Rzadko kupuję turystyczne karty miejskie dające darmowy wstęp do wielu atrakcji turystycznych, a często też darmową komunikację miejską. Lubię sobie pospacerować po zwiedzanych miastach, pobłądzić po wąskich uliczkach na starym mieście, wchodząc do środka tylko do tych miejsc, które faktycznie mnie interesują. Kupno City Card wymusza zaś intensywne tempo zwiedzania wnętrz, bo przecież taka karta swoje kosztuje i trzeba zwiedzić jak najwięcej, żeby to się w ogóle opłaciło. Dlatego zazwyczaj decyduję się jednak na zakup pojedynczych biletów wstępu do 2-3 wybranych atrakcji, a zamiast transportu publicznego - mam własne nogi ;). W Salzburgu jednak było inaczej. Niemały wpływ na to miała pogoda - zimny, deszczowy styczeń, który właściwie wymuszał na mnie przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach przez większość czasu. Przejrzałam więc ofertę Salzburg City Card i byłam w niezłym szoku. To się opłaca nawet bez intensywnego zwiedzania!
Zacznijmy od najważniejszego, czyli od cen na rok 2020. Ceny zależą oczywiście od sezonu. Ma to sens, bo spora część atrakcji jest zamknięta poza sezonem, więc byłoby poniekąd nie fair, gdyby cennik był taki sam.
Opierając się na informacjach z oficjalnej strony Salzburg City Card, karta ta obejmuje:
- jednorazowy, darmowy wstęp do miejskich atrakcji turystycznych i muzeów,
- darmowy transport publiczny poza pociągami (obejmuje też autobusy podmiejskie do atrakcji położonych poza Salzburgiem - dokładną listę dostaniemy w folderze informacyjnym),
- zniżki na wydarzenia kulturalne oraz koncerty,
- zniżki na różne wycieczki,
- w niektórych przypadkach również wejście do danej atrakcji bez konieczności stania w kolejce.
Ogólnie rzecz ujmując, jest to naprawdę niezła oferta. Jeśli wierzyć internetom ;) to dobowy bilet na transport w Salzburgu kosztuje 4.20€, a pojedynczy 1.90€. Na ile zwrócą się nam atrakcje turystyczne, to oczywiście zależy od tego, do ilu planujemy wstąpić. Ja pomyślałam sobie zawczasu, że w Wiedniu muzea kosztują zazwyczaj 5-10€, większe atrakcje - od 10€ w górę. Zakładając, że ceny w Salzburgu są pewnie dość podobne, szybko sobie wyliczyłam, że wystarczyłoby mi wejść do kilku miejsc, by karta na 48 godzin mi się zwróciła... A przy styczniowej pogodzie planowałam wejść do więcej niż kilku miejsc... :)
ATRAKCJE DOSTĘPNE POZA SEZONEM:
- Centrum Interaktywne Świat Biblii (normalna cena wstępu: 9,50€)
- Kolejka linowa na Untersberg (26,50€)
- Katakumby (2,00€)
- Muzeum DomQuartier (13,00€)
- Trasa z przewodnikiem Georg Trakl Memorial (5,00€)
- Forteca Hohensalzurg wraz z wjazdem kolejką (12,90€)
- Dom urodzin Mozarta (12,00€)
- Dom, w którym mieszkał Mozart (12,00€)
- Winda na punkt widokowy Mönchsberg (3,90€)
- Muzeum sztuki współczesnej na Mönchsberg (8,00€) i w Rupertinum (6,00€)
- Haus der Natur - Muzeum natury i technologii (8,50€)
- Muzeum Panorama (4,50€)
- Muzeum Bożego Narodzenia (6,00€)
- Muzeum Salzburga (9,00€)
- Zoo (12,00€)
- Stiegl-Brauwelt - prywatny browar, muzeum (12,90€)
- Świat Sound of music (8,00€)
- Muzeum zabawek (5,00€)
ATRAKCJE DOSTĘPNE W SEZONIE:
- Wykopaliska - średniowieczna katedra i rzymskie pozostałości (normalna cena wstępu: 3,50€)
- Muzeum folkloru (3,50€)
- Pałac Hellbrunn i fontanny (13,50€)
- Rejs po rzece Salzbach (16,00€)
- Skansen (11,00€)
Plus, naturalnie, wszystkie atrakcje z listy dostępne poza sezonem :).
Osobiście uważam, że jedną z największych zalet takiej karty jest fakt, że z Salzburg City Card mogłam odwiedzić takie miejsca, do których nigdy bym się nie wybrała, gdybym miała za nie płacić oddzielnie. Tym razem jednak mogłam zajrzeć tam z ciekawości, wychodząc z założenia, że jak mi się nie spodoba, to wyjdę po dziesięciu minutach - bez poczucia, że wyrzuciłam w błoto pieniądze na bilet. Kierując się takim tokiem myślenia, zwiedziłam w Salzburgu naprawdę sporo. Kupiłam kartę na 48 godzin, ale że aktywowałam ją w sobotę po południu, to mogłam rozłożyć zwiedzanie na trzy dni - było więc mniej męczące. Jak to wyglądało w moim przypadku?
- Sobota: muzeum Bożego Narodzenia (6€), katakumby (2€)
- Niedziela: twierdza Hohensalzburg (12€), muzeum DomQuartier (13€), dom narodzin Mozarta (12€), winda na Mönchsberg (3,90€)
- Poniedziałek: kolejka na Untersberg (26€), zoo (12€), muzeum Panorama (4,50€)
Po samym mieście poruszałam się pieszo, ale korzystałam z transportu publicznego na Gaisberg oraz do Untersberg i zoo - wszystkie te miejsca znajdują się poza główną strefą Salzburga. Gdybym chciała te wszystkie miejsca odwiedzić, płacąc oddzielnie za bilety, zwiedzanie Salzburga kosztowałoby mnie 91,50€ (8€ - sobota, 40,90€ - niedziela oraz 42,50€ - poniedziałek), a do tego jeszcze parę euro za transport publiczny... Wydałabym pewnie coś około 100€. Za kartę zapłaciłam 34€. Przebitka trzykrotna. I jasne, pewnie bez karty nie wybierałabym się za miasto - np. do Untersberg i zoo, które same w sobie stanowią 1/3 kosztów. Ale przecież właśnie o to chodzi - żeby jechać i zobaczyć coś więcej, nie tylko samą salzburską starówkę. Do tego wchodziłam średnio do 3-4 atrakcji dziennie, czyli nie było to bieganie z wywieszonym językiem od rana do wieczora, żeby się opłaciło. Wręcz przeciwnie, miałam też czas, żeby zaglądać do darmowych kościołów, zjeść na spokojnie obiad, a - kiedy akurat nie padało - także żeby po prostu sobie pospacerować po mieście.
- Sobota: muzeum Bożego Narodzenia (6€), katakumby (2€)
- Niedziela: twierdza Hohensalzburg (12€), muzeum DomQuartier (13€), dom narodzin Mozarta (12€), winda na Mönchsberg (3,90€)
- Poniedziałek: kolejka na Untersberg (26€), zoo (12€), muzeum Panorama (4,50€)
Po samym mieście poruszałam się pieszo, ale korzystałam z transportu publicznego na Gaisberg oraz do Untersberg i zoo - wszystkie te miejsca znajdują się poza główną strefą Salzburga. Gdybym chciała te wszystkie miejsca odwiedzić, płacąc oddzielnie za bilety, zwiedzanie Salzburga kosztowałoby mnie 91,50€ (8€ - sobota, 40,90€ - niedziela oraz 42,50€ - poniedziałek), a do tego jeszcze parę euro za transport publiczny... Wydałabym pewnie coś około 100€. Za kartę zapłaciłam 34€. Przebitka trzykrotna. I jasne, pewnie bez karty nie wybierałabym się za miasto - np. do Untersberg i zoo, które same w sobie stanowią 1/3 kosztów. Ale przecież właśnie o to chodzi - żeby jechać i zobaczyć coś więcej, nie tylko samą salzburską starówkę. Do tego wchodziłam średnio do 3-4 atrakcji dziennie, czyli nie było to bieganie z wywieszonym językiem od rana do wieczora, żeby się opłaciło. Wręcz przeciwnie, miałam też czas, żeby zaglądać do darmowych kościołów, zjeść na spokojnie obiad, a - kiedy akurat nie padało - także żeby po prostu sobie pospacerować po mieście.
W jednym z muzeów, gdy podałam w kasie kartę, pan przywitał mnie szerokim uśmiechem - Ma pani tę wspaniałą kartę! To jest naprawdę super, że pani z niej korzysta, bo to jest świetnie rozwiązanie! Nie mogłam nie podzielić jego entuzjazmu. Bo Salzburg City Card jest naprawdę najbardziej opłacalną kartą miejską, z jakiej kiedykolwiek korzystałam. I nie, nikt mi nie zapłacił za jej reklamę. A szkoda ;).
0 Komentarze