Jeśli zawitacie do Örebro w dzień, gdy pogoda umożliwi nieco dłuższe przebywanie na dworze, zajrzyjcie do Wadköping. To friluftsmuseum, muzeum na świeżym powietrzu, czyli po prostu taki nasz skansen :). Z tą tylko różnicą, że teren jest nieogrodzony i każdy może tam zajrzeć bez konieczności opłacania biletów wstępu. Wadköping leży tuż przy parku miejskim, jakieś 15-20 minut spacerem od centrum Örebro.
Mój pobyt w Dubaju był krótki i w dużej mierze zorganizowany. Ma to swoje plusy i minusy, a głównym minusem był fakt, że czasu wolnego mieliśmy jak na lekarstwo ;). W efekcie nie oddalałam się zbytnio od hotelu (poza tym jednym razem, gdy dłuższe wolne wykorzystałam na wypad do Dubai Aquarium) i mogłam nieco lepiej poznać turystyczną dzielnicę. Można, oczywiście, zapytać, co też jest tu od poznawania i odkrywania. Wbrew pozorom - dużo. Bo Dubaj na turystach zarabia ogromne pieniądze, więc trzeba zadbać o to, by obszar, gdzie ci turyści się zatrzymują i spędzają sporo czasu, był dla nich jak najbardziej atrakcyjny.
Zwiedzanie z miejscowymi to genialna rzecz - wiedziałam to już od dawna, ale wyjazd do Panamy jeszcze dodatkowo mnie w tym utwierdził. Chciałam wyskoczyć do Portobelo dla ruin i kościoła, ale koleżanka, która mnie tam zabrała, miała więcej pomysłów. Gdybym miała opierać się na informacjach znalezionych w internecie (i poruszać czymś innym niż samochód), w życiu nie przyszłoby mi do głowy, by skierować się do La Guairy, oddalonej od Portobelo o jakieś 20 km. A było warto, zdecydowanie, i to nie dla tej niewielkiej przystani, która się tam znajduje. W gruncie rzeczy chodziło tylko o to, że z La Guairy za całe 2,50$ (9,90 zł) można wsiąść w niewielką łódeczkę na Wielką Wyspę - Isla Grande.
Regularnie dostaję maile i wiadomości prywatne z różnymi pytaniami związanymi z przeprowadzką do Szwecji. Dlatego też postanowiłam rozpocząć serię Sztokholmskie FAQ - najczęściej zadawane przez Was pytania w danej tematyce. Biorąc pod uwagę, że szukanie nowego mieszkania to coś, czym żyłam cały początek tego roku, postanowiłam zebrać trochę swoich doświadczeń. Cały tekst to Wasze pytania i moje odpowiedzi - mam nadzieję, że pomoże Wam to spojrzeć nieco inaczej na szukanie lokum w Sztokholmie :).
Jedna uwaga na początek: nie zniechęcajcie się, kiedy czasem piszę, że jest trudno. Od każdej reguły są wyjątki, a przy szukaniu mieszkania potrzeba też trochę szczęścia - nigdy nie wiadomo, kiedy ono dopisze ;). Zatem zaczynamy!
Nasz przewodnik stwierdził, że to wszystko przez to, że w Dubaju nie ma historycznych zabytków. Miasto musi jakoś przyciągnąć turystów, więc w takiej sytuacji postawiło na bicie rekordów. Pewnie powodów było znacznie więcej, ale coś w tym jest - wszechobecne rekordy fascynują turystów, którzy do Dubaju zjeżdżają z całego świata. Nawet dla mnie, która zdecydowanie woli historię czy naturę od wysokich wieżowców, Dubaj wydał się inny, ale przecież wciąż fascynujący. Bo tutaj chyba wszystko musi być naj...
Wyjeżdżając do Panamy, chciałam mieć w końcu wakacje. Odpocząć, a nie wariacko zwiedzać. W moim planie na dwutygodniowy wyjazd były tylko dwa punkty must-see: Kanał Panamski oraz Portobelo. Ta niewielka miejscowość, licząca sobie niespełna 5000 mieszkańców, znajduje się nad Morzem Karaibskim, ok. 100 kilometrów od stolicy. Portobelo stało się dla mnie punktem obowiązkowym, gdy tylko się dowiedziałam, że znajdujące się tam fortyfikacje to jeden z dwóch obiektów kulturalnych z Listy UNESCO w Panamie (drugi to panamska starówka). A gdy koleżanka dodała, że właśnie w tej małej miejscowości można zobaczyć czarnego Chrystusa... po prostu musiałam tam pojechać ;).
Klub Polki na Obczyźnie wystartował ostatnio z kolejnym projektem zatytułowanym Pierwszy dzień w moim nowym kraju. Pod tym linkiem znajdziecie wspomnienia Klubowiczek z całego świata, więc serdecznie zapraszam do zajrzenia :). A ja Wam dzisiaj opowiem o moim pierwszym dniu w Szwecji...
Właściwie to Wam opowiem o moich dwóch pierwszych dniach, bo do Szwecji przyjeżdżałam przecież dwa razy. Najpierw w 2010 roku (naprawdę to już 7 lat temu...?!) do Malmö, zaledwie na pół roku. Jednak w efekcie tego wyjazdu 4 lata później wsiadłam w samolot do Sztokholmu, rozpoczynając kolejną szwedzką przygodę - trwającą zresztą do dziś. :)
Muzeum Historii Naturalnej było jednym z takich muzeów, które bardzo chciałam zobaczyć i które było mi zawsze bardzo nie po drodze. Położone koło Uniwersytetu, czyli niby łatwo tam dojechać metrem, ale jakoś nigdy mi się nie chciało ;). Aż miesiąc temu koleżanka zaproponowała seans w Cosmonovie - kinie znajdującym się w muzeum. A że żadna z nas wcześniej nie była w Naturhistoriska, to cóż, seans połączyłyśmy ze zwiedzaniem :).
Choć normalnie za lataniem nie przepadam, ten lot do Dubaju jawił mi się jako coś ciekawego. Bo w sumie nic dziwnego, że nie przepadam za lataniem, jeśli zazwyczaj ugniatam się gdzieś na niewielkich siedzeniach Wizzaira czy Ryanaira... Ale do Dubaju mieliśmy wykupiony bezpośredni lot z Emirates i przyznam szczerze - byłam bardzo ciekawa linii lotniczych znajdujących się w czołówce wszystkich rankingów. Lot ze Sztokholmu miał trwać około 6 godzin, ale z niewiadomych przyczyn trochę czasu spędziliśmy w samolocie, czekając na wylot, który w efekcie się opóźnił.
Jest środowe przedpołudnie, gdzieś koło godziny 11, gdy dojeżdżamy na parking u stóp Cerro Ancón. W planach mamy wejście na szczyt tego niewielkiego, bo liczącego sobie zaledwie 199 m n.p.m., wzgórza. Mimo że nie powinno nam to zabrać za wiele czasu, przygotowujemy się jak na wojnę ;). Wygodne buty. Zapas wody. I oczywiście krem do opalania ;).