Advertisement

Main Ad

Krajobraz kulturowy Lednice-Valtice

Czechy Valtice pałac
Na trasie z Polski do Austrii (lub też dalej na południe) Mikulov wydaje się być najpopularniejszą miejscówką na dłuższy postój. Zresztą sama tam kiedyś wyskoczyłam i nie mogę zaprzeczyć, że w miasteczku jest co robić i zwiedzać przez co najmniej kilka godzin. Jedyne, czego nie rozumiem, to ta ogromna popularność Mikulova w stosunku do położonych tuż obok miasteczek Lednice i Valtice, które nie bez powodu wpisano na listę UNESCO. Oczywiście można powiedzieć, że Mikulov to jest po drodze, a tam trzeba odbić w bok, ale hej, mówimy tu o 10-15 km... I jeśli mowa tylko o godzinnym postoju, by ruszyć dalej w drogę, to jasne, nie ma co odbijać z trasy. Ale wiele osób gdzieś na granicy czesko-austriackiej zatrzymuje się na dłużej, nieraz i na noc, a to stwarza już więcej możliwości :). Kiedy czytałam o krajobrazie kulturowym Lednice-Valtice w folderze z czeskim UNESCO, sama się zastanawiałam, jak to możliwe, że dotąd mnie tam nie było. Odpowiedź była jednak dość prosta: ogarnięcie tych miejsc jednego dnia bez samochodu byłoby bardzo trudne, albo i wręcz niemożliwe, bo niektóre punkty znajdują się poza tymi dwoma miasteczkami. Teraz, mając M. za kierowcę, mogę wymyślać i takie plany, co mnie bardzo cieszy, bo czeskie UNESCO naprawdę warto odkrywać :).
Krajobraz kulturowy Lednice-Valtice, funkcjonujący w mediach również jako zespół pałacowo-parkowy Lednice-Valtice, wpisano na listę światowego dziedzictwa już w 1996 roku. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie UNESCOMiędzy XVII a XX wiekiem książęta Liechtenstein przekształcili swoje posiadłości w południowych Morawach w malowniczy krajobraz. Połączył on architekturę barokową oraz styl klasyczny i neogotycki zamków Lednice i Valtice z krajobrazem ukształtowanym zgodnie z angielskimi zasadami architektury krajobrazu. Krótko mówiąc, za światowe dziedzictwo uznano nie tylko dwa piękne pałace Liechtensteinów wraz z ogrodami w obu miasteczkach, ale też mnóstwo innych ciekawostek architektonicznych w okolicy. Przy każdej odwiedzanej atrakcji znaleźliśmy tablice informacyjne o niej i o innych obiektach wpisanych na listę UNESCO w ramach krajobrazu kulturowego, a choć nie zobaczyliśmy wszystkich, to chyba na tyle dużo, by mieć jakiś pogląd na to, z jakim rozmachem Liechtensteinowie urządzali swoje posiadłości... Ciekawostką jest też fakt, że cała ta okolica to historycznie część Dolnej Austrii, ale po(pierwszo)wojenne ustalanie granic sporo tu namieszało. A zwiedzanie tych miejsc zaczęliśmy od neogotyckiego pałacu w Lednicach. Na start jeszcze dodam: pogooglajcie sobie za zdjęciami z lotu ptaka drona - dopiero tak najlepiej widać piękno tej budowli.
Lednice należały do rodziny Lichtensteinów od przełomu XIII i XIV wieku, a w XVI wieku zbudowano tu renesansowy pałac w miejscu dawnego, średniowiecznego zamku. Z końcem XVII wieku zabrano się za barokowe przebudowy, a swój obecny, neogotycki wygląd pałac zawdzięcza pracom z połowy wieku XIX. W jednym z zamkowych skrzydeł znajduje się kościół św. Jakuba Starszego, również neogotycki, do którego można swobodnie zajrzeć. Generalnie wstęp na tereny pałacowe oraz do ogrodów jest darmowy, zwiedzanie wnętrz jest jednak płatne.
Czesi w swoich zamkach i pałacach mają dziwny zwyczaj (z którym nie spotkałam się w wielu innych miejscach) tworzenia różnych tras obejmujących różne pomieszczenia. I nie mam tu na myśli trasy podstawowej i rozszerzonej, w zależności od tego, ile czasu chcemy poświęcić na zwiedzanie, ale każda trasa obejmuje inne pomieszczenia i jeśli chciałoby się zwiedzić dany obiekt, to trzeba na to poświęcić dużo czasu i wykupić kilka tras. Nie inaczej jest w Lednicach, gdzie mamy do wyboru:
- sale reprezentacyjne (300 koron - 52,65 zł), 
- apartamenty prywatne (300 koron - 52,65 zł), 
- pokoje dziecięce z muzeum lalek teatralnych (240 koron - 42,15 zł).
