteatr przyszło tam tylko dla zobaczenia samego budynku, ignorując niewielkie wystawy ;).
Jeden z punktów widokowych w Koloseum wychodził na wejście do Forum Romanum oraz dwa łuki triumfalne. Pierwszy, Łuk Konstantyna Wielkiego (Arco di Costantino), powstał w latach 312-315, liczy sobie 21 m wysokości i stoi tuż przy samym amfiteatrze. Drugi, Łuk Tytusa (Arco di Tito), znajdziemy już na terenie biletowanym stanowiska archeologicznego Forum Romanum - jest niższy od sąsiedniego (15 m wysokości) i starszy (powstał pod koniec I w.). Jak można zobaczyć na poniższym zdjęciu, wzdłuż drogi biegnącej do Łuku Tytusa ustawiła się po prawej stronie kolejka - tutaj znajduje się główne wejście do Forum Romanum. Kolejka nie była jednak długa, już po paru minutach zeskanowaliśmy bilety, oddaliśmy do sprawdzenia plecaki i weszliśmy na teren stanowiska archeologicznego :). Tutaj od Łuku Tytusa zaczyna się słynna Via Sacra.
I zaznaczmy na start: Forum Romanum to jest duży kompleks. Bez problemu spędzimy tu kilka godzin, szczególnie przychodząc w porze otwarcia for cesarskich (o tym później). Warto pamiętać, że na stanowisko archeologiczne możemy wejść tylko raz w ramach biletu, a na miejscu nie kupimy nic do jedzenia ani picia (choć podobno są krany z wodą do napełnienia butelek - nie rozglądałam się, bo dzień nie był upalny i nasze zapasy wystarczyły), dobrze więc być przygotowanym do dłuższego zwiedzania. Samo Forum Romanum położone jest między dwoma z siedmiu rzymskich wzgórz: Palatynem i Kapitolem i przez wieki stanowiło serce starożytnego Rzymu.
Historia Forum Romanum sięga VIII w. p.n.e., kiedy to w miejscu starszej nekropolii zaczęły się pojawiać pierwsze świątynie i inne budowle. Według legendy o powstaniu Rzymu Romulus zajmował Palatyn, a Tytus Tacjusz - Kapitol, położone pomiędzy wzgórzami tereny były więc idealne na stworzenie głównego placu w nowo powstałym mieście. Wchodząc na stanowisko archeologiczne od strony Łuku Tytusa, po prawej stronie zobaczymy pozostałości świątyni Wenus i Romy, wśród których w XVII wieku zbudowano bazylikę św. Franciszki Rzymianki - z pokrytego ruinami podwyższenia rozciąga się fajny widok na Koloseum (to tam zrobione zostało tytułowe zdjęcie tego wpisu). Idąc dalej w kierunku centrum Forum Romanum, miniemy ścianę bazyliki Maksencjusza, która pozwoli sobie wyobrazić ogrom pierwotnej budowli, która nie przetrwała trzęsień ziemi. Moją uwagę przykuły dwie kolejne świątynie - z czasem, niestety, zmienione w kościoły, co z drugiej strony pomogło zachować je w lepszym stanie niż wiele innych budowli - Romulusa oraz Antonina i Faustyny. Szkoda, że nigdzie nie można było zajrzeć do środka, jedynie spacerowaliśmy wśród ruin... Główna część forum zaczynała się za świątyniami, znajdziemy tu ruiny: Basilica Aemilia, Curia Iulia, gdzie zbierał się senat, Łuku Septymiusza Sewera z początku III w. czy położonej między świątyniami Saturna oraz Kastora i Polluksa bazyliki Iulia. To kawał fascynującej historii i tutaj dałabym sporo więcej niż w Circus Maximus, by móc założyć okulary VR i przenieść się w czasie... 
Częścią stanowiska archeologicznego są tzw. fora cesarskie (imperial fora), wstęp do których - przynajmniej podczas naszej wizyty - był krótszy niż standardowe godziny otwarcia Forum Romanum. Czytając o nich w internecie, widziałam sporo pytań odnośnie oddzielnego wejścia, bo ta część ruin leży nieco na uboczu. Z góry więc podpowiadam: można tu wejść albo przez Forum Romanum, albo bocznym wejściem tuż przy forach cesarskich, i w obu przypadkach bilet na stanowisko archeologiczne zostanie oznaczony jako wykorzystany. Nie można wyjść z Forum Romanum i spróbować wejść oddzielnie na fora cesarskie, bo przy kontroli biletów usłyszycie, że przecież już zwiedzaliście to miejsce. A o co w ogóle chodzi z tymi forami cesarskimi? No cóż, jak idzie się domyślić, cesarskie ego często chciało mieć własne miejsce, nie zadowalało się wspólnym rzymskim placem... ;) I tak w okolicy Forum Romanum kolejni władcy zakładali własne fora, miało to miejsce między 46 r. p.n.e. a 113 r. n.e. Znajdziemy tu więc fora: Cezara (najstarsze), Augusta, Wespazjana (Świątynia Pokoju), Nerwy oraz Trajana. Nad ruinami starożytnych budowli i dawnymi kolumnami wznosi się już współczesny Rzym, widok stanowi ciekawy kontrast :).
Po obejściu Forum Romanum rozpoczęliśmy wspinaczkę na Palatyn - wzgórze, które zasłynęło również jako lokalizacja najwspanialszych rezydencji, zarówno cesarzy, jak i patrycjuszy. Do dziś zachowały się tu ruiny pałaców Augusta, Tyberiusza i Domicjana (z pozostałościami Stadionu Palatyńskiego). Część zabytków na wzgórzu można zwiedzać tylko z rozszerzonym, droższym biletem, ale i bez niego nie będzie tutaj nudy :). Pod koniec XVII wieku na Palatynie utworzono też niewielki ogród botaniczny - ogrody Farnese to świetne miejsce na złapanie oddechu podczas zwiedzania stanowiska archeologicznego. No i nie można zapomnieć, że wzgórze to też świetny punkt widokowy na Forum Romanum, które stojąc tutaj mamy u swych stóp.
Mi po takim dniu zwiedzania pozostał ogromny niedosyt - i nie mam tu na myśli Rzymu w ogóle, bo przecież wiedzieliśmy, że nic więcej nie damy rady zobaczyć. Ale mam niedosyt Forum Romanum, Palatynu (tego szczególnie, bo tu kończyliśmy zwiedzanie i wzgórze obeszliśmy bardzo po łebkach), for cesarskich... :) Na cały kompleks poświęciliśmy trochę ponad dwie godziny i sama zaproponowałam, byśmy zbierali się na obiad, widząc, że towarzystwo jest już głodne i zmęczone. Gdy z czterech osób tylko ja jedna mam taką zajawkę, by godzinami chodzić wśród ruin i wszystkiemu przyglądać się szczegółowo, muszę się czasem dopasować do reszty. Kiedyś tu wrócę, choć chyba sama, bo M. może tego nie znieść... :P 

Prześlij komentarz

0 Komentarze