Advertisement

Main Ad

Przedświąteczny Graz

W ubiegłym roku urządziliśmy sobie zimowy wypad do Salzburga, z założenia na jedzonko i jarmarki, ale trafiła nam się taka zima, że przywiozłam z tego weekendu tonę zdjęć ;). W tym roku postawiliśmy na inne austriackie jarmarki i wybór padł na Graz - trochę ponad dwie godziny jazdy z Wiednia, a mój partner jeszcze tam nie był. Pomysł wyjazdu pojawił się jeszcze jesienią, ale potem jakoś umarł śmiercią naturalną. I nagle na początku grudnia usłyszałam: to jedziemy za tydzień do Graz? Wypadałoby zabukować jakiś nocleg dzisiaj. To zabukowaliśmy. A tydzień później koło południa wyruszyliśmy w drogę - tak, by na spokojnie zameldować się w hotelu, zjeść obiad i zacząć oglądać jarmarki, gdy już się zrobi ciemno ;).
Drugie miasto Austrii naprawdę klimatycznie przystrojono na święta. Niestety, jako że był to długi weekend (piątek, 8.12, był dniem świątecznym), na ulicach i jarmarkach były prawdziwe tłumy. Takich to chyba nawet w Wiedniu nie widziałam, choć inna bajka, że na najpopularniejsze wiedeńskie jarmarki raczej nie wybieram się wtedy, gdy tych tłumów można się spodziewać ;). Jako że w Grazu zostaliśmy z noclegiem, większość jarmarków obeszliśmy jeszcze raz w niedzielę za dnia - nie były wtedy, naturalnie, pięknie podświetlone, ale ludzi było znacznie mniej i mogliśmy na spokojnie przyjrzeć się też towarom na stoiskach. Moja choinka została więc ozdobiona dodatkową bombką przedstawiającą miejscowy Ratusz ;). W tym wpisie zdjęcia z sobotniego wieczoru i z niedzieli będą się przeplatać, bo praktyczniej jednak opisać jarmark po jarmarku niż dzień po dniu :).

Aufsteirern Weihnachtsmarkt am Schloßberg

Zaczęliśmy od wzgórza zamkowego - po obiedzie trzeba było trochę pospacerować, by znów chciało się coś zjeść lub wypić, więc najlepiej wejść na wzgórze ;). Przy Wieży Zegarowej, będącej symbolem miasta, zorganizowano jakiś happening - wystąpienie feministyczne, ale długo nie chciało się tego oglądać, tylko skierowaliśmy się ścieżką do góry, prosto do zamku. Jarmark pod nazwą Austeirern odbywa się od 18 listopada do 23 grudnia, tylko w weekendy (włącznie z piątkami).
Jarmark zamkowy podzielony jest na dwie części - główna zorganizowana jest w kazamatach i tu było naprawdę ciasno ;). Druga ciągnie się wzdłuż murów i jest to w większości strefa gastronomiczna. Na tym jarmarku grzańce serwowano w metalowych kubeczkach (0,3 l, czyli trochę większe niż standardowe 0,2-0,25 ;) ), za które kaucja wynosiła 5 € - to najdroższe kubeczki, jeśli chodzi o jarmarki w Grazu. Poza tym sporo tu styryjskiego rękodzieła oraz lokalnych smaków, zarówno do skosztowania na miejscu, jak i zakupienia i wzięcia ze sobą. W rogu kazamatów znajdziemy też szopkę i skrzynkę na listy do przynoszącego prezenty Dzieciątka.
Jednym z powodów, dla których chciałam w niedzielę wejść ponownie na wzgórze zamkowe, był widok. W sobotni wieczór Graz spowijała wilgotna mgła i choć centrum można było zobaczyć, to już niewiele dalej sięgał wzrok ;). A cały poprzedni tydzień w Austrii była zima i choć wszystko zaczynało się już topić - i w niedzielę stopiło się niemal do końca - to z rana jeszcze można było zobaczyć zaśnieżone dachy w słońcu, a to jest zawsze piękny widok. Z rana po jarmarkach to tak w okolicy południa, żeby nie było ;).

Christkindlmarkt am Grazer Hauptplatz

Jarmark na Placu Głównym pod Ratuszem przyciągał chyba największe tłumy. Nie dość, że to samo serce miasta, najłatwiej dostępne, to jeszcze przedświątecznie Ratusz został podświetlony kolorowymi mappingami. Jarmark odbywa się od 18 listopada do 23 grudnia w godzinach 10-20 (gastronomia do 22), a do tego jeszcze w Wigilię od 10 do 14. Ten targ wydał mi się najbardziej magiczny, jeśli chodzi o dekoracje - pod kątem lokalizacji rządzi zdecydowanie ten na zamku ;). Na placu wznosi się ogromna choinka, a między stoiskami ustawiono sporej wielkości karuzele napędzane ciepłem ze świeczek - na pewno widzieliście takie małe dekoracyjne świeczniki... To wyobraźcie sobie je prawie wielkości człowieka ;) Mi to niesamowicie wpadło w oko. A nad tym wszystkim góruje pięknie podświetlony budynek Ratusza.
Tłum był taki, że myślałam, że już się nie dopcham do straganu z grzańcami - a potem mój facet stwierdził, że sam odniesie kubeczki, bo zabrakło mu cierpliwości na moje próby przebicia się ;). A kubeczki były dość proste, z kaucją zaledwie 2 €, która i tak nie przekonała mnie do zabrania sobie jednego na pamiątkę... Ceny na głównym jarmarku w Grazu trochę bardziej przystępne niż w Wiedniu - za grzane wino trzeba zapłacić 4,70 €; za grzany cydr - 4,10 €; zaś ceny punczów zaczynały się od 4,90 €. Z Hauptplatz odjeżdża też specjalna świąteczna ciuchcia (Adventszug) - za ok. 20-minutową przejażdżkę trzeba zapłacić 3 € (dorośli) / 2 € (dzieci), co wydaje mi się bardzo przystępną ceną.

Jarmarki na Glockenspielplatz, Mehlplatz i Färberplatz

Te jarmarki na świątecznej mapce Grazu oznaczono jako trzy oddzielne, ale dla odwiedzającego łączą się one w jeden duży jarmark, bo place te są położone tuż obok siebie. Postanowiłam więc potraktować je łącznie, zwłaszcza, że ciężko konkretnie ocenić, gdzie kończy się jeden i zaczyna kolejny jarmark ;). Ten na Glockenspielplatz poświęcony jest Styrii i lokalnym wyrobom, zarówno produktom spożywczym, dekoracjom świątecznym, jak i ubraniom. Mehlplatz to głównie rękodzieło, czasem w stylu takiej sztuki współczesnej, jaką ciężko mi zrozumieć ;). W podobnym klimacie jest też jarmark na Färberplatz. Są tu też sceny muzyczne, a swoje stoliki na zewnątrz z budkami z grzańcami wystawiają też niektóre lokalne restauracje. My tak zatrzymaliśmy się przy Rostmary, serwującej pyszny puncz jabłkowy z amaretto, i nawet nie pobierali kaucji za kubeczki :).

Altgrazer Christkindlmarkt im Franziskanerviertel

Ten jarmark prawie bym minęła, gdyby mój facet nie rzucił nagle: ej, tam pod kościołem jest chyba kolejny jarmark! ;) Za dnia nie był oświetlony i nie rzucał się tak w oczy, ale gdy podeszliśmy bliżej kościoła franciszkańskiego, wyłoniło się przed nami więcej budek. Szczególnie wpadła mi w oko ta z bombkami o różnych kształtach - w tym budynków z Grazu czy postaci słynnych Austriaków, np. Sisi czy Mozarta. Aż żal byłoby przegapić to miejsce, zwłaszcza że nazwa zobowiązuje - Altgrazer Christkindlmarkt to najstarszy targ świąteczny w mieście! A tuż po drugiej stronie Neutorgasse wystartował... jarmark dziecięcy :). Kinderadvent in der  Kleinen Neutorgasse oferuje karuzele, mały diabelski młyn, dmuchane postacie i sporo słodyczy do kupienia - tutaj się już między stoiska nie zapuszczaliśmy, tylko przeszliśmy bokiem.

Adventmarkt am Südtiroler Platz

Przeszliśmy wreszcie na drugi brzeg rzeki Mury i niemal natychmiast trafiliśmy na kolejny jarmark - przy placu Südtiroler. Z daleka rzucała mi się w oczy ogromna bombka z wizerunkiem Wieży Zegarowej i herbu Styrii. Do tego zobaczymy tu stare sanki, w centrum targu stoi styryjska chatka, w której można się trochę rozgrzać, jedząc lub pijąc. Zajrzeliśmy na jarmark, bez kupowania niczego (w końcu człowiek ma swoje fizyczne możliwości, ile może zjeść czy wypić ;) ), ale wpadła mi w oko miejscowa naleśnikarnia :).

Wonderlend am Mariahilferplatz

Ten jarmark zaintrygował mnie już wcześniej, bo widziałam i sfotografowałam go ze wzgórza zamkowego - kościół maryjny był tak ciekawie podświetlony, że widać go było z daleka. A pod nim rozstawił się jeden z najbardziej specyficznych targów w Grazu ;). Na środku stoi scena, choć akurat nie załapaliśmy się na żadne wydarzenia muzyczne. Za to największą uwagę przyciąga tęczowe stoisko z ogromnym dmuchanym flamingiem, można się tu dowiedzieć trochę o LGBT w Austrii, no i przede wszystkim napić grzanego wina. W ekologicznych klimatach, czyli weźcie lepiej swój własny kubeczek ;). Z dekoracji świątecznych nic mi tu nie wpadło w oko, ale na jednym ze stoisk wypatrzyłam puncz pomarańczowo-kokosowy, a że ja uwielbiam wszystko z kokosem... trzeba było spróbować :).

I wiecie, to wciąż nie są wszystkie jarmarki w Grazu... :) Co uwielbiam w przedświątecznej Austrii, to właśnie ta niezliczona ilość targów świątecznych, że człowiek nie wie, na co trafi, skręcając w kolejną uliczkę :). Do tego Graz naprawdę pięknie udekorowano - jeszcze jedną ciekawostką wartą odwiedzenia jest Landhaus, na którego dziedzińcu ustawiono lodową szopkę. Całą świąteczną mapkę na ten rok znajdziecie tutaj - i trzeba się pospieszyć, bo większość jarmarków wystartowała w połowie listopada i będzie czynna tylko do najbliższej soboty :). I choć, szczerze mówiąc, przedświąteczny Graz nie dorasta do pięt Wiedniowi czy Salzburgowi, to i tak sporo tu naprawdę fajnych jarmarków, na które warto było zajrzeć.

Prześlij komentarz

0 Komentarze