A do tego są jeszcze - naturalnie dodatkowo płatne - atrakcje w samym parku:
- sztuczna grota (120 koron - 21,05 zł),
- palmiarnia (140 koron - 24,55 zł),
- minaret (100 koron - 17,55 zł) z jeszcze dodatkowo płatnymi pokojami na piętrze (180 koron - 31,65 zł).
Zatem jeśli ktoś by sobie wymarzył kompletne zwiedzanie pałacu w Lednicach z ogrodami, musiałby zapłacić za wszystko 1.380 koron (242,45 zł) - za osobę, więc wycieczka dla całej rodziny zaczyna się robić dość kosztowną wyprawą. No i w ogóle szkoda, że nie ma jakichś biletów łączonych na więcej atrakcji... W moim odczuciu zwiedzanie zostało tak urządzone, żeby odwiedzający wybrali sobie ze 2-3 interesujące ich punkty, nie próbując zobaczyć całości.
Zatem trzeba było się zastanowić, którą z tras po pałacu wybrać - sale reprezentacyjne czy pokoje prywatne (dziecięce mnie nieszczególnie interesowały)? Zdecydowanie najlepszymi opiniami w internecie cieszyły się sale reprezentacyjne i tę trasę właśnie wybrałam. Jako że jechaliśmy w kilka osób, zarezerwowałam bilety przez internet, ale jak widziałam na miejscu, wciąż można było bez problemu kupić w kasie bilet na najbliższą trasę. Zwiedzanie trwa ok. 45 minut i odbywa się po czesku, ale przy wejściu dostaliśmy foldery informacyjne w języku polskim. Wnętrza pałacowe są ładne, choć chyba za wiele pałaców w życiu widziałam, by być pod wrażeniem :). Najbardziej wpadła mi w oko biblioteka z drewnianą klatką schodową wyrzeźbioną z jednego pnia drzewa - zresztą różne rzeźbione w drewnie elementy są zdecydowanie najpiękniejszą częścią wystroju wnętrza. Zwiedzanie zakończyło się krótkim utworem zagranym na gitarze, podkreślającym akustykę pomieszczenia, po czym wyszliśmy z pałacu od strony ogrodów.
Wraz z przebudową pałacu w Lednicach w stylu barokowym, wokół budowli utworzono ogromny park w formie angielskiego ogrodu - według różnych internetowych źródeł liczy on sobie ok. 200 ha, co czyni go jednym z największych tego typu ogrodów w Europie. W parku znajdziemy ogromny staw, po którym kursują łódki (nie zdecydowaliśmy się na rejs, bo pogoda niezbyt sprzyjała takim aktywnościom), liczne wysepki połączono zaś mostami. Wśród parkowych ciekawostek są chociażby akwedukt, jaskinia Piekło, ruiny owczarni, no i - przede wszystkim - słynny Minaret ;). Pałac od Minaretu dzieli ok. 20-minutowy spacer, a to tylko część ogrodu...
Ale o co w ogóle chodzi z Minaretem, skąd taka budowla wzięła się w tym regionie? Wysoka na ok. 60 m wieża powstała w lednickim parku w latach 1797-1804, z założenia jako wieża obserwacyjna. Religijnej funkcji budynek nigdy nie pełnił, powstał bardziej w rezultacie fascynacji orientem, choć krążą też opowieści, że Alojzy I Liechtenstein kazał wybudować islamską budowlę na złość kościołowi, który sprzeciwiał się budowie katolickiej świątyni w parku. Obecnie za 100 koron można wejść na platformę widokową na wieży, skąd rozciąga się widok na cały park, na co się zdecydowaliśmy. Odpuściliśmy sobie za to orientalnie zdobione pokoje na pierwszym piętrze, wstęp do których kosztuje dodatkowe 140 koron.
Po zwiedzeniu pałacu i parku w Lednicach, wróciliśmy do auta i ruszyliśmy w dalszą drogę. Celem było drugie miasteczko, Valtice, ale chcieliśmy zatrzymać się po drodze przy innych architektonicznych ciekawostkach tworzących ten krajobraz kulturowy. Pierwszym miejscem była świątynia Apolla (Apollónův chrám) - klasycystyczna budowla z początku XIX wieku. Zatrzymaliśmy się na niewielkim parkingu przy drodze i po kilkuminutowym spacerze przez las znaleźliśmy się przy świątyni. Budowlę wzniesiono na wzgórzu górującym nad Młyńskim Stawem, rzucają się tu w oczy proste kolumny doryckie, a za ochronną siatką można zobaczyć relief przedstawiający Apolla na rydwanie. Świątynia wydała mi się dość zaniedbana i nie wywarła szczególnego wrażenia - ot, podeszliśmy, popatrzyliśmy, zrobiliśmy zdjęcie... i można jechać dalej ;).
A dalej GPS nas pokierował nierównymi, wiejskimi dróżkami, aż się czasem zastanawialiśmy, czy w ogóle dojedziemy... Na szczęście się udało i tym razem zaparkowaliśmy wzdłuż drogi, bo na niewielkim parkingu stało już kilka samochodów i więcej miejsca nie było. Położona w środku lasu świątynia Trzech Gracji (Chrám Tří Grácií) przyciąga widocznie więcej odwiedzających niż ta Apolla ;). I ta konstrukcja pochodzi z początku XIX wieku - pośrodku stoi pomnik przedstawiający Gracje, które półkolem otacza charakterystyczna kolumnada. 
