Jako miłośniczka Włoch i architektury sakralnej czuję się jak w raju, zwiedzając wszystkie zabytkowe miasta Italii. Jak łatwo można sobie wyobrazić, we Florencji również znalazłam mnóstwo kościołów, do których bardzo chciałam zajrzeć. Musiałam się ograniczać, żeby nie dobić M., który nie do końca podziela moją miłość do architektury sakralnej ;). Nie to, że nie widzi w tym wszystkim nic ładnego, ale wystarczy mu jeden-dwa zabytkowe kościoły na wyjazd i styka, po co więcej, i tak się wszystko zleje w pamięci... Mi w zachowaniu wspomnień o konkretnych świątyniach zdecydowanie pomaga prowadzenie bloga, gdzie mogę zachować na dłużej swoje wrażenia - i tak właśnie powstają moje kościelne wpisy z Włoch. W archiwach bloga znajdziecie więc już takie posty jak: kościoły Neapolu / kościoły Perugii / bazylika św. Franciszka w Asyżu / kościoły Vicenzy / bazylika św. Marka w Wenecji / kościoły Werony / kościoły Bolonii - nie wspominając już o mnóstwie innych wpisów, gdzie zwiedzanie budynków sakralnych wplotłam w zwiedzanie samych miast i miasteczek. Na blogu znajduje się też wpis poświęcony wizycie w samej katedrze we Florencji, a dzisiaj opowiem Wam o innych kościołach w toskańskiej stolicy. I mam nadzieję, że przekonam Was, że katedra wcale nie jest najpiękniejszą i najbardziej wartą zobaczenia świątynią we Florencji - miasto ma zdecydowanie lepsze perełki!
BAZYLIKA SAN LORENZO (Basilica di San Lorenzo)
Czyli bazylika św. Wawrzyńca, ale włoska nazwa stała się tak popularna także w innych językach, że już mało kto ją tłumaczy ;). To jeden z najbardziej znanych kościołów Florencji, zbudowany w XV wieku na zlecenie Jana Medyceusza w miejscu poprzedniej świątyni, pamiętającej jeszcze czasy starożytne. Już na start zaskakuje prosta, ceglana fasada - kompletnie nieprzypominająca innych znanych i bogato zdobionych kościołów. Cóż, jeszcze w trakcie budowy bazyliki San Lorenzo zaczęło brakować funduszy - Medyceusze, owszem, mieli pokaźny majątek, ale też i bardziej priorytetowe inwestycje. Pomysł dodania marmurowej fasady pojawił się też w kolejnym stuleciu, została nawet zaprojektowana - i to przez samego Michała Anioła - ale znów nic z tego nie wyszło. Z czasem zwykło się uważać, że San Lorenzo to przykład postawienia na praktyczność - w końcu kościół został ukończony w środku, mógł pełnić swoją funkcję, a że z zewnątrz nie wygląda tak widowiskowo...? No trudno ;).
Osobiście uważam, że w środku też szału nie ma, ale wiadomo, nie mogłam sobie odpuścić zwiedzania jednego z najważniejszych kościołów Florencji. Bilet wstępu do bazyliki San Lorenzo kosztował 9 €, dodatkowo za ok. 17 € (wg internetu) można zwiedzić znajdujące się obok kaplice Medyceuszy z nową zakrystią - my to sobie odpuściliśmy ze względu na kolejki (byliśmy tu w szczycie sezonu) i kumulację innych atrakcji biletowanych, ale nie zaprzeczę, że trochę żałuję... Bo kaplice, patrząc po zdjęciach, wydają się zdecydowanie bardziej warte wizyty niż sam kościół San Lorenzo. W ramach naszego biletu mogliśmy obejrzeć kościół wraz ze starą zakrystią, zaprojektowaną przez Filippa Brunelleschiego, krypty, a także część klasztorną. Swoją drogą, Brunalleschi był dobrym znajomym Donatella, który też dołożył swoje trzy grosze do tej bazyliki - i jest to chyba jedna z najciekawszych rzeczy, jakie można zobaczyć w samym kościele. Mam tu na myśli dwie ambony z brązu - Męki Pańskiej i Zmartwychwstania, nad którymi artysta pracował pod koniec swojego życia, a do świątyni trafiły już po jego śmierci. Sam Donatello też tutaj trafił i w kryptach można zobaczyć jego nagrobek.
Z kościoła można też wyjść na dziedziniec, również - zresztą jak i cała bazylika - zaprojektowany przez Brunalleschiego, aczkolwiek wybudowany w latach pięćdziesiątych XV wieku pod okiem jego ucznia, Antonia Manettiego, bo sam architekt wtedy już od lat nie żył. Obok mieści się też słynna Biblioteka Laurenziana, którą podobno można zwiedzać za kolejne 5 €, ale tutaj opinie na temat tego, czy warto, były dość różne, więc ograniczyliśmy się tylko do obejścia dziedzińca i skierowaliśmy się do wyjścia.
BAZYLIKA ŚW. KRZYŻA (Basilica di Santa Croce)
Kolejny z punktów obowiązkowych na mapie Florencji, nie wiem, czy nie ważniejszy (a na pewno piękniejszy i ciekawszy) od katedry. Za bilet wstępu zapłaciłam tu 10 € i w środku spędziłam spoooro czasu, co pewnie nieszczególnie ucieszyło towarzyszącego mi M. ;) Kościół św. Krzyża położony jest przy placu o tej samej nazwie (Piazza di Santa Croce) i przyciąga odwiedzających z dwóch różnych względów: pochowano tu wiele sławnych osób, a za freski odpowiadał Giotto di Bondone. Oczywiście o historycznym znaczeniu świątyni oraz samej architekturze już nie wspominając, bo kościołów spełniających te warunki we Włoszech nie brakuje, ale nie każdy ma status bazyliki mniejszej. Budowę kościoła św. Krzyża rozpoczęto w 1294 roku i szacuje się, że trwała ona niespełna sto lat, choć bazylikę konsekrowano dopiero w połowie XV wieku.
Kościół św. Krzyża zwiedza się z mapką, na której zaznaczono ponad 30 punktów wartych uwagi, a wiele z nich to grobowce i dzieła sztuki. Kto więc spoczywa w bazylice Santa Croce? Ledwo zaczniemy zwiedzanie, już po dwóch przeciwnych rogach kościoła znajdziemy dwa nazwiska, których nikomu przedstawiać nie trzeba: Galileusza i Michała Anioła. Dalej znajduje się symboliczny grób pochodzącego stąd Dantego - poetę z Florencji wygnano, a choć później karę cofnięto, Alighieri do miasta nie wrócił. Zmarł w Rawennie, gdzie do dzisiaj znajduje się jego grób, chociaż Florencja podobno wielokrotnie dążyła do odzyskania poety po jego śmierci... W Santa Croce pochowani zostali też kompozytor Gioacchino Rossini, humanista Leonardo Bruni czy prawnik i filozof Niccolò Machiavelli. Wszystkie te nagrobki przeplatają się z różnymi dziełami sztuki, w tym chociażby Zwiastowaniem Donatella.
Po rundce wzdłuż nawy i obejrzeniu nagrobków koniecznie trzeba podejść bliżej ołtarza i przyjrzeć się tutejszym freskom. Jak już wspomniałam, za malowidła odpowiadał Giotto, żyjący na przełomie XIII i XIV wieku florencki malarz. Obok kościoła Santa Croce jego najsłynniejsze dzieła można oglądać w bazylice św. Franciszka w Asyżu oraz w zachwycającej kaplicy Scrovegnich w Padwie - oba miejsca miałam już okazję zwiedzać i wywarły na mnie ogromne wrażenie, nie bez powodu znajdują się na liście UNESCO. Zresztą sama myśl, że freski Giotta w bazylice św. Krzyża pochodzą z pierwszej połowy XIV wieku i można je wciąż oglądać w świetnie zachowanym stanie...Warto zapłacić te 10 € za wstęp tutaj!
Po zwiedzeniu samego kościoła, warto zajrzeć do pięknej zakrystii - tutaj też znajdziemy mnóstwo fresków, za które odpowiadają głównie uczniowie Giotta: Niccolò Gerini, Taddeo Gaddi i Spinello Aretino. Następnie wychodzi się na zewnątrz, gdzie można obejść dwa krużganki klasztorne - tędy też wychodzimy z całego obszaru biletowanego. Ale zanim skierujecie się do wyjścia, koniecznie (ale to koniecznie) zajrzyjcie do położonego obok XIV-wiecznego refektarza. Po pierwsze, to tu można zobaczyć XIII-wieczny krucyfiks Cimabue'a - jeden z największych skarbów świątyni. A po drugie... więcej fresków! Namalowane ok. 1333 roku przez Taddeo Gaddiego Drzewo Życia czy Ostatnia Wieczerza są po prostu zachwycające. Jeśli tak jak ja uwielbiacie piękne freski, bazylika Santa Croce to punkt obowiązkowy na mapie Florencji.
KOŚCIÓŁ MATKI BOŻEJ WIĘKSZEJ (Chiesa di Santa Maria Maggiore)
To może dla odmiany po wielkich i sławnych bazylikach, mniejszy i nie tak turystyczny kościół - co nie znaczy, że nie zabytkowy, bo szacuje się, że jego początki sięgają jeszcze VIII wieku. Świątynię znacząco przebudowali cystersi w XIII wieku, stąd też jej gotycki charakter. Wieki XVII i XVIII przyniosły kolejne znaczące renowacje - z tego okresu pochodzi też sporo barokowego wystroju wnętrza oraz niektóre freski. Podobnie jak to było w przypadku bazyliki San Lorenzo, także w Santa Maria Maggiore planowano marmurową fasadę i znów, nic z tego nie wyszło...
Jako że kościół ten nie znajduje się na liście najpopularniejszych florenckich zabytków, można go zwiedzać za darmo ;). Santa Maria Maggiore to trzynawowa świątynia, gdzie sklepienia naw bocznych zostały ozdobione barokowymi freskami - w porównaniu do nich nawa główna wydaje się zaskakująco prosta. Gdzieniegdzie zachowały się też średniowieczne, gotyckie malowidła - chociażby na kolumnach, warto więc i na nie zwrócić uwagę. Na lewo od ołtarza znajduje się też XIII-wieczny relikwiarz z Madonną, a nie są to jedyne skarby kościoła :).
BAZYLIKA SANTA MARIA NOVELLA (Basilica di Santa Maria Novella)
Potężny kościół położony tuż obok dworca kolejowego o tej samej nazwie może być jedną z pierwszych rzeczy, jakie zobaczycie we Florencji, jeśli przyjedziecie tu pociągiem. Dla nas tutaj skończyło się zwiedzanie miasta, bo po odwiedzeniu bazyliki skierowaliśmy się na pociąg - choć właściwie powinnam napisać dla mnie, bo M. stwierdził, że wystarczy mu już płacenia za bilety i oglądania kolejnych fresków. Zatem on poczekał z naszymi plecakami na dworze, a ja zwiedzałam z poczuciem, że nie chcę, by za długo czekał... a i tak zajęło mi to kilkadziesiąt minut, mimo streszczania się ;). Bilet wstępu do Santa Maria Novella kosztuje 7,50 €, a na zwiedzanie warto dać sobie co najmniej godzinę - i już wam pokazuję, dlaczego.
Budowę Santa Maria Novella rozpoczęli dominikanie, którzy przybyli do Florencji w XIII wieku - początkowo przejęli znajdujący się tutaj XI-wieczny kościółek, ale szybko ruszyli z budową nowej, większej świątyni. Bazylikę konsekrował w 1420 roku papież Marcin V. Na co zwrócić szczególną uwagę we wnętrzu świątyni (bo na coś trzeba, inaczej nie wiadomo, na czym zawiesić wzrok ;) )? Przede wszystkim zawieszony nad ołtarzem XIII-wieczny krucyfiks autorstwa wspominanego już Giotto di Bondone - to jedno z jego najwcześniejszych znanych dzieł. Do tego piękne witraże w oknach, sięgające XIV i XV wieku - podobno najstarsze we Florencji. No i kaplice... Numerem jeden jest tu zdecydowanie główna kaplica Tornabuoni z XV-wiecznymi freskami autorstwa Domenica Ghirlandaio oraz zdecydowanie nowszym, bo XIX-wiecznym neogotyckim ołtarzem.
Z bazyliki wychodzi się do części klasztornej i choć spacer pod krużgankami średniowiecznych klasztorów to zawsze ciekawa atrakcja, to u dominikanów w Santa Maria Novella mamy w cenie biletu naprawdę wyjątkową ciekawostkę. Chiostro dei Morti, czyli Klasztor Umarłych, to najstarsza część kompleksu, pełniąca kiedyś funkcję cmentarną. Swój obecny wygląd klasztor zawdzięcza pracom renowacyjnym przeprowadzonym w pierwszej połowie XIV wieku, po niszczycielskiej powodzi. Zatem mamy tu płyty nagrobne zakonników, a przede wszystkim znów sporo średniowiecznych fresków, choć zachowanych w gorszym stanie niż te we wnętrzu kościoła. Z Chiostro dei Morti przejdziemy do części muzealnej oraz krużganków Zielonego Klasztoru, a stamtąd także do słynnej Kaplicy Hiszpańskiej.
Kaplica Hiszpańska to kolejna perełka Santa Maria Novella i kolejne miejsce, gdzie nie mogłam przestać się gapić na wszystkie freski... Dawniej znajdował się tu kapitularz zakonny, w latach sześćdziesiątych XIV wieku pięknie udekorowany malowidłami autorstwa Andrei di Bonaiuto. W 1566 roku Kosma I Medyceusz przeznaczył to pomieszczenie na kaplicę dla swojej żony, Eleonory z Toledo, oraz jej służby - stąd i przymiotnik hiszpańska w nazwie. Choć naoglądałam się już sporo fresków we Florencji (i nie tylko), to Santa Maria Novella wraz z klasztorem i Kaplicą Hiszpańską naprawdę mnie zachwyciła - nic dziwnego, że to właśnie z tego kościoła mam tu najwięcej zdjęć :).
BAZYLIKA ZWIASTOWANIA NMP (Basilica della Santissima Annunziata)
Przejdźmy zatem do kościoła, który M. podobał się najbardziej ze wszystkich odwiedzonych we Florencji, czyli zamieńmy gotyk na renesans i barok. Z zewnątrz bazylika nie sprawiała szczególnego wrażenia, ale nauczyłam się już nie oceniać kościołów po fasadzie, tylko zaglądać do środka wszystkiego, co ma już swoje lata ;). Budowę bazyliki rozpoczęto w połowie XIII wieku, a następnie rozbudowywano i przebudowywano ją wielokrotnie na przestrzeni wieków, ale podczas tych procesów kościół uniknął popularnego przywracania pierwotnego, gotyckiego wyglądu i wnętrze zachowało w dużej mierze swój barokowy charakter, uzyskany podczas prac prowadzonych w XVII i XVIII wieku.
Największy skarb bazyliki znajduje się w jej tylnej części, w specjalnie skonstruowanej Kaplicy Zwiastowania - tutaj można zobaczyć XIII-wieczny fresk przedstawiający Zwiastowanie, podobno cudowny obraz, który przyczynił się do szybkiego wzrostu znaczenia kościoła wśród pielgrzymów. Warto zwrócić uwagę też i na nowsze, barokowe malowidła, zajrzeć do kaplic, spojrzeć na bogato rzeźbiony sufit czy na groby książąt z rodziny Medyceuszy. Jeśli chodzi o barokowe świątynie, to bazylika Zwiastowania NMP stanowi prawdziwą perełkę na mapie Florencji. No i, co ważne, wstęp jest darmowy ;).
BAZYLIKA DUCHA ŚWIĘTEGO (Basilica di Santo Spirito)
Kolejny kościół, który z zewnątrz nie wywiera większego wrażenia, a do tego był zamknięty, jak tędy przechodziliśmy... a ja uparłam się tu wrócić w godzinach otwarcia ;). No i na szczęście wstęp jest tu bezpłatny, skończyłam już z tymi sławnymi bazylikami z biletowanym wstępem (przynajmniej na ten wpis) ;). Kościół Ducha Świętego do świątynia augustynów, zbudowana w XV wieku według planów florenckiego architekta Filippa Brunelleschiego - tego od bazyliki San Lorenzo i kopuły katedralnej.
Renesansowa budowla może nie przykuwa uwagi na pierwszy rzut oka tak mocno jak wcześniej odwiedzone świątynie, ale zdecydowanie też ma swoje perełki. Największa z nich znajduje się w zakrystii, gdzie nie można robić zdjęć - to drewniany krucyfiks wykonany w latach dziewięćdziesiątych XV wieku przez samego Michała Anioła. Artysta był wtedy jeszcze nastolatkiem, który w klasztorze studiował anatomię na udostępnionych mu przez zakonników ciałach, a krucyfiks wykonał podobno w ramach podziękowania dla augustynów. Poza zakrystią warto też zajrzeć do kaplic bocznych, gdzie znajdziemy wiele zabytkowych rzeźb i malowideł, m.in. autorstwa Filippa Lippi. Jeśli wierzyć Wikipedii, to w bazylice znajduje się aż 38 ołtarzy bocznych, zatem jest co oglądać. Jak i w poprzednich świątyniach, także tutaj możemy zajrzeć do krużganków klasztornych, pochodzących głównie z XVI i XVII wieku.
BAZYLIKA ŚWIĘTEJ TRÓJCY (Basilica di Santa Trinita)
Nie wiem, jak to się stało, że na powyższym zdjęciu tak rozjechał mi się kadr... Objęłam kościół, stwierdziłam, że poczekam, aż pan z dorożką podjedzie bliżej i chyba się zapatrzyłam na coś innego, a dopiero potem, przeglądając zdjęcia, odkryłam, że świątyni brakuje górnej części :/. Dobrze, że wnętrza są całe ;). Zatem kolejna bazylika mniejsza we Florencji, tym razem wybudowana przez benedyktynów (czy też, bardziej precyzyjnie, walombrozjan) w połowie XIII wieku, w miejscu wcześniejszego, romańskiego kościółka. A potem, jak to zwykle bywa, były kolejne przebudowy i rozbudowy. Bazylika jest mniej znana i nie widziałam w środku wielu turystów, chociaż wstęp jest darmowy, a w środku nie brakuje detali wartych uwagi. Zapłacić jednak trzeba, jeśli chcemy oświetlić krypty lub kaplice boczne (nie pamiętam dobrze kwoty, ale zapewne było to coś ok. 1 € - za każdy obiekt oddzielnie).
W kaplicach natychmiast rzucają się w oczy XV-wieczne freski zdobiące ściany i sklepienia - nad bazyliką Santa Trinita pracowali tacy artyści jak Domenico Ghirlandaio (przepiękna kaplica Sassetti) czy Lorenzo Monaco (kaplica Bartolini Salimbeni). Znajdująca się pod prezbiterium krypta może nie przyciąga wzroku, ale jest najstarszą częścią świątyni - zachowały się w niej pozostałości dawnego, romańskiego kościoła. W bazylice znajdziemy też trochę grobowców, w tym chociażby rodziny Sassetti, sponsorów wspomnianej wyżej kaplicy. I jak tu nie uwielbiać Włoch, gdy wystarczy wejść do takiego mniej znanego, nieturystycznego kościoła i oglądać takie rzeczy...? :)

0 Komentarze