No i wreszcie znaleźliśmy się w Valticach :). Samo miasteczko liczy sobie niecałe 4.000 mieszkańców, a słynie nie tylko z pałacu. Mnie tutaj kusiły piwnice winiarskie z degustacją, którą polecało sporo internautów, ale dotarliśmy na miejsce akurat, jak zamykali - długo nam zeszło na wcześniejszym zwiedzaniu :). Nie zamknęli na szczęście restauracji, choć zaskoczyło mnie, że całkiem sporo z tych w centrum nie przyjmowało płatności kartą, a ja niezbyt chciałam kombinować z wypłatą koron z bankomatu tylko na jeden posiłek. Zbawiła nas tu restauracja Valtická Rychta z bardzo dobrą lokalną kuchnią, no i przyjmująca płatności kartą, więc jak coś, to polecam ;). 
Pałacu w Valticach zwiedzać nie planowaliśmy - wiedziałam, że czasu starczy tylko na jeden z dwóch i wybór padł na Lednice, który (przynajmniej patrząc po zdjęciach oraz internetowych komentarzach) wydawał się piękniejszy i ciekawszy. Z przyjemnością jednak obeszliśmy tereny przypałacowe oraz ogrody, korzystając z chwilowej poprawy pogody. Zamek w Valticach zbudowano w XII wieku, wielokrotnie przechodził z rąk do rąk, by z końcem XIV wieku trafić w ręce rodziny Liechtenstein... a wkrótce potem zostać poważnie zniszczonym w wyniku wojen husyckich. Liechtensteinowie zadbali o odbudowę zamku, a następnie jego liczne przebudowy, aż przybrał on bardziej pałacową formę - pozostałości średniowiecznej twierdzy wyburzono ostatecznie w połowie wieku XVIII.
Podobnie jak to miało miejsce w Lednicach, także Valtice można zwiedzać, wykupując różne bilety na każdą atrakcję oddzielnie... Nie wiem, jak trzeba by się sprężać, żeby dokładnie zwiedzić oba kompleksy pałacowe jednego dnia ;). Zatem jakie opcje mamy do wyboru w pałacu w Valticach?
- Trasa reprezentacyjna (260 koron - 45,60 zł),
- apartamenty książęce Franciszka I Liechtensteina (160 koron - 28,05 zł),
- wystawa Tajemniczy świat w pałacowych ogrodach (100 koron - 17,55 zł),
- teatr barokowy (160 koron - 28,05 zł),
- kaplica pałacowa (60 koron - 10,55 zł),
- piwnice pałacowe z degustacją wina (od 100 koron - 17,55 zł).
Czyli tak jak w Lednicach - można tu spędzić sporo czasu i wydać niemało pieniędzy. Ale może kiedyś jeszcze po drodze zahaczę o Valtice i wtedy uda się choć przejść trasę reprezentacyjną i zobaczyć wnętrza pałacowe ;).
Zanim opuściliśmy Valtice, zajrzeliśmy jeszcze do XVII-wiecznego kościoła Wniebowzięcia NMP położonego w centrum miasteczka, może ze 3 minuty spacerem od pałacu ;). Ta wczesnobarokowa świątynia jest bogato udekorowana stiukami i wciąż posiada większość XVIII-wiecznego wystroju. Ciekawostką jest obraz na ołtarzu przedstawiający Wniebowzięcie NMP - jest to kopia znajdującego się tu pierwotnie obrazu Rubensa o tym tytule, ponadto uważa się, że mniejszy obraz nad ołtarzem jest również autorstwa słynnego malarza i podobno tym razem jest to oryginał ;). Kościół w Valticach nie jest może najpiękniejszym, jaki miałam okazję zwiedzać, ale jest to niewątpliwie ciekawa budowla i warto do niej zajrzeć, będąc w miasteczku.
Ostatnim miejscem, jakie odwiedziliśmy w ramach naszego tour de czeskie UNESCO, była położona tuż przy austriackiej granicy kolumnada Reistna (Kolonáda na Rajstně). To klasycystyczna budowla pełniąca funkcję punktu widokowego (za 50 koron - 8,80 zł można wejść na górę) poświęcona księciu Franciszkowi Józefowi Liechtensteinowi. Wygląda na to, że jest w zdecydowanie lepszym stanie niż świątynia Apolla i to chyba zasługa remontów z lat dziewięćdziesiątych, koniecznych po tym, jak za czasów zimnej wojny straż graniczna urządziła tu sobie punkt obserwacyjny. Jakby nie patrzeć, z parkingu pod kolumnadą do granicy mamy ledwo kilkaset metrów, więc już po chwili byliśmy w Austrii, w drodze do domu :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze